Chiny wykorzystują spór między Rosją a Zachodem o Krym i Ukrainę, aby uzyskać tańsze ceny gazu, ocenia brytyjski dziennik: The Financial Times". Gazeta informuje, że Pekin opóźnia podpisanie 30-letniej umowy z Gazpromem, co miało nastąpić podczas wizyty prezydenta Putina w Chinach.

"Financial Times" ocenia, że Rosja, pomimo usilnych starań, nie zdołała zapewnić sobie bezpiecznego i dochodowego rynku chińskiego. Rosyjskie media cytowały wiceministra energetyki Anatolija Janowskiego, który mówił, że porozumienie jest gotowe "na 98%". Sam Władymir Putin zapowiadał, że 30-letnia umowa zostanie zawarta podczas kończącej się dzisiaj jego wizyty w Szanghaju. Ale rzecznik chińskiego koncernu PetroChina powiedział "Financial Timesowi" coś wręcz przeciwnego: "Obecnie ceny importowe i krajowe gazu są odwrócone. Tracimy pieniądze importując gaz i nie możemy sobie pozwolić na dalsze straty." Rokowania nad tym długoterminowym kontraktem toczą się od 10 lat, przypomina "Financial Times".

Spory dotyczyły nie tylko ceny, ale też trasy rurociągu i udziału finansowego Chin w jego budowie. Dla Rosji podpisanie umowy miało też stanowić przeciwwagę polityczną wobec raptownie pogarszających się stosunków Moskwy z Zachodem, ocenia londyńska gazeta. Ale w ciągu minionej dekady Chiny znalazły alternatywne źródła gazu ziemnego w poradzieckiej Azji Środkowej i budują terminale do odbioru skroplonego gazu importowanego drogą morską.