Komisja Nadzoru Finansowego ma nowy pomysł na popularyzację oszczędzania na emeryturę. Emerytalne konto oszczędnościowe (EKO) dawałoby prawo do ulgi podatkowej.
Oszczędzanie na emeryturę / DGP
Takie rozwiązanie pozwoliłyby Polakom więcej odłożyć na starość. Budżet państwa miałoby to kosztować maksymalnie 1,7 mld zł w ciągu 10 lat, ale resort finansów i tak podchodzi do sprawy sceptycznie.
Dziś możemy dodatkowo odkładać na emeryturę w ramach indywidualnych kont emerytalnych, pracowniczych programów emerytalnych i indywidualnych kont zabezpieczenia emerytalnego. Ale robi to znikomy odsetek Polaków, mimo że ustawodawca kusi zwolnieniem z podatku Belki lub z naliczania składki zdrowotnej. Tymczasem o ile obecnie możemy liczyć na emeryturę w wysokości 6o proc. ostatniego wynagrodzenia, o tyle za 35 lat stopa zastąpienia spadnie do ok. 30 proc.
EKO miałoby być dodatkowym instrumentem. Każdy pracownik mógłby wpłacać na nie co miesiąc 50 zł. Jeśli zechciałby odkładać 100 zł, drugie 50 zł byłoby odliczane od podstawy opodatkowania oszczędzającego. W tym wariancie w programie mógłby uczestniczyć pracodawca – wpłacając na konto pracownika kolejne 50 zł, mógłby tę kwotę wliczyć sobie w koszty uzyskania przychodu i nie byłaby od niej pobierana składka na ubezpieczenie społeczne. Po 40 latach wartość zgromadzonych środków sięgałaby 548 tys. zł.
W ocenie prof. Lesława Gajka, zastępcy przewodniczącego KNF, dodatkową zachętą do oszczędzania w EKO powinno być zwolnienie wypłaty z opodatkowania i brak podatku Belki. – Systematyczne oszczędzanie w maksymalnym wariancie gwarantowałoby wzrost wysokości emerytury nawet o 35 proc. – mówi.
KNF wyliczył też, że ulgi podatkowe związane z EKO nie byłyby specjalnie odczuwalne dla budżetu państwa. Nawet zakładając, że w pierwszym roku konta założyłoby 40 proc. pracujących, w drugim 25, w trzecim 10, a w kolejnych od 5 do 3 proc., w ciągu 10 lat wartość ulg w PIT i CIT wyniosłaby nieco ponad 1,7 mld zł. Zdaniem Macieja Grabowskiego, wiceministra finansów, nie można wprowadzać zmian, które stanowiłyby wyłom w systemie podatkowym.
Przedstawiciele sektora finansowego z kolei twierdzą, że bez zachęt ze strony państwa żadne tego typu propozycje nie spotkają się z powszechną akceptacją. – Państwo powinno czuć się odpowiedzialne za to, jak funkcjonuje III filar, dlatego jak najszybciej powinno zaproponować rozwiązanie, które zmobilizuje do oszczędzania na emeryturę – twierdzi Marcin Dyl, prezes Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami.
Łukasz Kwiecień, wiceprezes TFI PZU, dodaje, że rynek nie oczekuje liftingu już funkcjonujących produktów i ustaw. – Obowiązujące przepisy, łącznie z ustawą o podatku dochodowym, nadają się do kosza – mówi Kwiecień. Jego zdaniem zamiast produkować takie cuda jak IKZE, powinny zostać stworzone indywidualne konta emerytalne dla każdego człowieka przypisane do jego PESEL-u. Przepisy powinny być jasne i proste.
Popiera go Radosław Gołaszewski z zarządu AXA. W jego ocenie efektywność osiągniemy, wyłącznie wprowadzając proste zasady oszczędzania, to spowoduje, że będzie ono powszechne. Oczywiście jeśli towarzyszyć temu będą ulgi podatkowe.