Jeżeli sklep wielkopowierzchniowy promuje lub reklamuje towar, który nabył, to działa na swoją korzyść, a nie korzyść firmy, która mu go dostarczyła. A skoro tak to pobieranie od dostawcy opłat za taką „usługę” jest czynem nieuczciwej konkurencji. Takie wnioski płyną z wyroku wydanego przez Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Spółka z o.o. zawarła z marketem umowę handlową. Zgodnie z jej treścią chwilą przejścia własności towarów dostarczanych przez spółkę był moment odebrania towaru na rampie sklepu odbiorcy. Ponadto umowa przewidywała różne dodatkowe świadczenia, jakie miały być wykonywane przez odbiorcę na rzecz dostawcy. Wśród nich były m.in. reklamy towaru w gazetce wydawanej np. z okazji rocznicy sklepu czy też reklama medialna organizowana w innej formie wybranej przez odbiorcę.
Spółka doszła jednak do wniosku, że naliczane przez market na podstawie umowy kwoty to w rzeczywistości opłaty, o których mowa w art. 15 ust. 1 pkt 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (t.j. Dz.U. z 2003 r. nr 153 poz. 1503 ze zm.). Zgodnie z tym przepisem czynem nieuczciwej konkurencji jest utrudnianie innym przedsiębiorcom dostępu do rynku poprzez pobieranie innych niż marża handlowa opłat za przyjęcie towaru do sprzedaży. Sąd okręgowy, do którego spółka złożyła pozew żądając zwrotu wpłaconych kwot, w większości podzielił jej argumentację i zasądził niemal całą żądaną sumę. Od wyroku odwołał się pozwany, jednakże bezskutecznie. Sąd apelacyjny uznał bowiem, że w I instancji dokonano właściwej oceny zarówno stanu faktycznego, jak i sytuacji prawnej.
Uzasadniając swój wyrok SA podkreślił, że z zebranego materiału dowodowego w żadnym razie nie wynikało, iż market świadczył na rzecz odbiorcy ekwiwalentne świadczenia o charakterze reklamowym czy też promocyjnym. Pozwany bowiem przedstawił jedynie kopie zdjęć, na których uwidocznione były towary dostarczane przez powódkę. Sąd uznał jednak, że świadczenie polegające na umieszczeniu ich w jednej gazetce promocyjnej w ciągu kilkuletniej współpracy oraz ich ekspozycja na półce w sklepie nie ma charakteru ekwiwalentnego i nie przyniosło dostawcy korzyści.
Ponadto w uzasadnieniu zwrócono uwagę na to, że nawet gdyby uznać, iż market rzeczywiście wykonywał jakieś usługi reklamowe, to i tak byłyby to działania w interesie jego samego, a nie w interesie powódki. A to dlatego, że w momencie świadczenia takich usług oferowany towar był już własnością odbiorcy, a nie dostawcy. Tak więc zwiększona jego sprzedaż przyniosłaby korzyść marketowi. „Dla powódki mogłaby być korzystna, gdyby za udaną akcją promocyjną czy ekspozycją towarów szły większe zamówienia towarów u powódki” – podkreślił sąd. Takich argumentów w apelacji jednak nie podnoszono.
Jeżeli market nabył towary od dostawcy, to promując je, działa we własnym interesie
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 20 czerwca 2017 r., sygn. akt I ACa 587/16.