Islandia zastanawia się nad rewolucją w swoim systemie bankowym i odebraniem komercyjnym instytucjom możliwości udzielania pożyczek bez pokrycia.

Reykjavík, który w czasie kryzysu finansowego niemalże zbankrutował z powodu ryzykownej działalności swoich banków, szuka sposobu, by w przyszłości uniknąć podobnych wydarzeń. Raport przygotowany pod patronatem premiera przez posłów rządzącej Partii Postępowej wskazuje na potrzebę odejścia od obecnego modelu finansów, gdzie banki komercyjne mogą swobodnie "produkować" kredyty, wielokrotnie przewyższające ich kapitały i ulokowane w nich oszczędności. Tak, jak wszędzie indziej, bank centralny może jedynie używać ograniczonej liczby instrumentów do stymulowania akcji kredytowej - manipulować stopą procentową czy zwiększać obieg pieniądza.

Zgodnie z propozycją islandzkich polityków, tamtejszy bank centralny stałby się jedynym kreatorem pieniądza czyli tylko on decydowałby o wielkości akcji kredytowej ponad wielkość depozytów. Banki komercyjne mogłyby nadal zarządzać oszczędnościami Islandczyków i obsługiwać cały system płatniczy. Będą też mogły udzielać kredytów, ale tylko mających pokrycie w zgromadzonych u siebie oszczędnościach.

Autor propozycji Frosti Sigurjonsson jest też pomysłodawcą wprowadzonego w połowie zeszłego roku programu umorzenia części zadłużenia hipotecznego islandzkich rodzin.