Większość osób mogłaby dostać kredyt w banku, gdyby znalazła tam dla siebie ofertę.
Wiarygodność kredytowa przeciętnego klienta spłacającego kredyt gotówkowy w banku jest zbliżona do wiarygodności klienta firmy pożyczkowej. Taki wniosek można wyciągnąć z analizy oceny scoringowej osób zadłużonych w obu kategoriach instytucji. Ocenę podaje się w punktach na skali od 192 do 631. Za osoby o wysokim scoringu uważa się te, które mogą pochwalić się oceną na poziomie 444 punktów. Ich udział wśród klientów banków wynosi 81 proc., a wśród firm pożyczkowych – 75 proc. Dowodzić to może tego, że większość z 1,4 mln korzystających z usług firm pożyczkowych miałaby szansę na kredyt w banku.
Zdaniem przedstawicieli firm pożyczkowych dane te obalają powszechnie obowiązującą opinię, że do firm pożyczkowych kierują się tylko klienci w trudnej sytuacji finansowej, którzy w bankach nie mają czego szukać.
– Do nas trafiają osoby, które kiedyś miały już kredyt w banku, ale po następny tam nie poszły, bo nie znalazły oferty spełniającej ich wymagania – uważa Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych. Jego zdaniem chodzi przede wszystkim o czas trwania wszelkich procedur związanych z wnioskowaniem o pożyczkę. – W internetowych firmach oczekiwanie na uruchomienie finansowania nie trwa zwykle dłużej niż 15 minut. W bankach to samo zabiera nieraz kilka dni – uważa przedstawiciel ZFP.
Elementem przewagi oferty firm pożyczkowych nad propozycjami banków ma być także mała liczba dokumentów wymaganych do podpisania umowy. Zwykle wystarczy do tego dowód osobisty. – Z naszych danych wynika, że tylko jedna trzecia klientów to osoby w trudnej sytuacji finansowej. Większość to ludzie dobrze zarabiający i jednocześnie dużo wydający, którym nagle coś wypadło i potrzebują szybko kilkuset złotych, które są w stanie oddać przy najbliższej pensji – twierdzi Beata Szwankowska, dyrektor zarządzająca w firmie Vivus Finance, która specjalizuje się w internetowych chwilówkach.
Można by więc sądzić, że banki świadomie wpychają swoich klientów w objęcia firm pożyczkowych. Bankowcy jednak widzą to inaczej.
– Po pierwsze, ocena scoringowa to nie to samo, co ocena zdolności kredytowej. Klient może mieć bardzo wysoki scoring, a jednocześnie nie mieć zdolności kredytowej, bo aktualnie nie ma stałej pracy. Taka osoba w banku może mieć kłopoty z uzyskaniem finansowania, a w większości firm pożyczkowych z pewnością je dostanie. Firmy te obarczają klientów wyższymi kosztami obsługi zadłużenia, więc mogą wziąć na siebie wyższe ryzyko – uważa Krzysztof Ceborski, kierownik zespołu polityki kredytowej w departamencie zarządzania ryzykiem kredytowym w Raiffeisen Polbanku.
Zdaniem bankowców przyczyną, dla której tracą część klientów, jest także minimalna wysokość kredytów, jakich udzielają. Firmy chwilówkowe pożyczają po kilkaset złotych. Tymczasem mówi się, że bankom trudno zarobić na sprzedaży produktów o wartości poniżej 4 tys. zł. To ze względu na wysokie koszty, na które składają się m.in. wymogi kapitałowe czy rozbudowana sieć oddziałów, którą trzeba utrzymać. Ma ona jednak ograniczoną wydajność, więc nie można pozwolić, by została zasypana lawiną wniosków o pożyczki na drobne kwoty.
– Ponadto duża część klientów firm niebankowych to ludzie młodzi, mocno podatni na oddziaływanie przekazu marketingowego i często podejmujący decyzje finansowe pod wpływem chwilowego impulsu – mówi Aleksandra Stankiewicz-Billewicz z Biura Informacji Kredytowej. Do takich osób łatwo trafia oferta firm pożyczkowych, agresywnie reklamujących w internecie pożyczki udzielane online.