Pierwszy krok do odwołania Pawła Olechnowicza, prezesa koncernu paliwowego, został zrobiony.
Ze starego składu rady nadzorczej pozostała tylko Katarzyna Witkowska, zasiadająca tam z ramienia resortu skarbu – pełni funkcję radcy ministra w departamencie spółek kluczowych. Ponadto do rady zostali wczoraj powołani: Dariusz Figura (warszawski radny PiS, absolwent Politechniki Warszawskiej, w latach 1983– –1990 współpracował z kierowanym przez Antoniego Macierewicza podziemnym pismem „Głos”), Katarzyna Lewandowska (urzędniczka Ministerstwa Skarbu Państwa), Cezary Krasodomski (menedżer, ostatno pracował w Cisco, wcześniej w OLPP, PGE Energia Odnawialna i Shellu) i prof. Maria Sierpińska z Akademii Ekonomicznej w Krakowie (w czasie poprzednich rządów PiS była jednym z doradców ds. gospodarczych premiera Marcinkiewicza, wchodziła też w skład zespołu, który miał opiniować kandydatów do rad nadzorczych i zarządów spółek Skarbu Państwa).
Przewodniczącym został Robert Pietryszyn, prezes spółki Wrocław 2012, który trafił do rady już pod koniec ubiegłego roku – minister skarbu ma bowiem prawo bezpośredniego mianowania jednego członka rady. Nie potrzebuje do tego walnego zgromadzenia. We wtorek pojawił się komunikat o odwołaniu Pietryszyna z rady Lotosu, ale dzień później już był w niej ponownie – jako przewodniczący. Pietryszyn uchodzi za bliskiego znajomego byłego rzecznika PiS Adama Hoffmana. Niedawno został wiceprezesem innej dużej państwowej firmy – PZU.
Minister skarbu nie ma w tej chwili bezpośredniego nominata w radzie Lotosu.
Głosami Skarbu Państwa odwołano z rady Wiesława Skwarko, Agnieszkę Trzaskalską, Oskara Pawłowskiego, Małgorzatę Hirszel i Michała Rumińskiego. Uzasadnienie tych zmian? Wzmocnienie nadzoru właścicielskiego.
Wymiana rady nadzorczej Lotosu interpretowana jest jako pierwszy krok w kierunku odwołania prezesa Pawła Olechnowicza, który stoi na czele tej firmy od niemal 14 lat (w marcu obchodziłby rocznicę). Część środowiska PiS zarzuca mu niegospodarność i nietrafione inwestycje – jak w złoża Yme, gdzie na skutek dostarczenia przez kontrahenta wadliwej platformy wiertniczej Lotos nie doszło do wydobycia, mimo że gdański koncern wyłożył na projekt ok. 2 mld zł. Znaczną część z tych pieniędzy udało się odzyskać, jednak Yme jest przywoływane jako największa porażka Olechnowicza. Narzekano też na wyniki finansowe, zwłaszcza potężną stratę z ubiegłego roku – 1,4 mld zł – wynikającą przede wszystkim z odpisów księgowych.
Zwolennicy obecnego prezesa, a tacy są nawet w PiS, wskazują, że pod jego rządami Lotos stał się jedną z najnowocześniejszych i najefektywniejszych rafinerii w Europie. Udało mu się również ocalić samodzielność rafinerii, mimo że w ostatnich latach wielokrotnie pojawiał się pomysł połączenia z Orlenem. Olechnowicz nigdy wprost nie krytykował tego pomysłu, ale nie był również jego entuzjastą. – Ewentualna konsolidacja, jeżeli miałoby do niej dojść, nie może się odbywać na poziomie łączenia arkuszy Excela, ale z uwzględnieniem wszelkich skutków społecznych – mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP Olechnowicz.
Ostatnio pomysł fuzji wrócił – najpierw minister skarbu Dawid Jackiewicz mówił o połączeniu w jeden koncern paliwowy Orlenu, Lotosu i PGNiG, potem twierdził, że chodzi jedynie o połączenie aktywów wydobywczych. Zwolennikiem fuzji był w okresie poprzednich rządów PiS Wojciech Jasiński, wówczas minister skarbu, dziś prezes Orlenu.