O 1/4 zmniejszyła się liczba krewnych, którzy pomagali w familijnym biznesie. W każdym razie oficjalnie, bo część osób schowała się w szarej strefie. Pracownicy, by nie płacić podatków. Właściciele, by oszczędzić na ZUS.
Pomagający członkowie rodzin w firmach / Dziennik Gazeta Prawna
W II kw. tego roku 522 tys. osób pomagało w prowadzeniu rodzinnej działalności gospodarczej – wynika z badań aktywności ekonomicznej ludności prowadzonych przez GUS. To aż o 24 proc. mniej niż przed kryzysem, który od 2008 r. dręczy gospodarkę. – Zatrudnienie w firmach rodzinnych spadło, ponieważ pogorszenie koniunktury w pierwszej kolejności odczuły mikroprzedsiębiorstwa i małe firmy, a te dominują właśnie w rodzinnym biznesie – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP. Ale wskazuje również na inne przyczyny spadających statystyk. – Zmiany w zatrudnieniu wynikają na przykład z usamodzielniania się młodszego pokolenia. Wiele osób zamiast pomagać w rodzinnych firmach, otwiera własny biznes po okresie terminowania u rodziców czy innych, bliższych lub dalszych krewnych – twierdzi Sędzimir. Jej zdaniem część pracowników z rodzinnych firm mogła też wyjechać za granicę albo znaleźć etat w obcych przedsiębiorstwach.
Ponadto są firmy, które nawet przy spowolnieniu gospodarczym potrafią się rozwijać. – Potrzebują pracowników o określonych kompetencjach, a nie zawsze wśród członków rodziny takie osoby są – ocenia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Takie przedsiębiorstwa rezygnują ze wsparcia krewnych przy prowadzeniu biznesu. – Bywa i tak, że właściciele firm nie przyznają się oficjalnie do zatrudniania krewnych, ponieważ przy spowolnieniu pracują oni w szarej strefie. W ten sposób ucieka się przed fiskusem – uważa dr Starczewska-Krzysztoszek.
Ale mimo że część osób odeszła z rodzinnego biznesu, takie firmy są bardzo ważnym segmentem polskiej gospodarki. Z badań przeprowadzonych jeszcze na początku kryzysu przez Pentor Research International wynika, że spośród około 1,7 mln mikroprzedsiębiorstw oraz małych i średnich firm funkcjonujących wówczas w naszym kraju ponad jedną trzecią stanowiły właśnie firmy rodzinne. Wytwarzały one ponad 10 proc. PKB. A wykorzystywanie w nich do pracy członków rodziny wiązało się przede wszystkim z większym zaufaniem do tych osób. Założyciele firm wychodzą bowiem z założenia, że więzy krwi dają pewność, że nie zostaną oszukani przez krewnych.
Ponadto pracownicy z rodziny są skłonni do większych poświęceń na rzecz firmy, np. nie mają problemu z nadgodzinami. Zaletą firm rodzinnych jest również to, że wykazują się one na ogół większą elastycznością niż pozostałe przedsiębiorstwa w stosunku do potrzeb swoich klientów, bo dzięki nienormowanemu czasowi pracy mogą się łatwiej dostosować do potrzeb rynku. To m.in. sprawia, że familijne biznesy charakteryzują się większą od przeciętnej zdolnością do długowieczności.

Prowadzisz firmę? Opisz nam swoją historię i wygraj udział w elitarnej debacie! Weź udział w konkursie „Moja droga do wolności gospodarczej” i podziel się z nami swoimi doświadczeniami. Szczegóły tutaj.