W polskim systemie bankowym przez 15 lat nie mieliśmy do czynienia z upadłością banku. Aż do ostatniego piątku, gdy Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) zawiesiła działalność spółdzielczego SK Banku w Wołominie.
W okresie wcześniejszym (1992–2001) sądy ogłosiły upadłość sześciu banków komercyjnych i 132 banków spółdzielczych. Jak zatem nie stać się klientem bankrutującego banku, a tym samym klientem Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (BFG)? A pytając inaczej: czy można przewidzieć upadłość banku na podstawie dostępnych informacji?
Po pierwsze, należy pamiętać, że jedną z głównych przyczyn upadłości banków są fundamentalne błędy w zarządzaniu podstawowym ryzykiem bankowym, czyli ryzykiem kredytowym. Tak też było najprawdopodobniej w przypadku ostatniej upadłości SK Banku, w którym doszło do nadmiernej sektorowej i podmiotowej koncentracji kredytów. Na marginesie należy wspomnieć, że problem ten nie dotyczy tylko polskiego sektora bankowego. W Stanach Zjednoczonych udzielano bowiem kredytów Amerykanom, którzy nie mieli pracy, dochodów ani zabezpieczenia, co jest bez wątpienia fundamentalnym błędem w procesie zarządzania ryzykiem kredytowym. I stało się to jedną z przyczyn ostatniego kryzysu finansowego.
Po drugie, banki upadają z powodu wysokich i długotrwałych strat, które są konsekwencją błędów w zarządzaniu ryzykiem. W momencie upadłości banku straty są z reguły tak duże, że przekraczają jego fundusze własne. Mechanizm jest następujący: na niespłacane kredyty banki muszą tworzyć rezerwy (odpisy), które generują koszty i przyczyniają się do powstania strat. W przypadku SK Banku straty były tak wysokie, że doprowadziły nawet do ujemnej wartości funduszy własnych.
Po trzecie, banki, które borykają się z trudnościami finansowymi (przed upadłością), oferują z reguły wysokie (wyższe niż konkurencja) oprocentowanie depozytów. Płacą więcej, bo za każdą cenę chcą pozyskać od klientów potrzebne im pieniądze. To powoduje przyrost depozytów i zwiększenie kwot gwarantowanych, które musi później wypłacić BFG. Z drugiej strony, w ostatniej fazie działalności przed upadkiem może wystąpić run na bank, czyli masowe wycofywanie środków przez klientów. Tak też się stało w SK Banku, który oferował wysokie oprocentowanie depozytów, a i tak w ostatnim okresie nastąpił ich odpływ, który dodatkowo naraził bank na ryzyko utraty płynności.
Po czwarte, komunikaty nadzorcze i doniesienia medialne wskazują z reguły z wyprzedzeniem na problemy finansowe banku zagrożonego upadłością, a sam bank unika publikacji swoich danych. Banki w dobrej kondycji chwalą się bowiem swoją sytuacją, a banki w złej sytuacji finansowej próbują ukryć złe wiadomości. Powyższy schemat sprawdził się też w przypadku SK Banku, bowiem od pewnego czasu było publicznie wiadomo, że bank ma problemy finansowe.
Po piąte, większe jest prawdopodobieństwo upadłości mniejszego niż większego banku. Ponadto w każdym systemie bankowym funkcjonują banki „zbyt duże, żeby upaść”, których upadłości system gwarantowania depozytów nie jest w stanie udźwignąć, więc jeśli popadną w problemy, będą ratowane. Każdy system gwarantowania depozytów ma bowiem zgromadzone środki na wypłaty kwot gwarantowanych, które warto porównać z wartością depozytów zgromadzonych w konkretnym banku. I tak dla zobrazowania sytuacji można wskazać, że BFG może dysponować kilkunastoma miliardami złotych, podczas gdy największe banki w Polsce (każdy z osobna) zebrały setki miliardów złotych depozytów. Wartość depozytów zgromadzonych w upadłym SK Banku (kilka miliardów złotych) nie przekracza zatem możliwości finansowych BFG.
Jeśli zatem nie chcemy stać się klientami bankrutującego banku, preferujmy instytucje dobrze zarządzające ryzykiem kredytowym, unikajmy banków oferujących najwyższe oprocentowanie depozytów, śledźmy doniesienia medialne, w tym na temat kondycji finansowej banków (potencjalnych strat). Pamiętajmy też, że zgodnie z prawem bankowym (art. 111) każdy bank ma obowiązek publikować swój bilans, a ponadto z ustawy o BFG (art. 38b) wynika konieczność informowania przez banki klientów o swojej sytuacji finansowej. Możemy zatem domagać się od banków podstawowych informacji na temat ich kondycji finansowej.