Nowelę Prawa energetycznego, którą właśnie podpisał prezydent, oceniam pozytywnie. Próbuje ona rozwiązać dwa palące problemy - szarej strefy w obrocie paliwami i kwestii zapasów strategicznych gazu ziemnego - mówi PAP Piotr Maciążek, ekspert ds. energetyki.

"Szara strefa mocno uderza w interesy PKN Orlen, Grupy Lotos i budżetu państwa. Do tej pory żaden rząd i parlament nie odniósł się do tego problemu na serio, mimo, że jego skala jest naprawdę przytłaczająca, a o zjawisku informowały spółki i eksperci. W latach 2012-13 nielegalny obrót paliwami spowodował straty budżetowe na poziomie 3-4 mld zł. Widzimy więc, o jakiej skali mówimy" - podkreślił ekspert z portali Energetyka24 i Defence24.com.

"Drugi problem, który rozwiązuje nowelizacja, dotyczy obowiązkowych zapasów gazu. Liberalizacja rynku gazu w Polsce wymusiła konkurencję, z której korzystają prywatne podmioty. Omijały one jednak obowiązek tworzenia zapasów surowca, co pogarszało wobec nich pozycję PGNiG, który ponosi koszty bezpieczeństwa energetycznego państwa. Mam tu na myśli +polityczne+ kontrakty jamalski i katarski. W tym kontekście nowelizacja przywraca równowagą rynkową" - dodał ekspert.

Nowelę Prawa energetycznego w ostatnich dniach podpisał prezydent Andrzej Duda. Zainicjowali ją posłowie PiS. Najważniejsze zmiany to wprowadzenie obowiązku utrzymywania zapasów gazu dla wszystkich handlujących tym surowcem firm. Ma też powstać jednolita baza infrastruktury paliw ciekłych. Poza tym na przedsiębiorstwa energetyczne i firmy przywożące takie paliwa do Polski zostaną nałożone nowe obowiązki sprawozdawcze. Ma się też zwiększyć kontrola nad systemem zapasów interwencyjnych ropy naftowej i paliw płynnych, uszczelnienie systemu koncesyjnego, przywrócenie obowiązku posiadania koncesji na obrót benzyną lotniczą. Nowelizacja wprowadza też nowy rodzaj koncesji - na przeładunek paliw ciekłych. Wzmocniona zostanie rola prezesa Urzędu Regulacji Energetyki.

Autorzy noweli są przekonani, że nowe rozwiązania pozwolą rozprawić się z szarą i czarną strefą na rynku paliw, dzięki czemu do budżetu może trafić od kilkuset milionów do nawet kilku miliardów złotych. Przekonują, że oprócz zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego Polski, będzie można uporządkować rynek paliw płynnych i gazu, zostanie tam przywrócona uczciwa konkurencja i zwiększy się kontrola państwa nad zapasami ropy i gazu.

W toku prac nad ustawą sprzeciw opozycji budziły przede wszystkim zapisy związane z obowiązkiem magazynowania gazu i nowe regulacje dotyczące zabezpieczeń dla firm ubiegających się o koncesje na handel i wytwarzanie LPG. Chodzi o zapisy nakazujące wszystkim handlującym w Polsce gazem utrzymywanie zapasów obowiązkowych. Ci, którzy magazynów nie mają, mogą skorzystać z magazynów innych podmiotów na podstawie tzw. umowy biletowej.

Kolejny kontrowersyjny - zdaniem opozycji - zapis dotyczy przedsiębiorstw wytwarzających paliwa płynne LPG oraz obracających nimi za granicą, które będą miały obowiązek złożenia zabezpieczenia majątkowego w wysokości 10 mln zł. Zdaniem opozycji i przedstawicieli branży, większość podmiotów nie posiada majątku, który pokryłby tak wysokie zabezpieczenie. Może sobie na to pozwolić najwyżej 5 - 7 dużych firm działających na rynku. Dla pozostałych ok. 90 małych i średnich, często rodzinnych przedsiębiorstw - wprowadzenie tak wysokiego zabezpieczenia oznacza upadłość, co z kolei może skutkować zwolnieniem z pracy ok. 40 tys. osób.

Ustawa co do zasady wchodzi w życie po upływie 30 dni od dnia ogłoszenia; jednym z wyjątków jest zapis o przesunięciu o trzy miesiące obowiązku przedstawiania koncesji - dotyczący firm działających na rynku LPG.