Likwidacja górnictwa węgla kamiennego u naszego południowego sąsiada uderzy w 2 tys. pracujących tam Polaków. Rykoszetem oberwą także kopalnie nad Wisłą.
Rząd w Pradze postanowił wspomóc upadające kopalnie, które wcześniej sprywatyzował. Właścicielem ostrawsko-karwińskich zakładów był m.in. miliarder Zdeněk Bakala, który w 2010 r. chciał kupować lubelską Bogdankę. Kilkanaście miesięcy temu zarządzanie OKD przejęła brytyjska Ad Hoc Group (AHG). Z powodu m.in. coraz słabszej koniunktury na węgiel koncern był w coraz gorszej sytuacji, a w maju tego roku sąd zatwierdził wniosek o jego upadłość.
Rząd przychylił się do wniosku władz spółki i udzielił pożyczki (700 mln koron, czyli 110 mln zł), która w praktyce będzie raczej bezzwrotna – OKD ma zakończyć wydobycie do 2023 r. I tak ten plan zostanie przedstawiony w Brukseli, która przy takim scenariuszu raczej na pewno go przyjmie. OKD ma cztery kopalnie. Jedna jest w trybie konserwacji (nieczynna), pozostałe mają być stopniowo zamykane (w tym roku będzie to kopalnia Paskov, o której zamknięciu mówiło się już od dwóch lat). Czeskie plany powodują, że Polska będzie musiała jeszcze lepiej przygotować obronę swoich racji węglowych w Brukseli.
Na początku sierpnia pisaliśmy o nieformalnej liście kopalń do zamknięcia. Resort energii zapewniał, że likwidacji kopalń nie będzie, jednak już teraz wiadomo, że Jastrzębska Spółka Węglowa podjęła decyzję o zamknięciu Krupińskiego, zaś należąca do Polskiej Grupy Górniczej Sośnica dostała czas do stycznia na poprawę wyników (co jest raczej niewykonalne), bo inaczej także będzie zamknięta. Lada dzień zapadnie też decyzja o zamknięciu kopalni Makoszowy działającej w Spółce Restrukturyzacji Kopalń, a przed rządem jeszcze plan dla Katowickiego Holdingu Węglowego (a tam m.in. likwidacja ruchu Śląsk kopalni Wujek oraz przekształcenie samego Wujka w kopalnię o charakterze muzealno-badawczym).
OKD są jedynym producentem węgla kamiennego u naszych południowych sąsiadów, więc decyzje są tam jeszcze trudniejsze. Spółka produkuje ok. 9 mln ton węgla (tyle, ile nasza Bogdanka), a zatrudnia 9 tys. ludzi w samych OKD oraz 2,5 tys. z firm zewnętrznych. W tej ostatniej grupie pracuje 2 tys. Polaków. Można przypuszczać, że ich osłona będzie znacznie słabsza niż w przypadku pracowników etatowych. – OKD w ubiegłym tygodniu rozpoczęła proces reorganizacji. Kierownictwo ma teraz cztery miesiące, aby przygotować plan działania zawierający perspektywy górnictwa węgla kamiennego oraz jego stopniowe wycofywanie w powiecie Karwina w nadchodzących latach, propozycje finansowania produkcji i kwestie zatrudnienia. Na razie nie podjęto żadnych ostatecznych decyzji. Dlatego nie mogę jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania – zaznacza rzecznik OKD Ivo Čelechovský.
– Czeski plan ma spore szanse powodzenia, szczególnie że wierzyciele OKD poparli plany restrukturyzacji spółki. Z perspektywy Komisji Europejskiej duże znaczenie może mieć jednoznaczne ustalenie daty zamknięcia kopalń, a także uzależnienie wsparcia od przedstawienia realistycznego planu przywrócenia spółce rentowności – mówi nam Aleksander Śniegocki z WiseEuropa. – Mamy więc poparcie podmiotów prywatnych dla restrukturyzacji OKD oraz brak ryzyka trwałego dotowania nierentownego wydobycia. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o polskim górnictwie. Spółki górnicze będą więc musiały konsekwentnie wdrażać kolejne działania naprawcze. W innym przypadku zakwestionowanie działań polskiego rządu przez KE będzie tylko kwestią czasu – ocenia. Na razie Bruksela musi notyfikować plan dla PGG, niemniej jednak już teraz pyta zarówno o działania w JSW, jak i plany wobec KHW.
– W dużej mierze za trudności kopalń w UE odpowiada sama Unia, kreująca niesprzyjające regulacje i stawiająca klimat na pierwszym miejscu swojej agendy politycznej. To utrudnia, a często uniemożliwia inwestycje górnicze – uważa Tomasz Chmal, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. – Nie negując konieczności poprawy efektywności wydobycia, nie należy podejmować decyzji pod wpływem presji zewnętrznej. Z jakiegoś powodu utrzymuje się wspólną politykę rolną UE, której fundamentem jest subsydiowanie, i nie słychać o istotnych zmianach w tym zakresie. Niszcząc takie branże, jak stalowa, stoczniowa czy górnicza, pozbywamy się nie tylko miejsc pracy, ale także unikalnych kompetencji. Jeżeli Czesi mają dobry pomysł na miejsca pracy dla osób zwalnianych i jedyną szansę widzą w zamknięciu branży, niech idą swoją drogą. Nie sądzę, aby to była najlepsza droga do naśladowania – dodaje.