Agentów sprzedających polisy wielu towarzystw jest więcej niż tych pracujących tylko dla jednej firmy. W końcu sierpnia w Polsce działało prawie 15,2 tys. agentów wyłącznych i 16,7 tys. multiagentów.
A jeszcze rok temu, podobnie jak w poprzednich latach, sprzedawcy pracujący dla jednej firmy byli w przewadze. Według danych KNF było ich ponad 16,5 tys. wobec niecałych 16,1 tys. multiagentów.
Nowa sytuacja na rynku to efekt zmian w podejściu klientów, ruchów cenowych i polityki towarzystw. – Polacy kupują ubezpieczenia wtedy, kiedy muszą, a wówczas szukają najlepszej kombinacji ceny i zakresu polisy. Do tego potrzebna jest możliwość porównywania ofert. U agenta wyłącznego jest to niemożliwe. Stąd rosnący rynek multiagentów – tłumaczy Igor Rusinowski, prezes Unilink, multiagencji, dla której pracuje niemal 9 tys. sprzedawców polis.
Do wzrostu znaczenia tej opcji przyczyniają się też same towarzystwa, szczególnie małe i średniej wielkości, dla których utrzymanie szerokiej sieci agentów wyłącznych jest zbyt drogie.
Impulsem do wzrostu liczby multiagencji były podwyżki cen polis komunikacyjnych. Kiedy zakłady zaczęły podnosić ceny, agenci wyłączni tracili klientów, bo nie byli w stanie konkurować z podmiotami, u których można wybierać między produktami różnych towarzystw. – Wielu agentów wyłącznych działających na rynku polis majątkowych zrezygnowało z pracy dla jednego towarzystwa i przekształciło się w multiagentów – mówi Konrad Zakrzewski, dyrektor pionu dystrybucji w Axa Polska.
Ubezpieczenia majątkowe, wśród których wabikiem na klientów jest obowiązkowe OC komunikacyjne, to główny obszar działania multiagencji. Mniej interesują je ubezpieczenia na życie, gdzie wykup ochrony jest dobrowolny, a klientów trzeba przekonać.
Zdaniem Bartosza Salwińskiego, prezesa AB Port i założyciela porównywarki ubezpieczeń mFind, rosnąca liczba multiagencji i wyraźny spadek liczby tych działających na zasadach wyłączności to także skutek rosnącej profesjonalizacji w sprzedaży polis. – Na rynku zaczyna brakować miejsca dla osób, które traktowały bycie agentem jednego zakładu jako sposób na dorobienie do pensji z innego miejsca pracy. Rynek jest coraz bardziej konkurencyjny – ocenia.
Jednak funkcjonowanie multiagencji mocno się skomplikuje. W końcu lutego 2018 r. powinny wejść w życie nowe zasady sprzedaży ubezpieczeń. Ich cel to zwiększenie ochrony klientów. Pośrednik będzie musiał szczegółowo zbadać potrzeby klienta, a następnie przedstawić i porównać całą ofertę produktową. Pracę nad przepisami – w ramach rządowego projektu ustawy o dystrybucji ubezpieczeń, rozpoczyna w tym tygodniu Sejm.
Według Jacka Bylińskiego, prezesa CUK Ubezpieczenia, dla pośredników bez odpowiednich narzędzi IT może to być trudna do pokonania bariera. W branży przeważa opinia, że kłopoty mogą mieć mniejsi multiagenci, a nowe przepisy doprowadzą do konsolidacji. Jakub Nowiński z zarządu Superpolisa Ubezpieczenia przewiduje, że aby sprostać ustawowym wymaganiom, niewielkie agencje będą wchodzić w struktury dużych sieci.
– Dzieląc się udziałami w sprzedaży, otrzymają narzędzia niezbędne do działania w zgodzie z nowym prawem. A także dostęp do ubezpieczeń wielu towarzystw, wsparcie szkoleniowe i merytoryczne centrali czy systemy informatyczne do transakcji i rozliczeń – ocenia.
Pośrednictwo ubezpieczeniowe jest u nas mocno rozdrobnione, większość to małe, często jedno- czy kilkuosobowe agencje. Udział w rynku dużych sieci to ok. 5 proc.
Branża oczekuje też, że w mniej wydolnych technologicznie podmiotach ograniczana będzie liczba współpracujących towarzystw lub dojdzie do większej specjalizacji produktowej lub branżowej.
31,95 tys. agentów wyłącznych i multiagentów było zarejestrowanych w nadzorze w końcu sierpnia
7,56 tys. agentów wyłącznych ubyło z rejestrów od 2010 r.
232,96 tys. osób miało w końcu sierpnia prawo do wykonywania czynności agencyjnych. To z reguły pracownicy agentów i multiagentów ubezpieczeniowych