Wojna przerwała ścisłą współpracę sektorów obronnych Rosji i Ukrainy.
Rosja zrezygnowała z zakupu 60 wojskowych samolotów transportowych An-70. Kijowski Antonow do tej pory produkował maszyny we współpracy z Rosjanami. Ci zainwestowali we wspólne przedsięwzięcie 2,9 mld rubli (po obecnym kursie 180 mln zł). Teraz Rosja – jak podały „Izwiestija” – zamierza wystąpić na drogę sądową, by odzyskać te pieniądze od Ukrainy. Antonowy trafią zaś na wyposażenie miejscowej armii. Decyzja Moskwy symbolicznie kończy kooperację sektorów zbrojeniowych obu państw, która rok temu angażowała 50 ukraińskich i 400 rosyjskich zakładów.
– An-70 był jednym z najważniejszych wspólnych projektów. Rosja rezygnuje z tego samolotu na korzyść projektów proponowanych przez rosyjską OAK – mówi „Kommiersantowi” ppłk Igor Korotczenko z magazynu „Nacjonalnaja Oborona”. W ZSRR produkcja zbrojeniowa była realizowana niezależnie od granic między poszczególnymi republikami. Także po rozpadzie państwa niektóre cykle produkcyjne pozostawały rozproszone. Dopóki relacje rosyjsko-ukraińskie pozostawały poprawne, żadna ze stron nie widziała konieczności przerywania takiego stanu rzeczy. Rosja dzięki współpracy z Kijowem zaopatrywała się w amunicję, czołgi, rakiety i samoloty, często znacznie nowocześniejsze niż własne produkty.
Gdy w lutym 2014 r. Rosjanie zorganizowali pucz na Krymie, a następnie podsycili konflikt w Zagłębiu Donieckim, kwestia połączonych sektorów zbrojeniowych stała się niewygodna. Ukraina ogłosiła decyzję o zerwaniu współpracy już w kwietniu 2014 r. Nie wszystkie projekty zostały jednak zarzucone. Dopiero w sierpniu Moskwa zdecydowała o przeniesieniu do kraju produkcji silników okrętowych, które do tej pory kupowano w zakładach Zoria-Maszproekt w Mikołajowie. W listopadzie zaś zaporoski Motor-Sicz wstrzymał dostawy silników montowanych w samolotach, śmigłowcach i rakietach. Z Rosją nie współpracują ju także dniepropetrowskie zakłady rakietowe Piwdenmasz.
– Od stycznia te dwa kompleksy zbrojeniowe nie są ze sobą powiązane. Rosja jest wolna od dostaw ukraińskich komponentów. Wydzieliliśmy też wystarczające środki na program zastąpienia importu – wyjaśniał Korotczenko.
Choć znaczna część Ukraińców od dawna domagała się zaprzestania współpracy z agresorem, odcięcie pępowiny będzie dużo kosztować. Szacunki mówią, że wartość portfela rosyjskich zamówień miała łączną wartość 10 proc. ukraińskiego PKB (choć oczywiście nie miały być one realizowane w jednym roku). Piwdenmaszowi już dziś grozi likwidacja; 80 proc. wpływów fabryki przypadało na rakiety Zenit przygotowywane dla potrzeb cywilnego programu kosmicznego. Rosja sama będzie musiała wydać miliardy rubli, by je zastąpić, ale nie pociesza to pracowników Piwdenmasza, którzy od siedmiu miesięcy nie dostają pensji, a teraz zostali wysłani na dwumiesięczny urlop bezpłatny.
Niektóre zakłady przestawiają się na produkcję na potrzeby wojny z Rosją oraz remonty sprzętu uszkodzonego w Zagłębiu Donieckim. To dotyczy przede wszystkim fabryk w Charkowie, gdzie produkuje się czołgi i transportery opancerzone. Kijów zdecydował nawet o przekazaniu Gwardii Narodowej 12 z 50 czołgów T-64B1M, które zgodnie z kontraktem miały trafić do Demokratycznej Republiki Konga. Z drugiej strony wojna nie w pełni zatrzymała eksport na inne rynki. Portal Defence24 pisze, że 42 transportery opancerzone, które pierwotnie miano sprzedać Irakowi, ostatecznie prawdopodobnie trafiły nie do Donbasu, lecz do Nigerii. W 2013 r. Ukraina sprzedała za granicę sprzęt wojskowy wart niemal 4 mld dol., z czego 1/3 trafiła do Rosji.