W wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2018 roku nie będzie już niespodzianek - pisze w czwartek dziennik "Wiedomosti". Prasa ocenia, że sposób zadeklarowania przez Władimira Putina udziału w wyborach miał pokazać, iż prezydent cieszy się szerokim poparciem.

Dziennik "RBK" zauważa, że wygłoszona w środę deklaracja Putina o kandydowaniu była oczekiwana. Zdaniem politologa Nikołaja Mironowa wybrany scenariusz - spotkanie Putina w jednym dniu z wolontariuszami oraz z robotnikami zakładów samochodowych GAZ - wynika z chęci Kremla, by pokazać, że prezydenta popierają wszystkie grupy społeczne.

Wybór zakładów samochodowych na deklarację o starcie w wyborach świadczy o tym, że władza stawia na "słuszne środowiska społeczne" dla "ludowego prezydenta" - dodaje inny ekspert, Konstantin Kałaczow. Politolożka Tatiana Stanowaja prognozuje, że temat "ludowego prezydenta" będzie eksploatowany w przyszłym programie wyborczym Putina.

"RBK" zauważa także, że od marca br., gdy w demonstracjach zwołanych przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego licznie wzięła udział młodzież, władze Rosji zaczęły publicznie akcentować temat młodzieży, a Putin wziął udział w spotkaniach tematycznie związanych z dziećmi i młodym pokoleniem.

Z kolei przedstawiciel partii komunistycznej Siergiej Obuchow w komentarzu dla "RBK" podkreśla, że deklaracja Putina o udziale w wyborach zbiegła się z decyzją MKOl o wykluczeniu reprezentacji Rosji z zimowych igrzysk w Pjongczangu. "Decyzja MKOl zadała cios jednemu z głównych sukcesów obecnej kadencji Putina - rezultatom olimpiady w Soczi w 2014 roku" - ocenia Obuchow.

Jak zauważa politolog Konstantin Kostin, według sondażu niezależnego ośrodka socjologicznego Centrum Lewady z końca listopada gotowych głosować na Putina jest 53 proc. respondentów spośród tych, którzy podjęli już decyzję, kogo poprzeć.

Dziennik "Wiedomosti" w artykule redakcyjnym ocenia, że nadchodzące wybory nie kryją już żadnej "intrygi", czyli nie pozostawiają niewiadomych. "Przed nami jeszcze oficjalne zarządzenie wyborów, start kampanii, wysunięcie innych kandydatów - wątpliwe jest, że będzie wśród nich rzeczywiście zabiegający o zwycięstwo Aleksiej Nawalny. Potem agitacja, zwyczajowa rezygnacja (Putina) z udziału w debatach, głosowanie, liczenie głosów i ogłoszenie rezultatów" - wylicza dziennik. Dodaje następnie: "to wszystko nie ma dla nikogo znaczenia".

Zdaniem dziennika kandydowanie Putina na prezydenta jest dla wielu Rosjan "czymś w rodzaju nadejścia Nowego Roku: następnego ranka wszystko pójdzie taką samą drogą, jak dotąd, niezależnie od irracjonalnych złudzeń" żywionych w przeddzień nadejścia nowego roku.

"Przed krajem jeszcze sześć lat życia, jak należy sądzić - mniej więcej przypominającego 17 wcześniejszych putinowskich lat. Robotnicy GAZ-u będą montować samochody, liberałowie - mówić o wadze reform, (przywódca Czeczenii Ramzan) Kadyrow - wychwalać prezydenta, Nawalny - walczyć o prawo do udziału w wyborach" - prognozuje gazeta. Jak zauważa, w ciągu tych sześciu lat wyborcami staną się ludzie urodzeni za rządów Putina.

"Wyrośnie całe pokolenie, dla którego główna intryga wyborów prezydenckich to wybór daty i miejsca na wygłoszenie kilku słów" (deklaracji o kandydowaniu)" - podsumowuje gazeta.