Jutro Władimir Putin ma rozmawiać z szefem Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem o porozumieniu w sprawie Nord Stream 2
Europa Środkowa drugim odbiorcą Gazpromu / Dziennik Gazeta Prawna
Obecność Junckera na Forum Ekonomicznym w Sankt Petersburgu to pierwsza wizyta przedstawiciela UE w Rosji od wprowadzenia sankcji za aneksję Krymu. Juncker zaznacza, że nie oznacza to złagodzenia europejskiego stanowiska wobec agresji Rosji, ale podkreśla, że „ważne jest, przynajmniej w kwestiach gospodarczych, zbliżenie z Rosją”. A druga nitka gazociągu Nord Stream jest jedną z najważniejszych gospodarczych (i politycznych) kwestii między Rosją a UE.
Choć kraje Europy Środkowej protestują przeciwko budowie gazociągu, to stara Unia nie ma nic przeciwko temu projektowi. Według analityków Juncker zapewne będzie się starał pogodzić strony sporu. – On nie może jechać do Rosji bez położenia czegoś na stół negocjacyjny – twierdzi cytowana przez Bloomberga Judy Dempsey, analityczka Carnegie Europe. – Przedstawi propozycję warunków, jakie Rosja będzie musiała spełnić, jeśli chce iść naprzód z Nord Streamem 2 – dodaje.
Kluczowe będzie uzgodnienie wspólnego stanowiska, a to – także poprzez silny lobbing Gazpromu – wydaje się trudne. Fiaskiem zakończyły się próby doprowadzenia do uchwały PE w sprawie tego projektu. Opowiedziało się za tym zbyt mało posłów. Zwolennikami Nord Streamu 2 są Niemcy, które upatrują w nim dla siebie, jako głównego kraju tranzytowego, wielkiego interesu. Gazprom robi wiele, by przekonać niemieckie firmy, że interesy z Rosją są opłacalne: w ostatnich tygodniach zakończył porozumieniami toczące się przed arbitrażem spory o ceny w kontraktach długoterminowych z E.ON i RWE. Podobny spór z naszym PGNiG trwa.
W Niemczech szykowane są projekty „pod Nord Stream 2”. Firma Gascade przygotowuje procedurę planowania przestrzennego pod gazociąg Eugal łączący drugą nitkę bałtyckiej rury z krajami Europy Środkowej. Ma on dostarczyć 51 mld m sześc. rocznie do Czech (skąd płynąłby dalej do Europy Południowej) i 11 mld m sześc. do Polski (tyle ile dziś kupujemy z kontraktu jamalskiego). Powstanie on równolegle do obsługującego pierwszą nitkę gazociągu Opal, który już w lipcu może zostać wyjęty spod zasad unijnego prawa energetycznego, co będzie oznaczało przyznanie pełnej jego przepustowości Gazpromowi (dotąd połowa).
Rosja wykorzysta ten argument w negocjacjach na temat dostaw do Polski po wygaśnięciu kontraktu jamalskiego po 2022 r., wskazując, że jak nie chcemy kupować od Gazpromu, możemy zamawiać gdzie indziej, ale i tak będzie to rosyjski gaz.
Władze Rosji dają do zrozumienia, że rezygnacja Polski z ich gazu nie będzie dla Moskwy problemem. – Po wygaśnięciu kontraktu z PGNiG Gazprom sprzeda innym firmom surowiec dostarczany teraz do Polski. Kupiec się znajdzie. A jak nie, nic strasznego. Może Izraelczycy kupią gaz i będą go sprzedawać w Polsce – mówił Władimir Putin podczas niedawnej wizyty izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu w Moskwie. To był po części żart, bo projekty dostarczania rosyjskiego gazu do Izraela zostały zawieszone po odkryciu tam bogatych podmorskich złóż Lewiatan. Ale przekaz jest jasny: Rosja da sobie radę bez polskiego rynku. Pod warunkiem że utrzymany zostanie poziom obecnych dostaw do innych krajów Starego Kontynentu. W tym roku do połowy maja do Europy Zachodniej trafiło o 18 proc. więcej gazu niż rok wcześniej. Dwukrotnie wzrosła sprzedaż Gazpromu do Wielkiej Brytanii i Holandii.
Rosja nie wyklucza powrotu do innego wielkiego projektu: South Stream zawieszonego w 2014 r., gdy KE nie zwolniła inwestycji z przepisów antymonopolowych. Trzy miesiące temu Gazprom podpisał z grecką firmą DEPA i włoską Edison list intencyjny w sprawie budowy gazociągu do transportu rosyjskiego gazu przez Grecję do Włoch.
W odpowiedzi na perspektywy większych dostaw gazu skroplonego (LNG) z Bliskiego Wschodu i USA i związanej z tym rozbudowy infrastruktury w Europie Gazprom przyspieszył prace nad „Bałtyckim LNG”, instalacją do skraplania gazu ziemnego w Ust-Ługa koło Petersburga. Jej zdolność przerobowa jest planowana na 10 mln ton rocznie, z opcją rozszerzenia do 15 mln ton. Według ostatnich zapowiedzi ma zacząć funkcjonować pod koniec 2018 r.