Procesy, który w największym stopniu wpływają na sytuację banków, to fuzje i przejęcia. Wynika to z dążenia banków do tego, by osiągać efekty skali dzięki obniżce jednostkowych kosztów. Ale z tym wiążą się ryzyko pojawienia się instytucji „zbyt dużych, by upaść” i koszty tzw. uporządkowanej likwidacji.

Dziennik Gazeta Prawna
Proces fuzji i przejęć ma również wymiar polski. Trzeba pamiętać, że mamy określoną koncentrację rynku. W długim okresie nie uległa ona zmianom. Wprawdzie są pewne fluktuacje, ale jeśli popatrzymy na udział w aktywach pięciu największych instytucji między 1996 r. a rokiem obecnym, to on się nie zmienia. 10 największych instytucji kontroluje ok. 70 proc. rynku. Na to oczywiście nakładały się zmiany w strukturze własności. Udział krajowego kapitału po zasadniczej fali prywatyzacji na początku minionej dekady zmalał do ok. 20 proc., ale dziś wynosi już ok. 40 proc. Jest on zdeterminowany pozycją banków, w których znaczące udziały nadal posiada państwo.
W wymiarze globalnym konsolidacja spotyka się z działaniami regulatorów: wprost nikt nie chce banków dzielić, ale pojawia się tyle regulacji i kosztów z nimi związanych, że bywa już tak, iż właściciele dochodzą do wniosku, że korzystnie jest dokonać podziału banków. Takim przykładem jest amerykańska grupa GE, która zrezygnowała z działalności w sektorze usług finansowych, by wyjść spod nadzoru Rezerwy Federalnej. Rosnące standardy regulacyjne mają też inny wymiar, jakim jest dążenie do odreagowania poprzez aktywność regulacyjną poniesionych przez władzę publiczną kosztów kryzysu, i to we wszystkich obszarach. Od regulacji będą zależały obecne i przyszłe zachowania właścicieli banków. Także to, co będzie się działo na rynku polskim – jako konsekwencja zmian w innych krajach. Wreszcie regulacja jest związana z potrzebą rozdzielenia tego, co jest bankowością uniwersalną, od tego, co jest czystą spekulacją. Bankowość uniwersalna musi opierać się na dywersyfikacji działalności oraz ryzyka. W innym przypadku to zawsze jest działalność spekulacyjna, nakierowana na krótkoterminowe zyski i wzrost wartości.
I my mamy w tym doświadczenia. Niektórzy notowali bardzo duże przyrosty skali działania i dochodów w wyniku skoncentrowania się na jednym typie produktu, np. na kredytach mieszkaniowych denominowanych w walutach obcych. Później jednak pojawiają się koszty takiej polityki. Żeby dalszy rozwój sektora bankowego w Polsce był możliwy, ci, którzy wychodzili z ofertą kredytu walutowego, będą musieli ten problem rozwiązać. Skoro banki same nie były w stanie przedstawić racjonalnego rozwiązania, nic dziwnego, że sprawy biorą w swoje ręce politycy. Bez rozwiązania tego problemu na pewno nie będzie szybkiego rozwoju i poprawy pozycji konkurencyjnej polskich banków.
Na sytuację sektora bankowego mocniej niż dotychczas będzie wpływać ochrona praw konsumentów. Trend w orzecznictwie, zarówno krajowym, jak i międzynarodowym, jest bardzo wyraźny. Ochrona konsumentów dotyczy przede wszystkim przejrzystości oferty, obowiązków informacyjnych, dopasowania produktu do wiedzy i potrzeb danego klienta. I oczywiście to będzie miało wpływ na badanie sporów na linii bank – klient. Tu wiele zależy od samych banków: można zdawać się na rozstrzygnięcia sądowe, ale można mieć też politykę w zakresie polubownego załatwiania sprawy, czyli otwartości na mediację. A o jakiej mówimy otwartości na mediację np. w zakresie portfela kredytów walutowych? W Austrii wszystkie banki oferujące takie kredyty w przeszłości ogłosiły, że z zasady zgadzają się na mediację w sprawie tych kredytów, a w Polsce żaden – nawet ten, który jest własnością banku austriackiego. Dlatego aspekt związany ze standardami oferty i relacji z klientami będzie determinował przyszły rozwój banków.
W odniesieniu do Polski ważnym wyzwaniem jest zapewnienie sobie przez banki dostępu do długoterminowego finansowania. To będzie determinowało dynamikę rozwoju sektora w kolejnych latach. Problem finansowania ma jednak wiele wymiarów. Dotyczy on także sposobu pozyskiwania pieniędzy na działalność kredytową. Jest grupa banków, która w dużej mierze opiera się tu na kanałach elektronicznych i mobilnych. Unijne regulacje mówią, że takie banki – z uwagi na wrażliwość – powinny mieć większe bufory płynności. To dotyczy również krajowych banków, które powinny być odpowiednio dostosowane w zakresie jakościowo wysokich standardów płynności. Wiadomo, że płynność kosztuje, stąd też niechęć do dostrzegania tego problemu.
Korzystanie na dużą skalę z nowoczesnych technologii przez krajowe banki każe zadać kilka innych pytań: Jeśli się na to decydujemy, to jak kontrolujemy ten proces? Czy potrafimy nim zarządzać? Kwestie uzależnienia technologicznego od dostawców zewnętrznych mogą też spełniać kryterium „znaczącego wpływu” na funkcjonowanie instytucji, co powoduje, że my jako nadzór możemy już w większym stopniu uwzględniać ten aspekt w postępowaniach w tej sprawie. Ważne są zagrożenia związane z cyberprzestrzępczością. To jest element, który w przyszłości będzie generował coraz większe koszty i w coraz większym stopniu będzie decydował o pozycji konkurencyjnej na rynku, jako że nie każdy z banków będzie w stanie udźwignąć je na swoich barkach.
Kolejny element polskiej specyfiki to bankowość spółdzielcza. Jak dotąd to jest niewykorzystana szansa. Obecnie parlament kolejny raz określa spółdzielcom możliwość wyboru drogi na przyszłość w związku z koniecznym dostosowaniem do unijnych regulacji CRDIV/CRR. Ale wszyscy, łącznie z samymi spółdzielcami, dobrze wiedzą, że wybór jest tylko jeden – większa integracja zrzeszeń. System Ochrony Instytucjonalnej daje nie tylko bezpieczeństwo i efektywność, lecz również konkurencyjność, jako że oba zrzeszenia zyskałyby pozycję w dziesiątce największych polskich banków. Inny wybór powodowałby zupełnie inną sytuację, nie tylko dla sektora bankowości spółdzielczej, ale i dla całego systemu bankowego – co wiąże się ze wspólnym systemem gwarancji depozytów.
Odpowiadając na pytanie, jak zatem będzie wyglądał za 10 lat nasz system bankowy, należy stwierdzić, że będzie on z pewnością dużo bardziej zaawansowany technologicznie – z utrzymaniem odpowiednio wysokich standardów bezpieczeństwa i za zgodą klientów na korzystanie z nich. Często nie pamięta się, że nie wszyscy klienci akceptują nowinki technologiczne. Karty zbliżeniowe, gdzie jesteśmy europejskim liderem, spowodowały swego czasu niemałą liczbę skarg do Urzędu KNF, bo nie wszyscy klienci po prostu chcieli tej opcji, szczególnie w wersji nielimitowanej.
Niewątpliwie banki będą miały mniej pracowników. Będą musiały zmniejszać koszty ze względu m.in. na rosnącą konkurencję niebankowych instytucji płatniczych. Przypuszczam, że przyszłe obciążenia regulacyjne instytucji płatniczych będą dużo mniej dotkliwe niż te związane z działalnością banków.
Wreszcie w miarę, jak w wymiarze makroekonomicznym polska gospodarka będzie się nadal rozwijała – bo przecież my ciągle doganiamy Zachód – będziemy mieli dalszy stabilny rozwój sektora i będzie następowało stopniowe dalsze zrównoważenie własnościowe. Pojawi się racjonalna równowaga między kapitałem międzynarodowym, ale trwałym i długoterminowym, nie spekulacyjnym, a kapitałem krajowym – również zdywersyfikowanym, z racjonalnym udziałem kapitału państwowego, ale też z dużym i rosnącym udziałem kapitału prywatnego. W tym kontekście szczególnie istotna jest przyszłość banków spółdzielczych, które będą musiały dostosować się do nowych unijnych regulacji.
Na sytuację w bankowości będzie wpływać ochrona praw konsumentów
Wypowiedź wygłoszona w trakcie gali konkursu „Gwiazdy Bankowości” Dziennika Gazety Prawnej i PwC, 2 lipca 2015 r.