Z powodu rekordowej wartości obligacji, jakie powinny wykupić spółki notowane na Catalyst, 2013 r. będzie poważnym testem dla działającego od zaledwie trzech lat rynku i notowanych na nim firm.
– Catalyst bardzo dynamicznie rósł w ostatnich latach i dopiero teraz przypadają terminy zapadalności obligacji – mówi Kamil Artyszuk z DM BPS. Wskazuje, że z jednej strony firmy będą miały do wykupu obligacje o rekordowej wartości, a z drugiej spowolnienie gospodarcze osłabia ich kondycję finansową. Część spółek będzie zapewne chciała zrolować dług, czyli zastąpić starą emisję obligacji nowymi papierami. – W przypadku niektórych obligacji inwestorzy mogą powiedzieć: sprawdzam – dodaje analityk. To oznacza, że będą domagać się wykupu w terminie. Wtedy będzie widać, jak faktycznie spółki radzą sobie z obsługą zadłużenia.

Ciężki rok przed rynkiem

Notowania papierów korporacyjnych na Catalyst wskazują, że obawy inwestorów związane z obsługą przez nie zadłużenia rosną. O ile przed rokiem poniżej wartości nominalnej notowanych było ok. 9 proc. papierów, teraz jest to ok. 20 proc. Są to głównie obligacje, których wykup przypada na 2013 r.
Analitycy wiążą to m.in. z niską płynnością rynku, która ogranicza możliwość szybkiego wyjścia z inwestycji i czasem zmusza inwestorów do sprzedaży z dużym dyskontem.
Ale to niejedyny powód, szczególnie jeśli wycena spada poniżej 90 proc. nominału. Poniżej tego poziomu na Catalyst wyceniane są obligacje siedmiu spółek. Przed rokiem nie było ich w ogóle. – To wynik obaw inwestorów, czy spółka zdoła w terminie wykupić dług – ocenia Kamil Artyszuk.
Wśród obligacji wycenianych poniżej nominału dość liczną grupę stanowią m.in. papiery deweloperów. – W przyszłym roku mają oni dużo obligacji do wykupu, a najprawdopodobniej wtedy branżę czeka dołek koniunktury. Tego obawiają się inwestorzy – ocenia Emil Szweda z portalu Obligacje.pl.
Inną grupą są spółki, w których zbliża się termin zapadalności obligacji, a realizowane inwestycje lub plan biznesowy nie przyniosły jeszcze efektów, które pozwalałyby inwestorom na spokojne oczekiwanie na wykup.
O tym, że obawy inwestorów o kondycję spółek nie są bezzasadne, może świadczyć przykład Redanu. Wycena obligacji firmy odzieżowej spadała w grudniu nawet poniżej 70 proc. nominału, po tym jak firma rozpoczęła z wierzycielami rozmowy o nowych zasadach spłaty zadłużenia. Gdy udało się jej wynegocjować, że będzie miała na to czas do końca marca (zamiast do 12 stycznia), notowania obligacji firmy z terminem wykupu na 2013 r. skoczyły do 98 proc. nominału.
Już teraz wiadomo, że problemy z odzyskaniem zainwestowanych pieniędzy mogą mieć obligatariusze Religa Development oraz Budostalu 5. Spółki te powinny w 2013 r. wykupić papiery warte łącznie 12,5 mln zł. To, czy i ile odzyskają inwestorzy, zależy jednak głównie od decyzji syndyków, bo firmy są w upadłości likwidacyjnej. W najgorszej sytuacji znaleźli się właściciele papierów Budostalu 5, na które nie było żadnych zabezpieczeń.
Bardziej komfortowo mogą czuć się obligatariusze Religa Development, gdzie zabezpieczeniem są nieruchomości spółki. Emil Szweda zwraca jednak uwagę, że mimo zabezpieczenia ostatnie transakcje na papierach firmy przeprowadzano po kursie ledwie przekraczającym 50 proc. nominału, co wskazuje na obawy inwestorów związane z odzyskaniem całości należnych świadczeń. Spółce może zabraknąć czasu na upłynnienie nieruchomości, które są zabezpieczeniem obligacji.
2013 rok będzie testem dla Catalyst i notowanych tu przedsiębiorstw.