Banki mogą się domagać od klientów, którym udało się unieważnić umowę o kredyt, zapłaty wynagrodzenia. Dlaczego? Ponieważ ci drudzy korzystali bezpłatnie z udostępnionego im kapitału.
Bezpodstawne wzbogacenie / Dziennik Gazeta Prawna
Problem ten został zasygnalizowany w jednym z zapadłych w ostatnim czasie orzeczeń Sądu Okręgowego w Warszawie. Chodzi tu o wyrok, w którym uznano za nieważną umowę o kredyt indeksowany do franka szwajcarskiego, a to z powodu abuzywności klauzuli waloryzacyjnej (sygn. akt III C 1073/14). Uzasadniając rozstrzygnięcie, sąd, niejako na marginesie sprawy, stwierdził, że „Fakt korzystania przez kredytobiorcę z kapitału bez wynagrodzenia uiszczanego pod postacią prowizji i odsetek kapitałowych może zostać uznany za źródło jego wzbogacenia (odpowiadającego uczciwemu kosztowi pozyskania kapitału), którego zwrotu, jako bezpodstawnego, bank mógłby się od niego domagać”. W tym konkretnym postępowaniu taka należność nie została zasądzona, gdyż bank o to nie wnosił, a sąd nie może orzekać co do przedmiotu nieobjętego żądaniem ani też ponad to żądanie.
Bezpodstawne wzbogacenie
Na skutek uznania przez sąd umowy o kredyt za nieważną bank ma obowiązek zwrócić klientowi wszystkie wpłacone przez niego raty wraz z opłatami z tytułu prowizji i odsetek. Z kolei kredytobiorca musi oddać kwotę kapitału, która została mu przyznana w ramach kredytu. Dlatego też część prawników nie ma wątpliwości, że w takiej sytuacji klienci są coś winni bankowi. Przez lata bowiem mogli bezpłatnie korzystać z sumy uzyskanej w ramach kredytu.
– Przyjmuje się, że nieodpłatne korzystanie z kapitału samo w sobie jest bezpodstawnym wzbogaceniem, za które należy się wynagrodzenie – tłumaczy Mariusz Korpalski, radca prawny z kancelarii Komarnicka Korpalski z Poznania.
Jednak nie wszyscy prawnicy się z tym zgadzają.
– Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że bankowi, który udostępnił kredytobiorcy znaczny kapitał na wiele lat, powinno się należeć jakiegoś rodzaju wynagrodzenie. Jednak w sytuacji stwierdzenia nieważności umowy kredytu bank nie ma raczej podstaw do innego, dodatkowego roszczenia niż to o zwrot kwoty wypłaconego kapitału – uważają radca prawny dr Bartosz Karolczyk i Olga Legat, prawnicy z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka. Jak zauważają, dla żądania chociażby odsetek kapitałowych przewidzianych przez ustawę konieczne jest bowiem istnienie podstawy prawnej, a taka w przypadku nieważnej umowy nie istnieje.
Niezbadane kwestie
Mariusz Korpalski zaznacza, iż ma świadomość, że ta sporna kwestia w literaturze prawniczej jest ledwie zasygnalizowana. Próżno też szukać jakichś szerszych wyjaśnień na ten temat w orzecznictwie. Nie jest więc pewne, w jaki sposób obliczać takie wynagrodzenie dla banku oraz kiedy roszczenie o jego zwrot się przedawnia.
Jeżeli chodzi o odpowiedź na pierwsze z tych pytań, to zdaniem mecenasa Korpalskiego należy ustalić, ile klient zaoszczędził, korzystając z kapitału w każdym roku, licząc od dnia zaciągnięcia kredytu do momentu uznania przez sąd umowy za nieważną.
– W tym celu powinniśmy przyjąć koszt kredytu na rynku hipotecznych kredytów konsumenckich w każdym z ww. lat (benchmark). Takim benchmarkiem może być kredyt w PLN z odniesieniem do WIBOR albo kredyt w PLN indeksowany lub denominowany z odniesieniem do średniego kursu NBP – uważa mec. Korpalski.
Jeżeli jednak chodzi o ten pierwszy wariant, to opiera się on na założeniu, iż WIBOR zawsze był ustalany rzetelnie.
– Jednak bardzo duża rozbieżność notowań stawki WIBOR w latach 2006–2008 w stosunku do stawek NBP, a także obiekcje co do rzetelności notowań WIBOR wyrażane przez NBP i Najwyższą Izbę Kontroli wskazują, że może to być założenie błędne – ostrzega radca prawny.
Natomiast co do kredytów z odesłaniem do średniego kursu NBP to były one rzadko zawierane (gros stanowiły umowy odsyłające do bieżącej decyzji kredytodawcy).
W kwestii przedawnienia sprawa wydaje się być jeszcze bardziej skomplikowana.
Bo o ile prawnicy są zgodni co do tego, po jakim okresie ono następuje, to już kwestia, od kiedy ten okres liczyć, nie jest wcale taka oczywista.
– Jako że kredyt udzielany jest w ramach prowadzonej przez bank działalności gospodarczej, to termin przedawnienia wynosi trzy lata – wskazują Bartosz Karolczyk i Olga Legat.
Od jakiego momentu należy jednak liczyć ten okres? Eksperci uważają, że zaczyna on swój bieg po upływie każdego dnia korzystania z kapitału. – Nie widać podstaw do zastosowania innych terminów, a termin wjednego dnia jest podstawowym podziałem czasu w prawie cywilnym – twierdzi mec. Korpalski.
Innymi słowy: bank mógłby dokonać potrącenia roszczenia należnego mu z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia z ratami płaconymi przez klienta za okres trzech lat wstecz od wyroku sądu uznającego nieważność umowy.
Jak jednak uspokaja mec. Korpalski, roszczenie banku będzie z pewnością niższe w każdym okresie niż roszczenie klienta. A to dlatego, że klient płaci w racie nie tylko odsetki za korzystanie z kapitału, ale i spłaca kwotę główną (jego wzbogacenie więc jest z miesiąca na miesiąc mniejsze).