Poprzednicy atakują Jacka Kurskiego po jego wywiadzie dla DGP i zarzucają mu kłamstwo.
Obecny prezes TVP wytoczył ciężkie działa przeciwko poprzednim władzom telewizji. Januszowi Daszczyńskiemu, który na początku roku przekazywał mu stery w spółce, zarzucił sfałszowanie bilansu, a Juliuszowi Braunowi podpisywanie niekorzystnych umów.
– Trudno polemizować z Jackiem Kurskim, bo niemal w każdej sprawie kłamie, posługuje się insynuacjami lub w najlepszym razie półprawdą – denerwuje się Juliusz Braun i rzuca oskarżenia o stosowanie „bejsbola propagandy”. W podobnym tonie wypowiada się Daszczyński, który wytyka Kurskiemu brak menedżerskiego doświadczenia i „zmyślone opowieści o rzekomej ruinie” TVP, przekonując, że 2015 r. pod względem ekonomicznym był najlepszym rokiem obrotowym w ostatnich czterech latach spółki.
Żaden z byłych prezesów nie otrzymał skwitowania za 2015 r. Braun dodatkowo może zostać oskarżony o działalność na szkodę spółki. Kurski ujawnił w wywiadzie, że TVP wysłała trzy wnioski do prokuratury.
Pierwszy z zarzutów Kurskiego dotyczy zakupu mieszkania należącego do TVP za połowę wartości przez „ważnego dyrektora”. – Skubnął nam mieszkanie warte 800 tys. zł za 400 tys. zł – mówi.
Dowiedzieliśmy się, że nabywcą ok. 80-metrowego lokum był dyrektor biura audytu i kontroli wewnętrznej TVP. W przetargu startował już wcześniej, był zainteresowany innym lokalem, ale przegrał. Za kadencji Brauna sprzedano ok. 20 mieszkań. Niemal wszystkie w tym samym bloku, obok głównej siedziby TVP. – Za każdym razem ogłaszany był przetarg, a cena wywoławcza była oparta na wycenie rzeczoznawcy. Chętni zgłaszali propozycje w kopertach, zwyciężał ten, który zaoferował najwyższą stawkę. Część mieszkań kupili pracownicy – dotychczasowi lokatorzy, część osoby spoza TVP. Największą popularnością cieszyły się mniejsze mieszkania – mówi Braun i dodaje: – Domyślam się, o jakie mieszkanie chodzi, i muszę powiedzieć, że Jacek Kurski mocno przesadził, wyceniając lokal w starym 11-piętrowym bloku z wielkiej płyty na 10 tys. zł za metr. On na pewno nie jest wart 800 tys.
Podobnie jak w przypadku pozostałych mieszkań, wycenił je wcześniej rzeczoznawca i na tej podstawie ustalono cenę wywoławczą.
Kolejne doniesienie dotyczy umowy, którą Braun podpisał – jak twierdzi Kurski – w trybie pozabilansowym z producentem telewizyjnym. Gwarantowała, że przychody za kreację serialu będą rosły o 10 proc. co roku. O jej istnieniu obecne władze nie miały pojęcia. Braun domyśla się, że mowa o najpopularniejszym polskim serialu, czyli „M jak miłość”. Zapewnia, że dokument nie był przez nikogo ukrywany. – Producent domagał się podwyżki wynagrodzeń dla aktorów, tłumacząc, że ich popularność rośnie, a stawki stoją w miejscu. Spółka była w trudnej sytuacji finansowej, nie chcieliśmy się na to zgodzić, ale utrata popularnej „emki” byłaby katastrofą dla finansów TVP. Producent zgodził się podpisać umowę na starych zasadach, ale dostał obietnicę, że podwyżka (nie całej kwoty, tylko środków na honoraria aktorskie) może być uwzględniona przy następnych transzach. Dziś, gdy obecna władza tak troszczy się o los twórców, prezes Kurski powinien uznać to za słuszną decyzję – dodaje Braun.
Ostatni zarzut dotyczy umowy z Leasing Team, w ramach której 411 pracowników twórczych telewizji przeniesiono do agencji pracy tymczasowej. Kurski oskarża poprzedni zarząd, że ukrył opinię prawną z której wynikało, że umowa miała charakter pozorny i była niekorzystna dla TVP. – To absurd. Być może chodzi o opinię przygotowaną nie dla zarządu, ale rady nadzorczej. Była omawiana na posiedzeniu RN przed podjęciem decyzji o outsourcingu, więc trudno oskarżać zarząd, że cokolwiek ukrył. Gdyby prezes Kurski uznał, że umowa z Leasing Team jest szkodliwa, można było wypowiedzieć ją jednym podpisem. Ale tego nie zrobił – twierdzi Braun. Dodaje, że związki zawodowe trzykrotnie składały wnioski do prokuratury w związku z procesem restrukturyzacji w TVP. I nie stwierdzono nigdy przestępstwa.
Ale związkowcy nie znają treści wspomnianego dokumentu i są nim bardzo zainteresowani. – Może to być istotny dowód w procesie, jaki wytoczyliśmy TVP – mówi Barbara Markowska, rzeczniczka związku zawodowego Wizja. Osobny proces przeciwko TVP wytoczył też ZUS. Uznał, że TVP jest nadal pracodawcą przeniesionych osób i płatnikiem składek.
Kurski kontra Daszczyński – wywiad z prezesem TVP i odpowiedź jego poprzednika czytaj na Dziennik.pl