Zdaniem NIK przepisy nie zabezpieczają interesów społecznych przy inwestycjach w farmy. To argument dla autorów ustawy odległościowej. NIK – na podstawie kontroli prowadzonych w latach 2008–2015 – nie stwierdziła rażących naruszeń przepisów przy lokalizacji farm. Ocenia jednak, że prawo jest niedoskonałe. – Obowiązujące normy prawne, jak i ich stosowanie, nie zabezpieczają interesów społeczności lokalnych – podkreśla prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
To argument za nowymi regulacjami. Izba proponuje, by zastanowić się nad ustaleniem odległości wiatraków od zabudowań i określić dopuszczalny poziom hałasu.
A w Sejmie na drugie już czytanie czeka ustawa regulująca powstawanie farm wiatrowych (tzw. odległościowa). Jednym z jej założeń jest ustalenie (zbyt rygorystyczne zdaniem inwestorów w elektrownie wiatrowe) minimalnej odległości od zabudowań, jako 10-krotności wysokości wiatraka (w praktyce 1–2 km). Dziś przepisy nie mówią o minimalnej odległości, obowiązują normy poziomu hałasu.
– To cenny głos w dyskusji, właśnie po to daliśmy sobie nieco czasu, by zapoznać się z opiniami różnych środowisk. Naszą intencją jest stworzenie jak najlepszej ustawy i dla środowisk lokalnych, i dla biznesu – tak raport NIK komentuje Bogdan Rzońca, poseł PiS i wnioskodawca projektu.
Według izby uchybienia miały zwykle charakter administracyjny. Chodzi o uchwalanie planów miejscowych zagospodarowania przestrzennego lub wydawanie decyzji o warunkach zabudowy niezgodnych z postanowieniami studiów uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, wydawanie decyzji o warunkach zabudowy bez zgody ministra rolnictwa na zmianę przeznaczenia gruntów rolnych czy przekraczanie terminów w postępowaniu administracyjnym przy wydawaniu decyzji.
Znaczenie ma też sposób finansowania dokumentacji planistycznej. Choć koszt powinien obciążać budżet gminy, w 90 proc. przypadków zgoda organów gmin na lokalizację elektrowni wiatrowych uzależniona była od sfinansowania jej przez inwestorów lub przekazania na rzecz gminy darowizny odpowiadającej kosztom. Orzecznictwo sądów wskazuje, że legalność planów miejscowych nie jest zależna od tego, kto je finansuje, ale sam mechanizm jest korupcjogenny. NIK postuluje zmiany w przepisach zapewniające otwarty sposób finansowania planu miejscowego.
Chaos prawny nie sprzyja też ochronie przyrody – możliwe było lokowanie farm wiatrowych na obszarach chronionego krajobrazu czy w obszarach Natura 2000.
Należy rozważyć wprowadzenie swoistego podatku dla inwestorów – opłaty za „korzystanie z krajobrazu z płatnością przez cały okres trwania inwestycji”. W tym kierunku zmierzają zaprezentowane pod koniec kwietnia propozycje Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. Mieszkańcy gmin znajdujących się w sąsiedztwie farm mogliby dostać dopłatę w wysokości 1/4 rachunku za prąd, mieliby też prawo kupować udziały i obligacje farm.
Przepisy powinny zapewnić większą przejrzystość inwestycji – osoba pełniąca funkcję organu władzy wykonawczej w gminie przy rozpoczęciu procesów planistycznych powinna składać oświadczenie o występowaniu konfliktu interesów. Ci, którzy mimo tego nie wyłączą się z postępowania – powinni podlegać sankcjom: odwołanie ze stanowiska lub zwolnienie z pracy. NIK wskazuje, że ustalane zasady i tryb konsultacji w sprawie inwestycji w elektrownie wiatrowe powinny być regulowane uchwałą rady gminy.
Projekt ustawy odległościowej porządkuje część zgłaszanych wątpliwości – przewiduje, że elektrownie będzie można budować tylko tam, gdzie zezwolą na to miejscowe plany. Plan ma określać, jaka może być ich maksymalna wysokość. Autorzy projektu nie wykluczają poprawek podczas drugiego czytania, także tych sugerowanych przez NIK.
Przyjęcie tej ustawy, a także zapowiadanej na połowę roku nowelizacji ustawy o OZE, stworzy nowe otoczenie regulacyjne dla farm wiatrowych. W oczekiwaniu na zmiany inwestycje w nowe wiatraki zamarły – większość przedsiębiorców spieszyła się, by dokończyć budowy przed końcem ubiegłego roku i załapać się na stary system wsparcia dla OZE. Nowy jest jeszcze nieznany, a wiele wskazuje na to, że będzie dla tego sektora OZE mniej korzystny, rząd chce bowiem mocniej wesprzeć stabilniejsze źródła energii – jak biogazownie.
6,21 proc. udział elektrowni wiatrowych w produkcji energii elektrycznej w Polsce. To ponad 10 GWh energii
1145 MW moc elektrowni wiatrowych zainstalowanych w 2015 r. Łączna moc 5 tys. MW
627 protestów przeciw farmom wiatrowym toczy się w kraju