Coraz częściej sądy orzekają, że fiskus powinien szukać prawdziwych oszustów, a nie ściągać należności z majątku oszukanych.
Korzystne dla podatników wyroki zapadły ostatnio w WSA w Warszawie, a wcześniej w WSA we Wrocławiu oraz w Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
Na rozstrzygnięcie w sądzie kasacyjnym czeka sprawa uczestnika karuzeli, w której było 207 łańcuchów dostaw i 26 słupów (sygn. akt I FSK 1860/17). Nie wiadomo, jaki sędziowie wydadzą werdykt, ale eksperci nie mają wątpliwości, że w sądach już zmieniło się podejście do dobrej wiary i należytej staranności w VAT.
– Prawdopodobnie zdano sobie sprawę z tego, że orzecznictwo TSUE, które jest korzystne dla podatników, nie może pozostawać martwe – komentuje Krystian Łatka, doradca podatkowy z Instytutu Studiów Podatkowych.
Przesądzała ilość
Chodzi o podatników, którzy spotykają się z odmową prawa do odliczenia podatku naliczonego lub jego zwrotu. Powód? W łańcuchu dostaw występowali oszuści, którzy nie uregulowali podatku na wcześniejszych etapach obrotu.
Fiskusa nie przekonuje to, że towar faktycznie istniał, a bezpośredni kontrahenci podatnika rozliczali się z budżetem. Wychodzi on z założenia, że skoro w łańcuchu dostaw działali oszuści, to podatnik albo świadomie z nimi współdziałał, albo nie dołożył należytej staranności przy ich weryfikowaniu. Na karuzele trzeba patrzeć całościowo, jak na ciąg zdarzeń, których celem jest wyprowadzenie VAT z budżetu – uważają organy.
– W części spraw, które zakończyły się niekorzystnie dla podatników, cały obrót towarem mógł być faktycznie oszustwem – przyznaje prof. Bogumił Brzeziński, kierownik Katedry Prawa Finansów Publicznych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Katedry Prawa Finansowego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jego zdaniem jednak przyczyna może leżeć również gdzie indziej. – W sprawach oszustw karuzelowych sądy są zalewane masą liczb, wykresów i dokumentów przedstawianych przez organy podatkowe. Często więc dają pierwszeństwo ilości, a nie jakości argumentacji – uważa prof. Brzeziński.

Trwa ładowanie wpisu

Odejście od automatyzmu
Skąd zatem zmiana w podejściu sądów do wplątanych w karuzele podatkowe?
Zdaniem Tomasza Michalika, doradcy podatkowego i partnera w MDDP, sądy przestały się godzić na rozstrzyganie takich spraw z automatu. Wskazuje on, że organy często prowadzą postępowania pod postawioną tezę (np. brak należytej staranności) i robią wszystko, by ją udowodnić.
– W analogicznych sprawach potrafią postawić jednemu podatnikowi zarzut, że nie zastosował żadnych procedur weryfikacji kontrahentów, a innemu, że jego procedury są zbyt szczegółowe, by mogły być rzeczywiście stosowane. Ostatecznie w obydwu przypadkach wniosek jest taki sam – brak działania lub rzekoma pozorność, które oznaczają niedochowanie należytej staranności – mówi Michalik.
Dodaje, że sądy sprzeciwiły się również pociąganiu do odpowiedzialności zbiorowej wszystkich podatników uczestniczących w łańcuchu dostaw. Wbrew temu, co twierdzi fiskus, uznały, że działania każdego podatnika trzeba badać odrębnie, a nie patrzeć na karuzele jak na ciąg zdarzeń. Należy też patrzeć na relacje podatnika z bezpośrednimi kontrahentami, a nie na to, co robili kontrahenci kontrahentów. – To, że w łańcuchu dostaw jeden podatnik był oszustem, nie oznacza, że wszyscy powinni ponieść tego konsekwencje – mówi Michalik.
Postępowania pod tezę
Na inny powód uchylania decyzji wskazuje Przemysław Antas, radca prawny i doradca podatkowy w Antas Legal. Jego zdaniem sądy nie zmieniły podejścia w sprawie karuzel, a korzystne wyroki mają swoje źródło po prostu w kiepskiej jakości decyzji wydawanych przez urzędników.
Dziennik Gazeta Prawna
– Urzędnicy są rozliczani z tzw. ustaleń, czyli kwot widniejących na decyzjach. Mało kto się zastanawia, co będzie za rok lub dwa, gdy decyzja będzie kontrolowana przez sąd – mówi ekspert. Jego zdaniem łatwo w takiej sytuacji o błędy, np. czyste spekulacje co do świadomego udziału podatnika w nadużyciach zamiast żmudnego zbierania dowodów wskazujących na winę lub zaniedbania podatnika.
– To główny powód, dlaczego sądy uchylają takie decyzje – uważa Antas.
Odpowiedzialność za niesprawne państwo
Zmianę w orzecznictwie dostrzega Gerard Dźwigała, radca prawny i doradca podatkowy w Dźwigała & Ratajczak. Jego zdaniem sędziowie zaczynają po prostu lepiej rozumieć, że to na organach państwa, a nie na podatnikach spoczywa obowiązek walki z oszustwami. To one bowiem mają narzędzia do weryfikowania podatników i ich rozliczeń.
– Szczególnie że w ostatnim czasie okazało się, iż państwo może jednak stworzyć odpowiednie instrumenty prawne i techniczne kontroli wrażliwych branż. I to w taki sposób, aby niemal natychmiast wychwytywać nieprawidłowości oraz chronić przed oszustami uczciwych handlowców – zwraca uwagę Gerard Dźwigała.
Jego zdaniem sukcesy w walce z nadużyciami, którymi chętnie dzieli się KAS, mogą być argumentem za tym, że w latach poprzednich to nie podatnicy, ale właśnie administracja i ustawodawca nie reagowali odpowiednio na nieprawidłowości. Mimo że powinni byli i mieli takie możliwości.
Nierealne żądania
Na przewagę fiskusa w zwalczaniu oszustw zwracał uwagę również radca prawny Ireneusz Krawczyk w wywiadzie dla DGP (nr 200/2017, „Wyczerpałem już wszystkie możliwości obrony”).
Podkreślał, że państwo nie może żądać od obywatela tego, czego samo nie jest w stanie zrealizować. Podatnik nie może sięgać do informacji objętych tajemnicą. Nie weryfikuje też swojego kontrahenta każdego dnia, a przecież ten może się z dnia na dzień uwikłać w oszustwo.
OPINIA
Dziś są większe szanse na wygraną w sądzie
Dziennik Gazeta Prawna
Do niedawna, mimo kolejnych orzeczeń unijnego trybunału korzystnych dla podatników, jego tezy nie przyjmowały się w krajowym orzecznictwie. Wymogi stawiane podatnikom były czasem tak absurdalne, że ocierały się o podżeganie do popełniania czynów zabronionych ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Przykładem wyrok NSA o sygn. akt I FSK 960/15, w którym żądano od podatnika ustalenia źródła pochodzenia towarów.
Analiza niektórych orzeczeń prowadzi do wniosku, że w zasadzie nie sposób było prowadzić działalności tak, aby nie narażać się na zarzut braku należytej staranności.
Od pewnego czasu można jednak zaobserwować zmiany w orzecznictwie. Sądy zdają się dostrzegać, że wypracowana przez nie dotychczas koncepcja rzetelnego podatnika opisuje pusty zbiór. Zaczęły więc pojawiać się wyroki, w których wskazano, że trzeba udowodnić zamiar udziału w oszustwie i uzyskania korzyści (np. wyrok o sygn. akt I FSK 178/16).
Choć organy idą utartą ścieżką i w zasadzie z urzędu przypisują złą wiarę, to coraz częściej podatnikom udaje się wykazać w sądach, że w okolicznościach sprawy transakcje były „typowe”, zatem nie wymagały szczególnej staranności.