Koniec z analizą całej historii chorobowej zmarłego ubezpieczonego, której celem jest odmowa wypłaty odszkodowania. Powód? Do rejestru klauzul niedozwolonych został dopisany zapis umowny o treści: „Ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności, jeżeli zdarzenie ubezpieczeniowe było bezpośrednim bądź pośrednim skutkiem lub nastąpiło w związku ze zdarzeniami lub stanami stwierdzonymi przez lekarza jako istniejące przed datą rozpoczęcia ochrony ubezpieczeniowej” (poz. 6489 w rejestrze).
Ta skomplikowana klauzula w praktyce oznaczała tyle, że przedsiębiorca odmawiał wypłaty odszkodowania rodzinie zmarłego, jeśli tylko on na cokolwiek chorował przed zawarciem umowy. Co istotne, niedozwolony zapis wskazywał na skutek pośredni. Takiego zaś zakłady ubezpieczeń dopatrywały się niekiedy nawet w przypadkach potrącenia osoby chorej na serce przez samochód. Mówiąc wprost: występowanie powyższej klauzuli w umowie skutkowało w przytłaczającej większości przypadków odmową wypłacenia odszkodowania.
„Nic dziwnego, że rodziny takich osób często trafiają do rzecznika finansowego z prośbą o interwencję. Naszym zdaniem takie zapisy słusznie są uznawane za niedozwolone” – zwraca uwagę biuro RF w opublikowanym komunikacie.
Radca prawny Tomasz Młynarski, ekspert w tymże biurze, przypomina z kolei, że wzorzec umowny musi być precyzyjny i jasny dla konsumenta. Tego warunku zaś badane postanowienie absolutnie nie spełnia.
Wystarczy wskazać – co podkreśla mec. Młynarski – że ubezpieczony nie jest w stanie ocenić (a powinien mieć taką możliwość) w momencie zawierania umowy, jakie schorzenie może stać się dla ubezpieczyciela podstawą do odmowy. Dodatkowo, taki zapis pozwala wyłączyć odpowiedzialność ubezpieczyciela także wówczas, gdy klient nawet nie był świadomy istniejącej choroby, gdyż nie leczył się na nią lub wykryto ją we wczesnym dzieciństwie.
Tajemnicą poliszynela jest, że przedsiębiorcy formułowali tak ogólnie brzmiące klauzule nie tylko z powodu chęci do odmowy wypłaty pieniędzy, lecz także – a być może przede wszystkim – z wygody. Chodzi o to, że najczęściej tego typu zapisy, jak ten uznany właśnie za niedozwolony, znajdowały się w umowach grupowych oferowanych przez banki. Ubezpieczenie na życie stawało się jednym ze składników „pakietu”, który kredytobiorca musiał nabyć, by otrzymać środki na zakup mieszkania lub domu. Jako że ubezpieczenia te były oferowane na masową skalę, nieopłacalna była szczegółowa analiza stanu zdrowia klientów. Wybrano więc wariant, w którym co do zasady ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności za wszelkie choroby ubezpieczonego istniejące przed dniem zawarcia umowy.