Ponad 200 tys. polskich gospodarstw domowych będzie mogło rozpocząć inwestowanie w zieloną energię. Po burzliwej dyskusji Sejm przyjął korzystne rozwiązania dla prosumentów. Chodzi o osoby produkujące prąd na własny użytek i sprzedające nadwyżkę wytworzonej energii do sieci.
Zgodnie z finalną wersją ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) każda osoba, która zainstaluje mikroinstalację, będzie miała gwarancję, że wytworzony przez nią prąd będzie kupowany po stałej cenie przez 15 lat. Zależeć ona będzie od wielkości instalacji: źródła o mocy do 3 kW otrzymają 75 groszy za każdą kilowatogodzinę. Natomiast dla instalacji o mocy od 3 do 10 kW wysokość wsparcia zależeć będzie od wykorzystywanej technologii.
– Ta ustawa to niesamowity sukces, to kamień węgielny, podwaliny dla rynku obywatelskiej energetyki odnawialnej – mówi Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
– Nie mamy wątpliwości, że to początek rewolucji energetycznej w Polsce, bo nie tylko symbolicznie, tak jak zrobił to mały trójpak w 2013 r., ale tym razem rzeczywiście pozwolono gospodarstwom domowym na produkcję energii – wtóruje Ilona Jędrasik z Fundacji Client Earth.
– Do tej pory mikroproducenci byli dyskryminowani i mieli prawo sprzedawać swoją energię jedynie za 80 proc. ceny netto. Decyzja Sejmu powoduje, że mikroinstalacje staną się w Polsce opłacalne i powszechnie stosowane – dodaje.
Jak przekonuje branża OZE, dzięki taryfom gwarantowanym inwestycje będą mogły zwrócić się już po 8–10 latach. Dzięki nim bezpieczniej będzie również kredytować takie przedsięwzięcia. Warto jednak pamiętać, że ustawa zawiera w sobie pewien bezpiecznik – po zainstalowaniu bowiem łącznie 800 MW mikroinstalacji w kraju minister gospodarki wyda rozporządzenie, w którym ustali niższe ceny gwarantowane.
Wynik sejmowych głosowań nie był jednak pewny. Podczas debaty Andrzej Czerwiński, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. energetyki, wskazywał, że wprowadzenie taryf może prowadzić do nadużyć. Ostrzegał, że istnieje ryzyko, że prosumenci będą kupować tańszą energię z sieci, a następnie sprzedawać ją jako zieloną z zyskiem. – Od paru dni krąży w internecie instrukcja, jak to zrobić: kupić energię z elektrowni węglowej po 50 groszy i przy niewielkim nakładzie pomyślunku i technicznych urządzeń sprzedać do tego samego systemu z 30-procentowym zyskiem – mówił.
– Mechanizm taryf gwarantowanych jest całkowicie przejrzysty. Takie pozamerytoryczne argumenty są formułowane non stop, a to może się okazać tylko wstępem do nacisku na prezydenta, aby nie podpisywał ustawy – niepokoi się Grzegorz Wiśniewski.
Etap legislacyjny
Ustawa czeka na podpis prezydenta