Firmy znalazły sposób na wynagradzanie wysokiej klasy specjalistów. Przyznają im dodatkowe profity, których spieniężenie uzależniają np. od wyników finansowych. W takiej sytuacji podatek od dochodu wynosi 19 proc. zamiast 32 proc.
Jakie mogą być pochodne instrumenty finansowe / Dziennik Gazeta Prawna
Sądy administracyjne potwierdzają, że w takim wypadku nie jest to przychód ze stosunku pracy ani z działalności wykonywanej osobiście, tylko z kapitałów pieniężnych, co daje prawo do niższej stawki podatku.
Taki model programu motywacyjnego jest atrakcyjny dla menedżerów i specjalistów, którzy mają na tyle wysokie dochody, że gdyby otrzymali typowe wynagrodzenie, musieliby zapłacić od niego PIT według stawki 32 proc.

Motywują i płacą

Bonusem są akcje spółki bądź pochodne instrumenty finansowe. W praktyce spotyka się też przekazywanie wirtualnych akcji, które – choć nie dają prawa do bycia współwłaścicielem firmy – są tytułem do wypłaty dodatkowego wynagrodzenia.
Początkowo menedżer otrzymuje od swojej firmy bonus, którego spieniężenie jest uzależnione od spełnienia z góry ustalonego warunku (instrumentu bazowego). Może nim być np. osiągnięcie przez firmę odpowiedniego poziomu rentowności. Gdy warunek zostanie spełniony, menedżer dostaje pieniądze.
Korzyścią jest to, że wypłacane w ten sposób pieniądze nie są traktowane przez firmy jako przychód ze stosunku pracy ani z działalności wykonywanej, tylko z kapitałów pieniężnych. Wypłacone w ten sposób pieniądze firmy zaliczają zaś – tak jak typowe wynagrodzenie – do kosztów podatkowych.

Opcje i wirtualne akcje

Dotychczasowe wyroki sądów administracyjnych potwierdzają, że taki model wynagradzania pracowników jest zgodny z prawem. Przykładem jest orzeczenie krakowskiego WSA z 26 listopada 2013 r. (sygn. akt I SA/Kr 1447/13). Chodziło o spółkę, która chciała zmotywować prezesa, przyznając mu wirtualne akcje. Początkowo rozliczyła taki przychód jako wynagrodzenie z działalności wykonywanej osobiście (prezes miał podpisany kontrakt menedżerski) i pobrała 32 proc. dochodu, ale potem doszła do wniosku, że jest to jednak przychód z kapitałów pieniężnych, od którego podatek powinien wynosić tylko 19 proc.
Fiskus nie zgodził się jednak na taki sposób rozliczenia i nakazał firmie pobranie 32-proc. zaliczek na PIT. Uznał, że akcje wirtualne nie są pochodnymi instrumentami finansowymi, bo nie mają odzwierciedlenia w kapitale spółki i nie są zbywalne.
Sąd zgodził się jednak ze spółką. Podkreślił, że akcje wirtualne mogą być opodatkowane preferencyjnie, tak jak inne instrumenty pochodne, a izba skarbowa nie powinna automatycznie uznawać, że są związane z wynagrodzeniem ze stosunku pracy.
Podobnie orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w wyroku z 13 marca 2013 r. (sygn. akt II FSK 1433/11). Chodziło o pracownika, który zrealizował otrzymane od firmy opcje na akcje i otrzymał z tego tytułu wypłatę. Gdy spór z organami podatkowym trafił do sądu kasacyjnego, ten uznał, że nie można automatycznie uznać bonusu za wynagrodzenie ze stosunku pracy, ponieważ pomiędzy pracodawcą a pracownikiem mogą być zawarte innego rodzaju umowy, z których pracownik uzyskuje przychód.
Wyjątkiem od niekorzystnego dla podatników stanowiska fiskusa jest interpretacja warszawskiej izby skarbowej z 11 października 2013 r. (nr IPPB2/415-564/13-2/AK). Dotyczyła ona spółki, która postanowiła nieodpłatnie przyznać pracownikom jednostki uczestnictwa z możliwością ich spieniężenia w przyszłości. Wartość takich instrumentów miała być uzależniona od osiągnięcia przez spółkę określonych wyników finansowych. Firma spytała, czy otrzymane przez pracowników pieniądze będą przychodem z kapitałów pieniężnych. Izba skarbowa potwierdziła, nie uzasadniając jednak szerzej swojego stanowiska.

Eksperci potwierdzają

Joanna Narkiewicz–Tarłowska, doradca podatkowy w PwC, uważa, że taki model wynagradzania jest prawidłowy. Przypomina, że zgodnie z ustawą o PIT dochód z realizacji pochodnych instrumentów finansowych pochodzi z kapitałów pieniężnych i nie ma znaczenia, że dany instrument jest nabywany przez pracownika spółki. Podkreśla, że samo zaliczenie wydatków na wypłaty z tytułu realizacji instrumentu finansowego do kosztów podatkowych nie oznacza, że fiskus może kwalifikować taki dochód jako pochodzący ze stosunku pracy na gruncie ustawy o PIT.
Ekspertka wskazuje przy tym tezę wyroku NSA z 13 marca 2013 r., która dopuszcza zawieranie przez pracodawcę z pracownikiem innego rodzaju umów niż te związane z etatem. Ten sam wyrok przywołuje w rozmowie z DGP Andrzej Marczak, partner podatkowy w KPMG Polska. Przypomina, że programy motywacyjne są regulowane odrębną umową, a pracownik nie musi wykonywać żadnych obowiązków, by uzyskać dochód z tego tytułu. Jest on bowiem uzależniony od realizacji przyjętych wskaźników finansowych.

Zalecana ostrożność

Andrzej Marczak zwraca jednak uwagę na to, że tego typu programy motywacyjne to nowość na polskim rynku i dlatego – jak mówi – lepiej jest wystąpić do izby skarbowej z wnioskiem o interpretację indywidualną.
Ostrożność radzi też zachować Łukasz Bączyk, doradca podatkowy w Crido Taxand. Przyznaje, że korzystne orzeczenia sądowe mogą pomóc przekonać fiskusa, iż sensownym rozwiązaniem jest pobranie 19-proc. daniny z dochodu w udziału planie motywacyjnym.
Zauważa jednak, że spór może trwać, gdy motywowany specjalista uzyska jedynie przyrzeczenie otrzymania akcji po określonym czasie. Organy podatkowe nadal mogą uznawać, że w momencie ich objęcia powstanie przychód ze stosunku pracy bądź z innych źródeł, a nie z kapitałów pieniężnych – podkreśla Łukasz Bączyk.