Projekt specustawy wiatrakowej, który w Sejmie złożyli posłowie Prawa i Sprawiedliwości, zadaje cios nie tylko inwestorom farm wiatrowych. Okazuje się, że rykoszetem trafieni zostaną także niektórzy przedsiębiorcy, np. deweloperzy zamierzający budować domy czy inwestorzy planujący prowadzenie działalności agroturystycznej w sąsiedztwie już istniejących tego typu elektrowni. Powód? Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych wprowadza minimalną i obowiązkową odległość, jaką należy zachować, planując budowę w pobliżu obiektów. Najwyższe wiatraki mają ok. 210 m wysokości. W praktyce oznacza to, że zabudowy mieszkalnej bądź z funkcją mieszkalną już wkrótce nie będzie można sytuować bliżej niż 2 kilometry od elektrowni wiatrowych o mocy powyżej 40 kW. I to nawet jeśli zezwalał na to dotychczasowy plan miejscowy. Sprawdziliśmy, kto i jakie może mieć kłopoty.
Co przewiduje projekt ustawy
● Lokalizacja farm wiatrowych odbywać ma się wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Nie będą już one mogły powstawać na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. To dobra informacja, zarówno dla branży wiatrowej, jak i społeczności lokalnych, bo zwiększa transparentność.
● Odległość nowych elektrowni wiatrowych (o mocy powyżej 40 kW, czyli większej niż mikroinstalacja) od zabudowy mieszkaniowej ma wynosić co najmniej 10-krotność całkowitej wysokości elektrowni wiatrowej, mierzonej do jej najwyższego punktu (końca łopaty). Zasada ta znajdzie również zastosowanie przy lokalizacji nowego budynku mieszkalnego albo o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa.
● Inwestorzy elektrowni wiatrowych zobligowani będą do uzyskania dodatkowej decyzji zezwalającej na jej eksploatację. Ma ją wydawać Urząd Dozoru Technicznego. Zezwolenie będzie musiało być odnawiane co dwa lata lub każdorazowo po awarii lub naprawie turbiny. Jednorazowa opłata za czynności UDT ma nie przekraczać 1 proc. wartości inwestycji.
● Cała elektrownia wiatrowa ma być uznawana za obiekt budowlany (budowlę).
● Kto dopuści się eksploatacji elektrowni wiatrowej bez decyzji zezwalającej na jej eksploatację albo wbrew decyzji UDT o wstrzymaniu eksploatacji, podlegać będzie grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Problem dla deweloperów i agroturystyki
Projekt wprowadza minimalne odległości, jakie należy stosować, planując budowę w sąsiedztwie farm wiatrowych budynków mieszkalnych lub budynków o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa. Nie wyjaśnia jednak, jakie dokładnie obiekty będą się mieścić w tych pojęciach. Co więcej: żadna inna ustawa nie udziela precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie. To daje pole do różnych interpretacji.
– W ustawie z 7 lipca 1994 r. – Prawo budowlane (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 290) znajduje się definicja legalna pojęcia „budynek mieszkalny jednorodzinny”, według której jego immanentną cechą jest zaspokajanie potrzeb mieszkaniowych. Tę samą uwagę należy też odnieść do zabudowy wielorodzinnej. Ponadto pojęcia: „budynku mieszkalnego” lub „zabudowy mieszkaniowej” występują w wielu innych aktach normatywnych, gdzie są przeciwstawiane, w szczególności, zabudowie usługowej lub zabudowie na cele rekreacyjno-wypoczynkowe – wskazuje Wojciech Kukuła z fundacji ClientEarth, skupiającej prawników zajmujących się ochroną środowiska.
W jego ocenie, w związku z tym, że projekt przewiduje istotne ograniczenia w możliwości lokalizacji i budowy budynków mieszkalnych, zawarte w nim postanowienia należy interpretować ściśle. Zatem proponowane ograniczenia powinny dotyczyć wyłącznie budynków, które – w całości albo w części – służą zaspokajaniu potrzeb mieszkaniowych obywateli. To oznaczać może problemy nie tylko dla deweloperów, lecz także dla osób planujących rozpocząć działalność agroturystyczną czy prowadzenie pensjonatu, w którym - prócz prowadzenia działalności - mieliby również mieszkać. Nowe przepisy zatem szczególnie uderzą w tych, którzy zakupili działki z myślą o inwestycjach. Obecne brzmienie projektu zdaniem ekspertów uniemożliwi również zmianę sposobu użytkowania obiektów (np. z usługowych na usługowo-mieszkalne), jeśli znajdą się w obszarze poniżej dozwolonej odległości.
Z zakresu zastosowania przepisów ustawy powinny jednak zostać wyłączone takie budynki, jak hotele (czyli zabudowa usługowa) lub domki letniskowe (zabudowa rekreacyjno-wypoczynkowa), o ile faktycznie nie służą one zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych konkretnych osób (problem może być, gdy np. w budynku hotelu ma mieszkać dozorca) – uważa Kukuła.
Nowe inwestycje – tylko jeśli jest już pozwolenie
Zgodnie z art. 27 projektu ustawy postępowania w przedmiocie pozwolenia na budowę budynku mieszkalnego albo budynku o funkcji mieszanej obejmującego funkcję mieszkaniową, wszczęte i niezakończone do dnia wejścia w życie ustawy, prowadzi się na podstawie przepisów dotychczasowych. W przepisie tym znalazło się jednak pewne istotne zastrzeżenie. Zasada ta nie znajdzie zastosowania, w przypadku gdy o pozwolenie na budowę inwestor występować będzie dla budynku mieszkalnego na terenie, dla którego jest miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, a planowana inwestycja nie będzie spełniać warunku odległości od farmy wiatrowej. W takim przypadku organ administracji zobligowany będzie odmówić wydania pozwolenia na budowę bądź też – jeśli wystąpiono ze zgłoszeniem budowy domu jednorodzinnego – wnieść sprzeciw.
Pozwolenia na budowę budynku mieszkalnego albo o funkcji mieszanej obejmującego funkcję mieszkaniową wydane przed dniem wejścia w życie ustawy zachowają natomiast moc. Podobnie jak zgłoszenia budowlane, w stosunku do których organ nie wniósł sprzeciwu.
Z warunkami zabudowy łatwiej
W myśl projektu postępowania w sprawie wydania decyzji o warunkach zabudowy, dotyczące budynku mieszkalnego albo budynku o funkcji mieszanej obejmującego funkcję mieszkaniową, wszczęte i niezakończone do dnia wejścia w życie ustawy, prowadzić się ma na podstawie przepisów dotychczasowych. W przypadku jednak, gdy planowana nowa zabudowa naruszać będzie minimalną odległość od istniejącej elektrowni wiatrowej, objętej pozwoleniem na budowę albo przewidzianej w planie miejscowym - organ wyda decyzję odmowną.
Decyzje o warunkach zabudowy dotyczące budynku mieszkalnego albo o funkcji mieszanej obejmującego funkcję mieszkaniową, wydane przed dniem wejścia w życie ustawy, zachować mają jednak moc. To zaś w ocenie mec. Kukuły oznacza – w związku z brakiem wyraźnych zastrzeżeń w projekcie – że nie będzie przeszkód, by w takim wypadku możliwe było wydanie pozwolenia na budowę.
Rozbudowy i remonty dozwolone
Zastosowanie się do obostrzeń dotyczących minimalnych odległości nie będzie wymagane przy przebudowie, nadbudowie, rozbudowie, remoncie, montażu lub odbudowie budynku mieszkalnego albo budynku o funkcji mieszanej, w skład której wchodzi funkcja mieszkaniowa.
OPINIA EKSPERTA
Elżbieta Kisil rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa / Dziennik Gazeta Prawna
Od 2009 roku w Polsce dynamicznie rozwija się energetyka wiatrowa. W ostatnim okresie mówi się wręcz o ekspansji tych inwestycji, które lokalizowane są często w bliskiej odległości od zabudowań. Stało się to powodem licznych konfliktów pomiędzy niezadowolonymi mieszkańcami, władzami gmin i inwestorami wiatrakowymi, gdyż urządzenia te emitują hałas oraz infradźwięki, powodują wibracje, migotanie światła, mogą stanowić także bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia w przypadku awarii, jak również oblodzenia łopat elektrowni wiatrowej zimą. Sytuacja ta spowodowała liczne wystąpienia obywateli, a także stowarzyszeń, kierowane zarówno bezpośrednio do członków parlamentu, jak i do członków Rady Ministrów, w których mieszkańcy proszą o wstrzymanie budowy elektrowni wiatrowych.
Dotychczas do ministerstwa skierowano łącznie około 50 wystąpień i interpelacji oraz 23 petycje, w tym 20 wystąpień stowarzyszeń. Fakt, że występują poważne problemy z lokalizacją i funkcjonowaniem elektrowni wiatrowych, znalazł także swoje potwierdzenie w raporcie Najwyższej Izby Kontroli oraz w wystąpieniu rzecznika praw obywatelskich.
Niestety jednak poprzednia koalicja rządowa przez 8 lat nie stworzyła skutecznych ram prawnych, które pozwoliłby ucywilizować ten stan rzeczy, a przede wszystkim zabezpieczyć mieszkańców przed niekontrolowanym rozlewaniem się farm wiatrowych.
OPINIA EKSPERTA
Michał Urbański adwokat w Kancelarii Jara Drapała & Partners / Dziennik Gazeta Prawna
Dotychczas w polskim systemie prawnym nie było specjalnej ustawy, która regulowałaby kwestię lokalizacji elektrowni wiatrowych. Stosowane były ogólne przepisy dotyczące wszystkich obiektów budowlanych, w tym przede wszystkim ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Lokalizacja elektrowni wiatrowych dokonywana mogła być zarówno na podstawie ustaleń obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego, jak i decyzji o warunkach zabudowy. W szczególności brak było regulacji, która jednoznacznie określałaby minimalną odległość, jaka musi oddzielać elektrownie wiatrowe od innych zabudowań. Ograniczenia w tym zakresie wynikały dotychczas przede wszystkim z rozporządzenia ministra środowiska z 14 czerwca 2007 r. w sprawie dopuszczalnych poziomów hałasu w środowisku (t.j. Dz.U. z 2014 r. poz. 112).
Obecny stan prawny rodzi wątpliwości i problemy. W szczególności przepisy regulujące metodologię pomiarów hałasu nie gwarantują obecnie miarodajnej oceny uciążliwości farm wiatrowych. Brak jest także norm dotyczących innych oddziaływań generowanych przez wiatraki, takich jak infradźwięki, drgania i efekty stroboskopowe. Z uwagi na brak przepisów pozwalających jednoznacznie określić, jaki dystans powinien dzielić elektrownie wiatrowe od innych zabudowań, dochodziło do niebezpiecznych sytuacji. Zdarzyło się nawet, że odległość ta wynosiła jedynie kilkadziesiąt metrów. Co więcej, z uwagi na niejasne przepisy dotyczące oddziaływań właściciele nieruchomości, przy których powstawały elektrownie wiatrowe, niekiedy nie byli traktowani jako strona w postępowaniach. O budowie wiatraków dowiadywali się dopiero w momencie rozpoczęcia robót związanych z ich wznoszeniem.