Zamiast siedmiu kanałów, do których dziś klienci kablówek mają zagwarantowany dostęp, będą tylko dwa: TVP 1 oraz TVP 2
Telewizja dla każdego / Dziennik Gazeta Prawna
Z proponowanych zmian w ustawie o radiofonii i telewizji (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 43, poz. 226 ze zm.) niezadowoleni są zarówno nadawcy, jak i operatorzy. Przedstawiają własne pomysły – tyle że wzajemnie się wykluczające.
Chodzi o stosowanie zasad must carry i must offer. W największym uproszczeniu chodzi o to, że obecnie nadawcy 7 programów muszą je bezpłatnie udostępniać operatorom (czyli m.in. kablówkom). Ci z kolei muszą je oferować swoim klientom. Obecnie dotyczy to kanałów: TVP1, TVP2, regionalnego programu rozpowszechnianego przez TVP, a ponadto Polsatu, TVN, TV4 i TV Puls. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego proponuje, aby ten ustawowy wykaz ograniczyć jedynie do dwóch programów telewizji publicznej. Więcej swobody zyskałaby za to KRRiT, która uwzględniając interes społeczny mogłaby listę rozszerzyć w rozporządzeniu.
Dwa obozy
Ta propozycja wywołała lawinę sprzeciwów. Zdecydowanie protestuje TV Puls, co nie powinno dziwić, gdyż obecność w wykazie korzystnie wpływa na oglądalność kanału. „Nie ma potrzeby (...), żeby w ręce organu wykonawczego, jakim jest KRRiT, nawet o pozycji konstytucyjnej w zakresie stanowienia prawa, przekazywać kompetencje praktycznie uznaniowego ustalania programów objętych obowiązkiem rozprowadzania” – czytamy w piśmie prezesa Telewizji Puls Dariusza Dąbskiego do minister kultury Małgorzaty Omilanowskiej. Dąbski podkreśla również, że każdemu nadawcy, którego program byłby rozpowszechniany w zgodzie ze wspomnianymi zasadami, powinno przysługiwać stosowne wynagrodzenie.
Za utrzymaniem obecnie funkcjonującego modelu jest także nc+ (należące do ITI Neovision), choć z zupełnie innych powodów. Przedstawiciele firmy podkreślają, że przekazanie dodatkowych kompetencji KRRiT może zakończyć się dla operatorów katastrofalnie. Krajowa Rada mogłaby bowiem rozporządzenie zmieniać. A to oznaczałoby także zmianę oferty detalicznej operatorów. Przykładowo gdyby program został usunięty z wykazu, a jego nadawca nie zgodziłby się udostępnić go danemu operatorowi, ten nie byłby w stanie zapewnić go swoim klientom, nawet jeśli podpisując z nimi umowę, zapewniał, że jest inaczej.
„Rodzi to ryzyko ogromnych strat dla operatorów (...) W ustawie brakuje przepisów chroniących podmioty obowiązane do rozprowadzania programu must carry przed ewentualnym wpływem zmian w tym zakresie na trwałość ich relacji z abonentami” – czytamy w stanowisku nc+.
Jakie jest rozwiązanie? „Gdy program jest usuwany z listy, nie powinno to stanowić podstawy do wypowiedzenia umowy przez abonenta” – tłumaczą przedstawiciele spółki.
Płatnik poszukiwany
Co ciekawe, częściowo tę argumentację podziela KRRiT. Jej przewodniczący Jan Dworak w piśmie do minister Omilanowskiej zaznacza, że należałoby doprecyzować przepisy m.in. w taki sposób, by nie zaskakiwać przedsiębiorców zmianami zbyt często. W tym celu lista programów objętych zasadą must carry powinna być zmieniana możliwie rzadko, np. raz na 5 lat.
Zmiany popiera za to TVP. Uważa jednak, że można je przeprowadzić lepiej. I postuluje, aby ustawowy wykaz obowiązkowo dostarczanych programów obejmował nie tylko TVP 1 i TVP 2, lecz także TVP Info, TVP ABC, TVP Kultura i TVP Historia. Zarazem protestuje przeciwko zasadzie nieodpłatności (zgodnie z projektowanym art. 43 ust. 5 podmiot rozprowadzający programy za pomocą sieci telekomunikacyjnej oraz nadawca programu objętego obowiązkiem rozprowadzania nie pobierają opłat z tego tytułu). Innymi słowy: TVP chce, aby jak najwięcej jej programów było obowiązkowo udostępnianych przez operatorów i żeby operatorzy za to zapłacili.
Jednak ci ani myślą płacić. Co więcej – chcą, aby to nadawcy im płacili.
„Główną grupą beneficjentów zasady must carry są nadawcy (...), których programy zyskują zwiększony zasięg oraz rozpoznawalność, bez ponoszenia z tego tytułu dodatkowych kosztów” – czytamy w opinii UPC Polska do projektu. Spółka uważa, że powinna mieć możliwość pobierania opłat od nadawców. – To absurd – komentuje biuro prasowe TVP. Jak tłumaczą przy Woronicza, głównym beneficjentem obecnego systemu są właśnie operatorzy, którzy otrzymują za darmo możliwość poszerzenia swojej oferty programowej.
Projekt do poprawki
Ekspertów różne stanowiska przedsiębiorców nie dziwią.
– Materia należy do bardzo kontrowersyjnych. Z prostego powodu: konkretne rozwiązania prawne uderzają bądź wspierają konkretne podmioty, zarówno publiczne, jak i prywatne – mówi dr Eligiusz Krześniak, partner w kancelarii Squire Patton Boggs Święcicki Krześniak. Podkreśla, że wprowadzanie tego rodzaju przepisów wymaga uczciwej oceny skutków regulacji (OSR), która w polskiej praktyce niestety zbyt często sprowadza się do mechanicznego odhaczenia kolejnego punktu do załatwienia. Uzasadnienie projektu ustawy o skutkach niestety milczy – zaznacza.
Etap legislacyjny
Projekt w uzgodnieniach