Przemysław Cieszyński: Jesteśmy skłonni dawać wsparcie nawet firmom, które istnieją od zaledwie kilku miesięcy. Ze wszystkich programów prowadzonych przez Bank Gospodarstwa Krajowego już skorzystało ponad 150 tys. przedsiębiorstw
Dlaczego BGK zdecydował się zaangażować we wdrażanie instrumentów zwrotnych?
Jest to dla nas bardzo istotne, bo mówimy o pozytywnej zmianie w systemie zarządzania funduszami europejskimi. Perspektywa finansowa 2007–2013 była w znacznie większym stopniu zdominowana przez dotacje. Ale doceniając ich rolę dla polskiej gospodarki, należy też dostrzegać niekorzystne cechy. Po pierwsze, dotacja zostaje przyznana raz. Środki zostają wykorzystane – miejmy nadzieję, że ku pożytkowi publicznemu, ale przestają funkcjonować w obrocie gospodarczym. Po drugie, beneficjenci pożyczki, kredytu, poręczenia czy gwarancji, czyli zwrotnej formy wsparcia, podchodzą w sposób bardziej zdyscyplinowany do danego przedsięwzięcia. Bo jednak mają świadomość, że w którymś momencie środki te trzeba będzie zwrócić. Oczywiście forma zwrotna też ma charakter wspierający dzięki preferencyjnemu oprocentowaniu, zniesieniu opłat i prowizji. Poza tym mogą ją otrzymać podmioty, które w komercyjnych bankach mogłyby mieć problem z uzyskaniem kredytu. Pamiętajmy też, że instrumenty zwrotne po jakimś czasie wracają i służą dalszemu rozwojowi kraju czy regionu.
Czyli pieniądze wydane w tej perspektywie finansowej w ramach instrumentów zwrotnych będą w obrocie także po 2020 r.?
Tak. To ważne, zwłaszcza że po 2020 r. Polska najprawdopodobniej nie będzie dysponować już tak dużą kwotą jak obecnie z unijnego Funduszu Spójności. W związku z tym zatrzymanie jak największej części pieniędzy z programowania 2014–2020 właśnie dzięki wykorzystaniu instrumentów zwrotnych spowoduje, że będzie istotnie uzupełniać środki uzyskane w kolejnej perspektywie unijnej.
Ilu przedsiębiorców do tej pory skorzystało z tej formy wsparcia?
Ze wszystkich programów prowadzonych przez BGK skorzystało ponad 150 tys. przedsiębiorstw. Dużą popularnością cieszą się portfelowe gwarancje de minimis, które trafiły do ok. 127 tys. firm. Jeśli chodzi o regionalne programy operacyjne, to w perspektywie 2007–2013 współpracowaliśmy z sześcioma województwami, w których wsparcie uzyskało ponad 30 tys. firm.
Dziś, jeśli chodzi o instrumenty zwrotne, BGK współpracuje już z 15 regionami. Co je przekonało?
Nie chcę wypowiadać się w imieniu marszałków, niemniej częściowo znam ich punkt widzenia. W przekonywanie do tej formy wsparcia bardzo zaangażowało się Ministerstwo Rozwoju, które koordynuje wdrażanie wszystkich programów. Ta perswazja, jak widać, okazała się skuteczna. Oczywiście my również do tego namawialiśmy, choć należy podkreślić, że nie robimy tego w celu osiągnięcia korzyści finansowych. BGK, obsługując regionalne programy operacyjne, odzyskuje tylko koszty prowadzenia działalności. Moim zdaniem skuteczność banku w poprzedniej perspektywie finansowej przekonała marszałków – zwłaszcza tych, którzy dotąd z nami nie współpracowali – by taką kooperację podjąć. Marszałkowie mieli pewność, że nasze doświadczenie gwarantuje poprawne i skuteczne przeprowadzenie całego projektu. Wiem, że dla województw istotny był też aspekt kosztowy. W porównaniu do innych potencjalnych partnerów, BGK jest bardziej efektywny. W każdym województwie, w którym oferowane były instrumenty zwrotne, udało się nam całą pulą pieniędzy zwrotnych obrócić już kilka razy. Przykładowo w wielkopolskim aż trzykrotnie. Oczywiście to nie tylko kwestia naszej efektywności, ale i charakteru wsparcia. Czas funkcjonowania takiego programu to ok. sześć lat. Jeśli mamy kredyty czy pożyczki udzielone np. na rok, to te pieniądze wracają. Ale okres spłaty może być np. czteroletni i w takim przypadku pieniądze wrócą do obrotu odpowiednio później.
Dlaczego nie współpracujecie ze wszystkimi 16 regionami?
Rzeczywiście woj. śląskie zdecydowało się na współpracę z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI). Ale to nie oznacza, że my nie będziemy tam również obecni. EBI pełni na Śląsku rolę menedżera funduszu funduszy, a my możemy wejść w rolę pośrednika finansowego, czyli podmiotu, który będzie bezpośrednio poszukiwał odbiorców kredytów i pożyczek. Złożyliśmy taką ofertę dotyczącą rewitalizacji, czekamy na rozstrzygnięcie konkursu. Z uwagi na charakter działalności banku nie staramy się o pełnienie roli pośrednika jeśli chodzi o wspieranie sektora MSP – tu potrzebna jest rozbudowania sieć filii i oddziałów, żeby dotrzeć do każdego potencjalnego przedsiębiorcy na terenie całego województwa. W tym najlepiej sprawdzają się regionalne lub lokalne instytucje finansowe.
W jaki sposób zdecydowano, jaka forma wsparcia zwrotnego oraz na jakie przedsięwzięcia będzie najkorzystniejsza dla danego regionu?
Każde województwo zleciło wykonanie analizy ex ante, polegającej na identyfikacji luki finansowej. A więc tego obszaru, który z mniejszym prawdopodobieństwem może być obsłużony przez komercyjne banki. My jesteśmy skłonni dawać wsparcie nawet start-upom, firmom, które istnieją zaledwie od kilku miesięcy. Dla komercyjnego banku to jest kłopotliwe, bo bez historii kredytowej przeprowadzenie analizy wniosku kredytowego jest, w ramach standardowej procedury, praktycznie niemożliwe.
Samorządy województw zdecydowały, jak skonfigurują wsparcie dla swoich MSP z trzech dostępnych kierunków wydatkowania. Pierwszy to wsparcie dla małych i średnich firm. Drugi – stymulacja rynku pracy poprzez udzielanie finansowania osobom chcącym założyć działalność gospodarczą, m.in. bezrobotnym. Trzeci kierunek to termomodernizacja budynków, gdzie osiągamy korzyści poprzez obniżenie kosztów funkcjonowania firmy lub zarządcy budynków mieszkalnych, związanych z ich ogrzewaniem. Pierwszy kierunek, czyli wsparcie konkurencyjności MSP, wybrały wszystkie z 15 województw, z którymi współpracujemy. Na drugi kierunek zdecydowało się 10: dolnośląskie, lubelskie, lubuskie, łódzkie, małopolskie, opolskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i zachodniopomorskie. A na kierunek trzeci – siedem: dolnośląskie, lubuskie, łódzkie, małopolskie, opolskie, podlaskie oraz wielkopolskie.
Czy zgodzi się pan z tezą, że instrumenty zwrotne są prostszym rozwiązaniem dla przedsiębiorców niż dotacje?
Dotacja wiąże się z długą listą wymagań usztywniających beneficjenta. Przykładowo istnieje wymóg, że pewien czas po uzyskaniu dotacji firma musi istnieć, wymagana jest tzw. trwałość projektu itd. Czyli mówimy o trochę sztucznych wymaganiach, nie występujących w relacjach czysto biznesowych. Natomiast w przypadku instrumentów zwrotnych po prostu badana jest zdolność absorpcji kredytu na etapie jego udzielania przez pośrednika finansowego. Jeśli zapada pozytywna decyzja, środki są wypłacane, a jedynym obowiązkiem beneficjenta jest spełnienie warunków umowy pożyczki lub poręczenia, w tym w szczególności spłata udzielonego lub poręczonego kredytu. To jest bardzo podobne do modelu komercyjnego.
Jak przedsiębiorcy wywiązują się z tego obowiązku?
W bankowości występuje pojęcie szkodowości, czyli procentu z całej puli udzielonych kredytów, które mają jakieś opóźnienia w spłacie. W poprzedniej perspektywie finansowej w różnych programach ta szkodowość była na różnych poziomach, ale zawsze poniżej wskaźników dla branży bankowej.
Jakie warunki powinny spełniać instrumenty zwrotne, by przedsiębiorcy chcieli po nie sięgać? Jak na te potrzeby odpowiada BGK?
Decyzja beneficjenta o sięgnięciu po ten rodzaj wsparcia zależy od atrakcyjności oferowanych warunków. A te w dużej mierze są narzucone przez Komisję Europejską. Aczkolwiek jest jeszcze miejsce na rozwiązania własne, gdzie BGK wykazuje się pewną inwencją. Przykładem jest program Jessica2, który realizujemy w woj. wielkopolskim. W jego ramach udzielamy pożyczek inwestycyjnych na programy rewitalizacyjne i termomodernizacyjne. Chodzi o pożyczki rzędu kilku, kilkudziesięciu milionów złotych udzielane inwestorom, którzy realizują projekty na terenach zdegradowanych, poprzemysłowych czy powojskowych. Aby premiować społeczną przydatność inwestycji, wymyśliliśmy specjalny mechanizm wyliczania oprocentowania. Działa on w ten sposób, że im wyższa wartość społeczna inwestycji, tym niższe oprocentowanie pożyczki. W ten sposób może ono spaść nawet do 0,25 proc. Tak więc mówimy o śladowym poziomie, zwłaszcza jeśli porównamy go do sektora komercyjnego.
Czy BGK ma jakieś założenia, ilu beneficjentów do końca obecnej perspektywy finansowej mogłoby skorzystać z instrumentów zwrotnych?
Nie określiliśmy sobie takiego celu. Ważniejsza dla nas jest wielokrotność obrotu środkami, które są do dyspozycji. Liczba beneficjentów jest tym większa, im mniejsze średnie zaangażowanie finansowe. Nie chcemy więc tymi zmiennymi manipulować. Wolimy dostosować to do konkretnego przypadku i dostarczać na rynek najbardziej efektywne finansowanie projektów.
Na jakie jeszcze produkty oferowane przez BGK powinni zwrócić uwagę przedsiębiorcy poszukujący finansowego wsparcia?
Z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa nasi pośrednicy udzielają pożyczek spółkom dostarczającym szerokopasmowy internet. Prowadzimy też program „Pierwszy Biznes – wsparcie w starcie” dla osób, które chcą rozpocząć działalność gospodarczą. Z Funduszu Kredytu Technologicznego oferujemy dopłaty do kredytów komercyjnych dla przedsiębiorstw wprowadzającym nowe technologie. Absolutnym hitem są gwarancje de minimis.