Stan cywilny, wykształcenie czy forma zatrudnienia. W posiadanie takich m.in. informacji wejdą firmy oferujące kredyty i pożyczki.
Dotychczas różnica między bankami a instytucjami pożyczkowymi w zakresie danych o klientach, którymi dysponowały, była ogromna. Zmieni się to wraz z wejściem w życie rozporządzenia ministra finansów w sprawie szczegółowego zakresu danych podlegających wymianie pomiędzy instytucjami utworzonymi na podstawie prawa bankowego a instytucjami pożyczkowymi i innymi podmiotami. Pierwotny jego projekt przygotowało jeszcze Ministerstwo Finansów za rządów koalicji PO-PSL. Nie zdążono jednak z podpisem ministra, między innymi ze względu na lawinę krytyki. Teraz projekt został przejęty przez nową władzę i wszystko wskazuje na to, że już niebawem pozycja instytucji pożyczkowych zostanie wzmocniona.
Przeciwstawne interesy
To, że instytucje pożyczkowe muszą otrzymać dane o swoich potencjalnych klientach, zostało przesądzone już kilka miesięcy temu, gdy uchwalono tzw. ustawę antylichwiarską (Dz.U. z 2015 r. poz. 1357). Większość jej postanowień weszła w życie 11 października 2015 r. Do ustalenia pozostał jednak zakres udostępnianych informacji.
– Tych jest dużo i można zrozumieć niepokój niektórych – twierdzi dr Paweł Litwiński z Instytutu Allerhanda.
Wskazuje przy tym, że sprawy nie da się rozpatrywać zero-jedynkowo. Bez wątpienia cel nowej regulacji jest jasny: to ułatwienie funkcjonowania przedsiębiorcom. Ale pozostaje otwarte pytanie: czy prawodawca powinien przede wszystkim ułatwiać funkcjonowanie firmom, czy też przede wszystkim chronić dane osobowe obywateli?
Konflikt wartości dostrzega również wiceprezes Związku Banków Polskich Jerzy Bańka. Zaznacza, że ZBP nie zajmuje stanowiska w dyskusji. Ale – jak przyznaje – na pierwszy rzut oka dostrzegalne jest, że z jednej strony mamy zasadny postulat, by instytucje pożyczkowe mogły dokładnie ocenić zdolność kredytową potencjalnych klientów, z drugiej zaś równie istotną kwestię ochrony danych osobowych.
– Bez wątpienia duże instytucje pożyczkowe można porównać do banków. Stąd też postulat, by otrzymywały analogiczne dane jak banki, ma swoje uzasadnienie – mówi.
Przekonuje też, że dostęp instytucji pożyczkowych do szczegółowych informacji może nieść pozytywy również dla klientów tych firm. Wiarygodna ocena zdolności kredytowej sprzyja bowiem zmniejszaniu zadłużania się przez społeczeństwo. Tyle że – jak wskazuje – problem może być z przetwarzaniem danych przez małe firmy, które nie zawsze dochowują wszelkich standardów. A bariera wejścia na rynek oferowania pożyczek nie jest zbyt wysoka (kapitał zakładowy wynoszący co najmniej 200 tys. zł oraz forma spółki kapitałowej). Dlatego prezes Bańka proponuje trzecią drogę: należałoby rozważyć, czy informacje takie jak stan cywilny albo tytuł do nieruchomości powinny być udostępniane wszystkim podmiotom, czy tylko tym dużym i sprawdzonym.
– W tej kwestii Ministerstwo Finansów powinno porozumieć się z generalnym inspektorem ochrony danych osobowych – twierdzi prezes Bańka.
Ta propozycja bardzo podoba się dr. Litwińskiemu.
– Rzeczywiście, poziom ochrony danych osobowych, a także zaufanie Polaków do danego przedsiębiorcy może być różne w zależności od tego, jaka jest skala prowadzonego biznesu – wskazuje.
I dodaje, że nadal większe jest zaufanie do banków, bądź co bądź postrzeganych ciągle jako instytucje zaufania publicznego, niż do lokalnej firmy pożyczkowej, która ma mniej rygorystyczne podejście do bezpieczeństwa danych.
– Nic nie stoi na przeszkodzie, by udostępnić więcej danych większym przedsiębiorcom, o pewnej renomie na rynku. Takie zróżnicowanie byłoby zresztą w pełni zgodne z przepisami unijnymi – argumentuje dr Litwiński.
Dobro klientów
Ministerstwo Finansów przekonuje jednak, że na wejściu w życie rozporządzenia w proponowanym kształcie skorzystają wszyscy. Dane rodziców? Szczególnie istotne w przypadku analizy sytuacji osób o tym samym imieniu i nazwisku. Nazwisko panieńskie matki? Z reguły nie znają go osoby, które ukradły czyjeś dane i chciałyby je wykorzystać.
Dane o stanie cywilnym i tytule prawnym do zajmowanego lokalu pozwalają zaś na lepsze oszacowanie statusu majątkowego konsumenta i stanowią jedną ze zmiennych przy określaniu poziomu ryzyka kredytowego. Resort finansów przypomina też, że informacja dotycząca tytułu prawnego do zajmowanego lokalu odzwierciedla status mieszkaniowy osoby. A ten jest wskazywany wprost w zaleceniach Komisji Nadzoru Finansowego jako jeden z czynników oceny zdolności kredytowej.

Pożyczkodawcy też ocenią zdolność kredytową

Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych

Cel przetwarzania informacji o stanie cywilnym i tytule do nieruchomości określa rekomendacja T KNF dotycząca dobrych praktyk w zakresie zarządzania ryzykiem detalicznych ekspozycji kredytowych. Nie jest ona wprost wiążąca dla instytucji pożyczkowych, ale merytorycznie uzasadnia przetwarzanie takich danych, bo instytucje pożyczkowe, tak samo jak banki, przeprowadzają oceny zdolności kredytowej. Dlatego zakres wymienianych danych pomiędzy bankami a instytucjami pożyczkowymi powinien być tożsamy. Realizuje to cele dyrektywy w sprawie umów o kredyt konsumencki, która nakazuje, aby kredytodawcy mieli dostęp do danych na zasadach niedyskryminujących. Przetwarzanie tych informacji utrudni także próby wnioskowania o pożyczki na dane osób trzecich bez ich wiedzy i zgody.