- Tak właśnie, z perspektywy kredytobiorców, którzy już prowadzą spór sądowy z bankiem lub dopiero zamierzają go rozpocząć, można określić wiele rozwiązań zawartych w projekcie nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego. Można nawet zaryzykować twierdzenie, iż mogą one przyczynić się do większej dostępności drogi sądowej dla frankowiczów - wyjaśnia Jacek Zandecki, radca prawny specjalizujący się w postępowaniach sądowych przeciwko bankom, kancelaria radcy prawnego Jacek Zandecki.
Zaproponowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian procedury cywilnej jest wiele. Pierwsza niezwykle istotna dotyczy właściwości miejscowej i można by przypuszczać, że jest ona niemal dedykowana kredytobiorcom walutowym. Chodzi o dodanie artykułu 37 2 o następującej treści:
„Par 1. Powództwo o roszczenia z czynności bankowych przeciwko bankowi, innej jednostce organizacyjnej uprawnionej do wykonywania czynności bankowych lub ich następcom prawnym wytoczyć można przed sąd właściwy dla miejsca zamieszkania albo siedziby powoda.
Par 2. Przepis par. 1 stosuje się także do powództwa przeciwko bankowi hipotecznemu lub jego następcom prawnym o roszczenia z czynności banku hipotecznego”.
Obecnie powództwo można wnieść w zasadzie tylko przed sąd właściwy dla siedziby pozywanego banku (wyjątkowo jego oddziału). W większości siedziby te znajdują się w Warszawie. W efekcie stołeczne sądy są zasypywane pozwami dotyczącymi kredytów, a na pierwszą rozprawę w sądzie okręgowym czeka się średnio około roku! Teraz pozywanie banków ulegnie decentralizacji, a kluczowe znaczenie będzie mieć miejsce zamieszkania powoda. To z całą pewnością skróci czas oczekiwania na rozstrzygnięcie, bo poza Warszawą kolejki są znacznie mniejsze. W tym przypadku możemy też mówić o ważnym udogodnieniu dla samych kredytobiorców, którzy będą mogli aktywniej uczestniczyć w rozprawach – toczących się bliżej ich domów, co niewątpliwe wpłynie na ich komfort, a może nawet zachęci do tego, by rozpocząć proces (który siłą rzeczy powinien też być tańszy). Brak uregulowania systemowego sprawy kredytów frankowych jest tu choć trochę rekompensowany ułatwieniami w indywidualnym dochodzeniu sprawiedliwości.
Kolejne zmiany, które wpłyną na sytuację frankowiczów w sądach, dotyczą wprowadzenia sankcji za przedłużanie rozprawy. Niestety często zdarza się, że pełnomocnicy sięgają po proceduralne kruczki prawne, aby opóźnić wydanie wyroku. Nowelizacja powinna uzdrowić tę sytuację. Składanie tzw. łańcucha zażaleń nie będzie tamowało rozprawy. Zostaną one rozpatrzone dopiero w postępowaniu apelacyjnym. Ustawodawca idzie jeszcze dalej, wprowadzając sankcję za przedłużanie rozprawy w postaci możliwości orzeczenia od winnego takiego działania wyższych kosztów postępowania.
Istotnym novum jest plan rozprawy. Oczywiście w przypadku spraw wielowątkowych i skomplikowanych, do jakich należą te dotyczące umów kredytowych, trudno oczekiwać, że wszystko zakończy się na pierwszej rozprawie. Ważne jednak jest to, że nowelizacja wymusi sporządzanie odpowiedzi na pozew w ciągu 14 dni. Dziś sądy zakreślają długi termin, a odpowiedzi na pozew w sprawach frankowych to często „dzieła” o objętości (z załącznikami) ponad 800 stron. Może krótszy termin spowoduje przesunięcie środka ciężkości z ilości na jakość, co tym samym uwolni sąd od czasochłonnej lektury.
Na uwagę zasługuje też dodanie artykułu 9 1 k.p.c. Zakłada on bezproblemowe rejestrowanie rozprawy przez strony. Dziś muszą one występować o zgodę na nagrywanie dźwięku podczas rozprawy, a sąd może się do takiego wniosku przychylić lub nie. Przy współczesnej technice dotychczasowa regulacja jest zwyczajnie nieżyciowa. Poza tym powszechna legalna możliwość utrwalania rozpraw wpłynie mobilizująco zarówno na sąd, jak i na strony (mam na myśli poprawę terminowości i jakości postępowania).
Podsumowując, nowelizacja procedury cywilnej idzie w kierunku, którego wszyscy oczekują: przyspieszenia postępowań (i to w sposób niegenerujący istotnych kosztów). Dla frankowiczów będzie więc szybciej, będzie bliżej, a czy w ostatecznym rachunku lepiej – okaże się w praktyce.