Jeżeli sądy pójdą za głosem rzecznika finansowego, los frankowiczów już niebawem może się istotnie poprawić
Aleksandra Wiktorow, rzecznik finansowy, mówi wprost: istotna część zysków banków to efekt stosowania zapisów umownych, które należy uznać za niedozwolone. – Dlatego banki powinny zwracać klientom część rat, które wpłacali na podstawie tych zapisów – zaznacza. I dodaje, że najwyższy czas, by także sądy zaczęły tak do tego podchodzić. Wskazówką dla nich ma być najnowszy raport rzecznika finansowego, w którym wskazuje on najczęstsze nieprawidłowości w umowach kredytów.
Waloryzacja
Największą bolączką dla większości frankowiczów jest zapis umowny o waloryzacji kwoty kredytu do waluty obcej. Zdaniem rzecznika finansowego kurs walut nie powinien mieć wpływu na wysokość kapitału i odsetek. Uzasadnienie? Swoboda umów, na którą powołują się banki w sporach z klientami, powinna być ograniczona przepisami prawa bankowego. A konkretnie art. 69 ust. 1 tej ustawy w zakresie, w jakim określa on spoczywający na kredytobiorcy obowiązek zwrotu wykorzystanej kwoty kredytu z odsetkami. Aż tyle i tylko tyle. W ocenie rzecznika finansowego należy ten przepis uznać za normę bezwzględnie wiążącą, a tym samym wykluczającą możliwość waloryzowania tej kwoty do innego miernika wartości, czyli np. waluty obcej.
Co oznaczałoby w praktyce uznanie klauzul waloryzacyjnych za niedozwolone? Ano to, że w przypadku, gdy klient pożyczył np. 300 tys. zł, to właśnie taka kwota powinna być podstawą do wyliczania odsetek. Bez znaczenia powinien zaś być kurs waluty obcej dla wysokości zobowiązania kredytobiorcy.
Modyfikacja
W umowach wielu kredytobiorców znajdują się zapisy umożliwiające bankowi jednostronną zmianę warunków. Uzasadniać to mają takie względy, jak zmiana czynników ekonomicznych lub parametrów finansowych czy też zmiany cen towarów i usług.
W ocenie rzecznika finansowego takie klauzule również mogą być uznane za abuzywne. Powód? Zgodnie z przepisami prawa konsumenci mają prawo do pełnej, rzetelnej i prawdziwej informacji. Konia z rzędem zaś temu, kto rozumie tak ogólne zwroty jak „zmiana czynników ekonomicznych”. Dla każdego może on oznaczać coś innego. W praktyce więc, co podkreśla rzecznik, banki zmieniały jednostronnie warunki umów wtedy, gdy dostrzegały taką potrzebę. To zaś już bez wątpienia jest niedozwolone.
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego
Aleksandra Wiktorow uważa, że w wielu przypadkach konsumenci nie otrzymywali informacji, dlaczego składka została określona w danej wysokości, a stawka była ustalana w sposób uznaniowy, bez możliwości weryfikacji przez klienta.
Niewykluczone też, że część składki trafiała nie do zakładów ubezpieczeń, lecz do banków. W takiej sytuacji bez wątpienia doszłoby do naruszenia przepisów.
Agnieszka Machnicka z Biura Rzecznika Finansowego podkreśla, że można też mieć zastrzeżenia co do samej konstrukcji umów ubezpieczenia niskiego wkładu własnego, gdyż zabezpieczały one głównie interesy banków. Klient, który płacił składkę, przecież i tak w razie problemów był zobowiązany do zwrotu pieniędzy ubezpieczycielowi.
– Niestety, sądy uznają, że korzyścią klienta była możliwość otrzymania kredytu. To ich zdaniem ekwiwalent, który klient uzyskuje, płacąc składkę – spostrzega Wiktorow.
Mediacja bez gwarancji
Rzecznik finansowy zachęca zarazem klientów do tego, by zgłaszali się do jego biura w celu przeprowadzenia postępowania mediacyjnego. Dla przedsiębiorcy – w tym przypadku banku – jest ono obowiązkowe. Nawet jeśli zakończy się bez porozumienia, rzecznik przygotowuje swoje stanowisko dla sądu. Można przyjąć, że będzie ono korzystne dla kredytobiorcy. Wówczas zaś rośnie szansa na to, że sąd weźmie pod uwagę wyżej wskazane argumenty RF.
Rzecznik nie ukrywa, że jej rola nie jest tak istotna, jak niektórym klientom się wydaje. Mówiąc wprost: nie może nakazać bankom określonego zachowania. Nie może też nałożyć kary za to, że bank nie podzieli poglądu rzecznika co do abuzywności danych postanowień.
– Problem kredytów walutowych powinien zostać rozwiązany systemowo. My robimy to, na co pozwala nam prawo, czyli jesteśmy pośrednikiem pomiędzy kredytobiorcami a kredytodawcami – wskazuje Wiktorow.