Właściciele międzynarodowych platform z serialami przyjęli różne strategie wejścia na nasz rynek. Showmax nie popełnił błędu amerykańskiej konkurencji i inwestuje w lokalną produkcję
Gracze z USA wchodzili dotąd do Polski bez przygotowania. Na początku 2016 r. Netflix, a w grudniu Amazon startowały na wielu nowych rynkach jednocześnie, przy czym u nas bez lokalnej oferty i lektorów, do których przywykli widzowie. W porównaniu z nimi Showmax zadebiutował z przytupem. To tutaj swoją premierę będą miały kolejne odciki satyrycznego serialu Kabaretu Moralnego Niepokoju, „Ucho prezesa”, etiuda Wojtka Smarzowskiego i produkcje Patryka Vegi, twórcy najbardziej kasowego filmu ubiegłego roku, czyli „Pitbulla”. To on jest autorem kampanii reklamowej serwisu z Ewanem McGregorem.
Showmax to dziecko Naspersa, południowoafrykańskiego koncernu, który w Polsce jest dobrze znany, bo przez lata był właścicielem Allegro. Platforma serialowo-filmowa jest dostępna w 65 krajach. – Nas nie interesuje oglądalność, a przynajmniej nie jest ona najważniejsza. Chcemy zbudować grupę lojalnych fanów. A do tego potrzebny jest lokalny kontent – tłumaczy Maciej Sojka, szef serwisu w Polsce. W ofercie znajdą się m.in. filmy wyprodukowane przez Kino Świat, ale też seriale, animacje i produkcje amerykańskich studiów filmowych. Baza liczy kilkaset filmów i kilkadziesiąt seriali. – Z godziny na godzinę się powiększa, bo nie chcemy wypuszczać niczego bez polskiego tłumaczenia – mówi Sojka. Nie zdradza, ile firma zainwestuje w naszym kraju i kiedy spodziewa się, że serwis zacznie być rentowny. Docelowo chce wypuszczać 10 polskich produkcji rocznie. Największy zagraniczny konkurent na liście serwisów VOD – Netflix – wydaje na całą produkcję 6 mld dol. rocznie. Na świecie, ponieważ nad Wisłą jak dotąd Amerykanie nakręcili jedynie skromne stand-upy.
– Naszym największym konkurentem jest nieświadomość Polaków, że korzystają z pirackich serwisów. Ale nie będziemy ich uświadamiać, bo uważamy, że pirat to źle obsłużony klient – podkreśla Sojka. Jego zdaniem wystarczy dać widzom pożądaną ofertę w dobrej cenie, a chętnie zrezygnują z nielegalnych platform. Miesięczny dostęp do serwisu Showmax kosztuje 19,90 zł. Co ciekawe, abonament będzie można zapłacić wraz z rachunkiem za komórkę, gdyż Naspers dogadał się z największymi operatorami.
Izabela Albrychiewicz z agencji mediowej MEC przyznaje, że Polska to jeszcze nie eldorado dla abonamentowych serwisów z wideo na życzenie (SVOD). – Skłonność do płacenia za treści lekko u nas rośnie, ale wciąż tylko 26 proc. internautów niekiedy korzysta z płatnego wideo – przekonuje Albrychiewicz. Ale jednocześnie już połowa e-widzów skłonna jest wydać pieniądze na treści, których nie może obejrzeć w telewizji, a jedna trzecia gotowa jest płacić za programy, o ile dostanie je przed telewizyjną premierą.
Widać więc, że kluczem do sukcesu jest oryginalna oferta. – Na rynku VOD panuje ogromne poruszenie. Siłą międzynarodowych gigantów jest ich globalność i zasięg – w wyścigu o prawa do najlepszych produkcji wygrywają z lokalnymi graczami właśnie tymi atutami. Zainteresowanie Polską, największym rynkiem w Europie Środkowo-Wschodniej, nie dziwi – mówi Albrychiewicz. Z danych Gemiusa wynika, że tylko 10 najpopularniejszych serwisów VOD odwiedziło w styczniu ponad 13 mln osób, czyli połowa polskich internautów.