Wprowadzenie standardu dotyczącego wyceny pożyczek zmusi banki do szybszego tworzenia rezerw. Niektóre mogą dość znacząco zmienić swoją politykę.
Hipoteki już są mniej dostępne / Dziennik Gazeta Prawna
Nowe regulacje dotyczące aktywów, jakie zaczną obowiązywać banki od początku przyszłego roku, ograniczą dostępność niektórych rodzajów kredytów – oceniają bankowcy. – Najbardziej narażone będą mieszkaniowe o podwyższonym ryzyku – uważa Piotr Mazur, wiceprezes PKO BP nadzorujący pion ryzyka.
Wszystko przez unijne rozporządzenie z listopada ubiegłego roku dotyczące wdrażania jednego z międzynarodowych standardów rachunkowości. Chodzi o IFRS-9, który określa, w jaki sposób wyceniane mają być aktywa finansowe. Będzie on dotyczył wszystkich przedsiębiorstw, jednak największy wpływ będzie miał na sektor finansowy – w takich instytucjach jak banki czy fundusze bilans niemal w całości składa się z „aktywów finansowych”.
Na poniedziałkowym spotkaniu z dziennikarzami Piotr Mazur tłumaczył, jak zadziałają nowe standardy. – Kredyty o większym ryzyku, które dziś wyceniamy w perspektywie roku, będą musiały być wycenione w horyzoncie całego okresu spłaty – mówił. Oznacza to, że jeśli w odniesieniu do jakiegoś klienta wzrośnie – nawet w dalszej perspektywie – prawdopodobieństwo problemów ze spłatą, to bank powinien utworzyć rezerwę, która pomniejszy jego bieżący zysk. A jeśli udziela bardziej ryzykownego kredytu, to od razu powinien pomyśleć o odpowiednim odpisie.
Jak dużej części rynku może dotyczyć problem? To będzie zależało od podejścia poszczególnych instytucji. Przedstawiciele PKO, odnosząc się do innej sprawy (prezydenckiego projektu restrukturyzacji kredytów walutowych), mówili, że 25–30 proc. zobowiązań jest zaciąganych przez osoby, w których rodzinach dochody na osobę nie przekraczają dwukrotności minimum socjalnego.
W końcu czerwca wartość kredytów mieszkaniowych w portfelach krajowych banków zbliżała się do 394 mld zł. Była o 1,1 proc. wyższa niż rok wcześniej (niska dynamika to w części efekt skurczenia się portfela walutowego na skutek mocniejszego złotego).
– Banki sygnalizują, że mogą wycofać się z oferowania pewnych umów albo będą zmuszone do podwyższenia cen – przyznaje Kamil Stolarski, analityk w Haitong Banku. Według niego skala tego zjawiska nie powinna jednak być duża. – Jeden z banków mówił np., że dotyczyłoby to kredytów stanowiących dziś mniej niż 5 proc. całego portfela – dodaje.
Na tym jednak nie koniec wpływu nowej regulacji. W związku z jej wejściem w życie banki będą musiały sporządzić „bilanse otwarcia”, pokazujące, jaka jest faktyczna wartość kredytów udzielonych w przeszłości. Nawet w przypadku takich, które są spłacane terminowo, ale ich ryzyko wzrosło, trzeba będzie tworzyć rezerwy.
– To może na dużą skalę dotyczyć kredytów frankowych. Ich jakość jest wprawdzie wysoka, ale umocnienie szwajcarskiej waluty sprawiło, że stosunek wartości kredytu do wartości zabezpieczenia wzrósł. Według IFRS-9 to jest już przesłanka do stworzenia odpisu – mówi dyrektor odpowiedzialny za ryzyko w zagranicznym banku mocno zaangażowanym w kredyty walutowe.
I zwraca uwagę na dodatkowy haczyk: – Jeśli te rezerwy stworzylibyśmy przy bilansie otwarcia, to pomniejszyłyby one tylko kapitały banków. Ale gdyby np. nadzór uznał dopiero po pewnym czasie, że powinniśmy robić odpisy, to wtedy byłoby to już widoczne w rachunku wyników. Doszłoby do znaczącego pogorszenia zysków sektora.
– IFRS-9 nie odnosi się w żaden szczególny sposób do kredytów walutowych, tzn. brak jest dla nich przeznaczonego, szczególnego rozwiązania. Są to standardy obowiązujące wszystkie kraje UE i nie zawierają one w żadnym obszarze – nie tylko w odniesieniu do instrumentów finansowych – rozwiązań lokalnych – informuje Jacek Barszczewski, rzecznik Komisji Nadzoru Finansowego. – Jeśli chodzi o ujmowanie oczekiwanych strat kredytowych, dla których znaczenie ma to, czy nastąpił znaczący wzrost ryzyka kredytowego od początkowego ujęcia – w tym przypadku jest to kwestia indywidualnej oceny banku – zgodnie z IFRS-9 bank jest zobowiązany uwzględniać wszystkie parametry, szacując oczekiwane straty kredytowe i klasyfikując kredyty do odpowiednich kategorii ryzyka – dodaje przedstawiciel nadzoru.
Do wejścia w życie nowych zasad księgowych zostało już mniej niż pół roku. Jaki może być ich wpływ na sytuację sektora? – Zbyt wcześnie, by podać wpływ zarówno na bilans otwarcia, jak i na koszty – mówił przy okazji prezentacji wyników za I półrocze Brunon Bartkiewicz, prezes ING Banku Śląskiego.
W podobnym tonie wypowiadali się przedstawiciele PKO BP. – Wciąż nie mamy jeszcze wszelkich danych, by to precyzyjnie oszacować – przyznaje Bartosz Drabikowski, wiceprezes ds. finansowych. Według niego wpływ na bilans banku będzie niewielki. – Natomiast wdrożenie będzie nas kosztować sporo wysiłku – zaznaczył.
– Jeszcze rok – dwa lata temu banki obawiały się, że wpływ nowej regulacji na ich wyniki będzie bardzo znaczący. Z szacunków wynikało, że IFRS-9 zabierze nawet 15–20 proc. kapitału w sektorze – przypomina Kamil Stolarski. – Dziś z dużym prawdopodobieństwem możemy powiedzieć, że ten wpływ będzie znacząco mniejszy – mówi. Może to być kilka miliardów złotych.
W końcu czerwca fundusze własne całego sektora bankowego w Polsce wynosiły prawie 190 mld zł.
Stolarski wskazuje przy tym, że nowe zasady w długim terminie nie powinny spowodować, że odpisy będą większe, choć efektem ich wejścia w życie będzie to, że rezerwy zaczną pojawiać się szybciej. Później jednak banki powinny być w bardziej komfortowej sytuacji, bo część rezerw będzie można rozwiązać, tym samym poprawiając wyniki.
Banki chcą podnieść ceny lub wycofać się z pewnych umów