Prezydent przed tygodniem podpisał ustawę z 11 lipca 2014 r. o zmianie ustawy – Prawo geologiczne i górnicze (p.g.g.). Akt, który rodził się w bólach przez ostatnie dwa lata i który krytykowano, zanim powstał jego pierwszy projekt. Powszechna jest opinia, że dzięki ustawie wydobywanie węglowodorów rzeczywiście ruszy (w obrocie prawnym są dwie koncesje, w ramach których minister środowiska zezwolił na próbną eksploatację otworu wiertniczego – dla Blue Energy Sp. z o.o. i dla PGNiG), ale czy nie nastąpi to kosztem wydobycia innych kopalin?

By zrozumieć istotę problemu, warto przedstawić nowe instytucje ustawy, które budują zaplecze prawne dla poszukiwania kopalin. Po pierwsze, wprowadza ona nowy rodzaj koncesji węglowodorowej, tj. koncesję łączną – na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów oraz wydobywanie ich ze złóż. Co do zasady wyeliminuje to konieczność przeprowadzania wielu postępowań administracyjnych. Po drugie, daje możliwość przekształcenia przez przedsiębiorców węglowodorowych koncesji poszukiwawczo-rozpoznawczych w wyżej opisane koncesje łączne (w ciągu dwóch lat od dnia wejścia w życie zmian – art. 9). Przedsiębiorcy ci – w przeciwieństwie do pozostałych – będą mogli zatem uzyskać koncesję wydobywczą jeszcze przed ukończeniem prac poszukiwawczo-rozpoznawczych.

Ci pozostali – niewęglowodorowi – nadal będą musieli ubiegać się najpierw np. o koncesję rozpoznawczą i dopiero o wydobywczą. Aktualne pozostanie natomiast inne ich uprawnienie, które wynika z art. 15 p.g.g. Przepis ten daje prawo pierwszeństwa ustanowienia użytkowania górniczego na rzecz przedsiębiorcy ubiegającego się o koncesję wydobywczą, jeśli wcześniej na danym obszarze rozpoznawał kopalinę i ją udokumentował (w praktyce oznacza to pierwszeństwo uzyskania koncesji wydobywczej).
W czym więc tkwi problem? Przyjmijmy przykładowo, że na tym samym obszarze prace poszukiwawczo-rozpoznawcze prowadzą jednocześnie przedsiębiorcy węglowodorowi i niewęglowodorowi. W związku z tym, że węglowodory ze złóż niekonwencjonalnych – formacji łupkowych – zalegają bardzo głęboko (średnio ok. 3500 m p.p.m.), o wiele głębiej niż kopaliny stałe, możliwe jest poszukiwanie i rozpoznawanie kopalin na różnych głębokościach jednocześnie. Wątpliwości budzi natomiast możliwość jednoczes- nego – w takiej konfiguracji – ich wydobywania. Pamiętajmy, że łączy się ono z budową całej infrastruktury zakładu górniczego (kopalni), drążeniem szybów, odwiertów technicznych, przemysłowych, wentylacyjnych, a w konsekwencji większymi zagrożeniami dla środowiska. Ustawa p.g.g. oraz jej nowelizacja aspektu tego w istocie nie regulują, a normy mające tu zastosowanie są dość liberalne.
Zgodnie ze zmienionym art. 29 p.g.g. minister środowiska będzie musiał odmówić udzielenia koncesji, jeśli wniosek koncesyjny będzie obejmować łącznie: taką samą przestrzeń, taki sam rodzaj działalności (np. wydobywanie kopalin) i taki sam rodzaj kopaliny (np. gaz ziemny), objęte już inną koncesją. Teoretycznie więc nie będzie przeszkód, aby wydał on koncesje na wydobywanie różnych kopalin na ten sam obszar. Niestety, tylko w teorii, bo w praktyce, z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że będzie o to bardzo trudno. Nie da się bowiem ukryć, że jeśli przedsiębiorcy węglowodorowi skorzystają z art. 9 i szybko swoje koncesje przekształcą, to będą robić wszystko, aby inni w ich działalności im nie przeszkadzali.
Co należy rozumieć przez „wszystko”? W postępowaniu koncesyjnym, jak w każdym innym postępowaniu administracyjnym, stronami mogą być podmioty, które mają w nim interes prawny. Takim interesem prawnym będą mogli z łatwością wykazać się przedsiębiorcy węglowodorowi, jako że już wówczas posiadać będą prawo do określonej przestrzeni. A działalność konkurencyjna będzie na tę przestrzeń niewątpliwie oddziaływać. Ministrowi środowiska wskazywać będą zatem, że przyznanie koncesji na wydobywanie kopalin stałych ich konkurentom (w obszarze przylegającym bądź pokrywającym się) będzie stanowić zagrożenie dla środowiska i nie będzie sprzyjać racjonalnej gospodarce zasobami złóż.
Wnioski z powyższego płyną takie, że art. 9 zmiany p.g.g. faworyzuje te firmy, które aktualnie mają koncesje na poszukiwanie i rozpoznawanie węglowodorów. W wyścigu o koncesje wydobywcze teoretycznie wygra ten, który będzie pierwszy. Pytanie tylko, czy wyścig odbywać się będzie na równych zasadach i z korzyścią dla Skarbu Państwa?