Odszkodowanie za niedopałek papierosa w mrożonce, atak krokodyla w basenie hotelowym, zgubione w lesie świnie – to przykłady nietypowych roszczeń z jakimi stykają się firmy ubezpieczeniowe.

Zakłady ubezpieczeniowe oprócz zwykłych zgłoszeń szkód ubezpieczeniowych miewają do czynienia z bardzo nietypowymi roszczeniami.

Na przykład AXA Art wypłaciła odszkodowanie za zniszczone dzieło prezentowane na wystawie sztuki nowoczesnej, gdzie jednym z eksponatów była miska z deszczówką. Walorów instalacji nie doceniła jednak pani sprzątaczka, która wodę wylała a miskę starannie wyczyściła. Autor zgłosił roszczenie za zniszczone dzieło sztuki i ubezpieczyciel odszkodowanie wypłacił.

Jak powiedziała PAP rzeczniczka AXA w Polsce Aleksandra Leszczyńska jedna z najdziwniejszych szkód, z jakimi zetknął się ubezpieczyciel, miała miejsce kilka lat temu w Nowym Jorku.

"Podczas wyburzania starego budynku przeznaczonego do rozbiórki, operator rozbijarki nadał zbyt mocny pęd kuli wyburzeniowej, wskutek czego przeleciała ona przez okno salonu w apartamencie położonym w budynku naprzeciwko i uszkodziła wiszący na ścianie obraz Giorgio de Chirico pozostawiając w nim ogromną dziurę. Obraz został poddany renowacji, jednak nie zdołano przywrócić mu stanu sprzed szkody. Wartość szkody oszacowano łącznie na 400 tys. euro. Paradoksalnie, mimo że skutki szkody są nadal widoczne, ten incydent tak rozsławił obraz, że jego wartość rynkowa wzrosła" - powiedziała.

Do AXA Art zgłoszono też szkodę z wystawy Polish-Polish, British-British. W czasie transportu zniszczeniu uległa woskowa rzeźba mężczyzny. Zniszczone zostały genitalia. Ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie.

Wśród nietypowych roszczeń dotyczących szkód osobowych Ergo Hestia podaje przykład pewnego wypadku na motorowerze. "Jechały na nim trzy osoby, właściciel siedział w środku, a pojazd prowadził jeden z braci bliźniaków. Roszczenia zgłosili wszyscy trzej. Właściciel twierdził, że prowadził jeden z braci, ale nie wie który, bo ich nie rozróżnia, a bracia konsekwentnie zeznawali, że to ten drugi" - powiedział rzecznik Ergo Hestia Arkadiusz Bruliński.

Innym zaskakującym przypadkiem była sprawa niedopałka papierosa, znalezionego w mrożonych warzywach. Ubezpieczyciel otrzymał roszczenie o "rozstrój zdrowia męża, który niedopałek nadgryzł oraz o dobra osobiste żony, która kolację szykowała". W innym przypadku poszkodowany przyszedł zawrzeć umowę ubezpieczenia do znajomego agenta. Agent witając się na tzw. „misia” złamał mu żebra.

Do Ergo Hestii zwróciła się z roszczeniem pewna nastolatka, która postanowiła uciec z zakładu poprawczego zsuwając się po własnoręcznie przygotowanej linie z prześcieradeł. "W trakcie schodzenia złapał ją skurcz w nodze, puściła „linę” i spadła na ziemię. W efekcie pozwała zakład poprawczy z… OC jego działalności" - poinformował Bruliński. "Nietypowym zgłoszeniem było też roszczenie dotyczące potrącenia pieszego. Jednym z urazów było m. in. obtarte kolano. Poszkodowany wniósł roszczenie o zwrot kosztów zakupu dwóch litrów spirytusu, którego miał używać do przemywania" - dodał Bruliński.

Nietypowe było też roszczenie z powodu zalania dwóch pięter biurowca z "winy" drona. "Jeden z pracowników naszego ubezpieczonego nieumyślnie uruchomił panel sterujący bezzałogowym statkiem latającym, który wznosząc się uszkodził tryskacz instalacji przeciwpożarowej i spowodował zalanie dwóch pięter biurowca" - wyjaśnił Bruliński.

PZU z kolei przytacza przykład klienta, który zgłosił szkodę z OC notariusza informując, że notariusz dopuścił się fałszerstwa aktu notarialnego, ponieważ kupiony przez niego dom nie istnieje.

"Pracownicy PZU w ramach obsługi zgłoszonej szkody udali się pod wymieniony w akcie notarialnym adres i stwierdzili, że dom istnieje. O powyższym fakcie poinformowano zgłaszającego szkodę, ale ten nie wierzył i poprosił o wspólne oględziny. Sprawa w trakcie oględzin się wyjaśniła i nabywca mógł się wprowadzić do nowego domu. Nabywcą był Polak mieszkający na stałe w USA, a dom kupował bez wcześniejszego obejrzenia" - wyjaśniła Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU.

Dziwne przypadki zdarzają się też rodakom na wakacjach. Towarzystwo Ubezpieczeń Europa otrzymało zgłoszenie od Polaka spędzającego urlop w RPA. "Grupa Polaków wypoczywała tam w 4 gwiazdkowym hotelu, którego teren graniczył z parkiem narodowym. Wieczorem, ok. godziny 21.00, turyści postanowili skorzystać z basenu na terenie hotelu" - poinformował ubezpieczyciel. "Zignorowali tabliczki zabraniające kąpieli po godzinie 20.00. Podczas kąpieli zaatakował ich krokodyl, który znalazł sposób, żeby pokonać zabezpieczenia hotelowe i pływał sobie w tym samym basenie. Jeden z mężczyzn trafił do szpitala z obrażeniami twarzy, głowy i ręki".

Ergo Hestia zaznaczyła, że jeżeli chodzi o nietypowe szkody z OC w życiu prywatnym, to najwięcej zdarzeń dotyczy posiadaczy zwierząt. "Oprócz standardowych szkód polegających na poszarpaniu nogawki spodni i drobnych urazów ciała, pogryzieniu mebli, bądź tapet w wynajmowanym mieszkaniu, albo zaatakowaniu przez psa pojazdu należącego do teściowej ubezpieczonego, zdarzają się również przypadki, kiedy to zwierzę samą swoją obecnością powoduje powstanie szkody" - stwierdził Bruliński. "Kiedyś otrzymaliśmy zgłoszenie szkody osobowej, w której to poszkodowany potknął się o krawężnik, ponieważ przestraszył się kota, który przeszedł przed nim przez chodnik" - dodał.

Rzecznik Ergo Hestia zaznaczył, że w mijającym roku największe wrażenie na ubezpieczycielu zrobiło oświadczenie poszkodowanego, który swojego martwego psa pogryzionego przez psa ubezpieczonego postanowił zatrzymać do czasu oględzin w domowej zamrażarce".

W innym przypadku właściciel suki zażądał odszkodowania za sterylizację pupilki. "W wyniku błędu lekarza, popełnionego w trakcie operacji, zwierzę ostatecznie jednak oszczeniło się" - wyjaśnił rzecznik Ergo Hestia. "Roszczenie dotyczyło m.in. kosztów utrzymywania i wyżywienia suki oraz szczeniąt plus uszkodzonego przez psy (inne niż pies poszkodowanej) ogrodzenia i drzwi do domu poszkodowanej, co wynikało z ich +potrzeby+ dostania się do suki w czasie rui".

Do Link4 z kolei zgłoszono szkodę z ubezpieczenia OC. "W wypadku uczestniczył pojazd przewożący żywą trzodę chlewną. W wyniku uszkodzenia naczepy zwierzęta rozbiegły się po lesie. Ponieważ ich nie znaleziono ubezpieczyciel musiał wypłacić odszkodowanie sięgające 12,6 tys. zł.