Unia Europejska szykuje rewolucję na rynku energii. I wbrew zapewnieniom, że najlepiej wyjdą na niej konsumenci, czekać nas mogą wyższe rachunki za prąd.
Konsument mniej bezbronny / Dziennik Gazeta Prawna
Kilka dni temu Komisja Europejska opublikowała olbrzymi, blisko tysiącstronicowy pakiet zmian dotyczących branży energetycznej. Obejmuje on dziesięć nowych unijnych regulacji dotyczących m.in. rynku energii, efektywności energetycznej czy wymagań ekologicznych dla urządzeń klimatyzacyjnych.
Najbardziej kontrowersyjna propozycja, która znalazła się w projekcie, dotyczy wprowadzenia rynku mocy, czyli w uproszczeniu mechanizmu, zgodnie z którym państwo płaciłoby elektrowniom nie tylko za dostarczoną energię, lecz także za gotowość do jej zapewnienia, gdyby było takie zapotrzebowanie (obecnie funkcjonuje on m.in. w Wielkiej Brytanii i we Francji).
Rzecz w tym, że w ramach tego mechanizmu Komisja jednocześnie zdecydowała się niezwykle utrudnić subsydiowanie energetyki węglowej, faworyzując inwestycje w odnawialne źródła energii. W projekcie rozporządzenia dotyczącego rynku elektryczności zaproponowano bowiem wprowadzenie limitu emisji CO2 na poziomie 550g/kWh, co – jak podkreślają eksperci – praktycznie wykluczy dalszą pomoc publiczną dla elektrowni węglowych.
Nawet dla najsprawniejszych bloków węglowych w naszym kraju jest to nieosiągalna granica. Dlatego polski rząd od początku sprzeciwiał się regulacji w tym kształcie. – Przepis ten praktycznie uniemożliwi finansowanie przez państwo nowych inwestycji opartych na węglu – zauważa Grzegorz Pizoń, specjalista od prawa energetycznego w kancelarii prawnej EY Law.
Co więcej, istniejące dziś elektrownie będą musiały się dostosować do nowego limitu do 2025 r., co zdaniem ekspertów może w drastyczny sposób wpłynąć na ceny energii elektrycznej. – Dla branży będzie to oznaczało konieczność ogromnych inwestycji w budowę nowych bloków opartych na gazie, czyli droższym paliwie, aby w ten sposób osiągnąć moce wytwórcze o niższej emisyjności. Zapłacą za to konsumenci i z pewnością odbije się to na wyższych rachunkach – ocenia Grzegorz Pizoń.
Przewidywane skutki nowych regulacji energetycznych stoją zatem w sprzeczności z ogólnym celem przyświecającym Komisji Europejskiej. Pakiet zmian został bowiem odtrąbiony przede wszystkim jako wielki przełom w ochronie konsumentów oraz wzmocnienie ich pozycji w starciu z przedsiębiorstwami energetycznymi, zwłaszcza jeśli chodzi o możliwość czerpania korzyści ze zmieniających się cen na rynku energii.
W dokumentach Komisji faktycznie widać spory nacisk położony na odbiorców wrażliwych (czyli osoby, którym przysługuje dodatek mieszkaniowy i energetyczny) oraz na walkę z „ubóstwem energetycznym”. – Do tej pory konsument rozumiany był jako pasywny uczestnik rynku, którego aktywność sprowadzała się do zakupu energii z sieci. Proponowane przepisy odwracają ten stan rzeczy – tłumaczy dr Marcin Stoczkiewicz z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi.
Jak wynika z raportu „Rola konsumenta w transformacji energetycznej”, opracowanego przez tę organizację przy współpracy z Fundacją im. Heinricha Bölla, potrzeby odbiorców energii, którzy ponoszą koszty funkcjonowania całego systemu, są obecnie marginalizowane. Co więcej, konsumenci wciąż bardzo rzadko korzystają z przysługujących im uprawnień, gdyż najczęściej o nich nie wiedzą.
Przedstawione w raporcie fundacji dane pokazują, że z prawa do zmiany sprzedawcy energii skorzystało w 2015 r. zaledwie ok. 3,4 proc. odbiorców, przy czym odsetek ten jest niższy wśród gospodarstw domowych (2,5 proc.). Mimo to w zeszłym roku i tak sprzedawcę energii zmieniło o 32 proc. więcej gospodarstw domowych niż jeszcze rok wcześniej. Nie odbywa się to bez perturbacji. Jak wynika z badania, konsumenci często spotykają się z nieuczciwymi praktykami rynkowymi podczas zmiany sprzedawcy. Jedną z nich jest nakładanie rażąco wygórowanych kar umownych za rozwiązanie umowy zawartej na czas określony przed upływem terminu jej obowiązywania. Tylko w 2015 r. do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki wpłynęło ponad 3 tys. skarg w tej sprawie.
Odpowiedzią na te problemy mają być prokonsumenckie rozwiązania zaproponowane przez Komisję Europejską. – Państwa członkowskie będą zobowiązane do wprowadzenia regulacji umożliwiających konsumentom zawarcie z dostawcą energii umowy zawierającej mechanizm dynamicznego, bieżącego kształtowania ceny kupowanej energii w oparciu o zmiany na rynkach giełdowych – tłumaczy Grzegorz Pizoń z EY Law. Co więcej, Polska i pozostałe kraje UE będą też musiały zagwarantować konsumentom możliwość porównywania cen energii oferowanych przez różnych dostawców oraz darmowej zmiany sprzedawcy.