Przepisy zaostrzające regulacje antymonopolowe przygotowuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jako pierwsza propozycje zmian ogłosiła publicznie Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji w swojej strategii na lata 2017–2022. Na zmianie prawa skorzystają internetowi giganci zza oceanu.
– Na razie zajmujemy się ustawą abonamentową. Temat ograniczania koncentracji w mediach będzie następny w kolejce – mówi nam Paweł Lewandowski, wiceminister kultury. Przyznaje, że członkowie KRRiT są istotnym partnerem w dyskusji. Projekt ma być gotowy do połowy roku.
Część zgłoszonych pomysłów już ma poparcie resortu. Dla KRRiT najważniejszy postulat dotyczy określenia „pozycji znaczącej w mediach”. Ta – jak proponuje rada – może zostać osiągnięta przez podmiot (grupę kapitałową), który zdobędzie 30 proc. udziałów w przychodach na jednym z wymienionych rynków: reklamy, opłat z płatnej telewizji, widowni telewizyjnej, audytorium radiowego lub użytkowników usług audiowizualnych online. Do tej pory w polskim prawie była mowa jedynie o podmiocie dominującym, czyli takim, który uzyskał ponad 40 proc. udziałów w danej kategorii. Po przekroczeniu tego progu UOKiK mógł zablokować kolejne transakcje.
Czy aby osiągnąć pozycję znaczącą, należy osiągnąć 30 proc. we wszystkich wymienionych kategoriach czy jednej? Jak ten pułap ma być liczony i weryfikowany? – pyta TVN w opinii zgłoszonej w czasie konsultacji strategii. Przedstawiciele stacji, podobnie jak kierownictwo Polsatu, uważają, że KRRiT nie przedstawiła żadnych argumentów uzasadniających obniżenie progu z 40 do 30 proc. Choć jeśli chodzi o telewizję, ich udział w widowni nie przekracza 30 proc., ale już ograniczenie koncentracji krzyżowej, czyli na różnych rynkach, może im zaszkodzić.
„Rosnąca pozycja przedsiębiorców oferujących treści w modelu »over the top« (takich jak np. Netflix) oznacza, że zamiast patrzeć na rynek telewizyjny należałoby raczej analizować rynek treści wideo” – czytamy w stanowisku TVN.
Jeszcze dosadniej o planowanych zmianach wypowiadają się przedstawiciele Polsatu. Ich zdaniem przepisy uderzą w krajowe firmy, a beneficjentami będą potężne zagraniczne koncerny medialne. Spektakularnym przykładem może być np. Google, do którego należy również serwis YouTube, a także inne koncerny działające na krzyżujących się rynkach, czyli np. Vivendi i News Corporation. „W jakim stopniu projektowane regulacje odnoszą się do tych firm?” – czytamy w stanowisku firmy.
TVN podkreśla, że telewizyjny biznes jest oparty na wieloletnich planach, a projektowane przepisy nie mogą prowadzić do odbierania udzielonych na 10 lat koncesji lub obowiązku pozbywania się przez nadawców spółek zależnych.