To był pierwszy i prawdopodobnie ostatni dzień dla producentów jabłek na wycofanie części swoich owoców z rynku. Działanie jest możliwe dzięki unijnemu programowi, który rekompensuje część strat z tytułu rosyjskiego embarga.

Z handlu wycofać można niemal 300 tysięcy ton jabłek. Mają one trafić do szkół oraz najbardziej potrzebujących. W zamian rolnicy otrzymają pieniądze.

Najwięcej wniosków trafiło do warszawskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. Pełniący obowiązki prezesa Ryszard Barański przyznaje, że zainteresowanie programem jest bardzo duże. Na tyle, że dojdzie do redukcji ilości jabłek możliwych do wycofania dla danego wnioskodawcy. Wysokość redukcji będzie znana prawdopodobnie jutro po oszacowaniu ostatecznej liczby zgłoszonych owoców w całej Polsce.

Duże zainteresowanie unijnym wsparciem można było dostrzec także przed rokiem. Dziś rynkowe ceny skupu jabłek są jednak wyższe. "Dlatego producenci posiadający gwarancje zbytu raczej nie wycofują owoców" - dodaje Barański. Dodatkowo, prognozuje, że część wycofywanych owoców nie trafi zapewne do potrzebujących, a do chłodni. Tam będą czekać na lepszą koniunkturę, by ponownie wrócić na rynek.

Unijny program pozwala również na wycofanie z rynku pomidorów, marchwi, słodkiej papryki, ogórków. Ilości są jednak dużo mniejsze - chodzi o 31,5 tysiąca ton.