Jaworzno to koronna inwestycja koncernu energetycznego Tauron: budowa nowego bloku opalanego węglem kamiennym o mocy 910 MW pochłonie ponad 5,4 mld zł. Spośród obecnych inwestycji w energetykę konwencjonalną większa jest tylko budowa bloków w Opolu przez PGE i w Kozienicach przez Eneę.
Mimo to przygotowania idą jak po grudzie. Jaworzno ma powstać w 2019 r. To nowy termin, który już uwzględnia poślizg. Konsorcjum Rafako i Mostostalu Warszawa zostało wybrane do tej inwestycji już w styczniu, ale do dziś wykonawca nie dostarczył gwarancji bankowych. Oferta na budowę bloku początkowo była ważna do końca lipca 2013 r., ale już kilka razy konsorcjum przedłużało termin jej ważności. Miesiąc temu zrobiło to po raz piąty – do końca kwietnia 2014 r. To właśnie do tego czasu Rafako – bo udział pogrążonego w tarapatach Mostostalu został ścięty z 42 proc. do 0,01 proc. – musi dostarczyć gwarancje bankowe, z czym wciąż jest problem. – Mam głęboką nadzieję, że do końca dojdzie do podpisania kontraktu. Jeśli nie, przetarg zostanie unieważniony. Nie będzie już nowego terminu – powiedział wczoraj DGP Dariusz Lubera, prezes Tauronu.
Rafako pali się grunt pod nogami. Na poniedziałek zaplanowane jest nadzwyczajne walne zgromadzenie, które zdecyduje o podwyższeniu kapitału spółki o ponad 30 mln zł przez emisję nowych akcji. To jeden z warunków wymaganych od Rafako przez PKO BP, czyli główny bank finansujący spółkę.
Wiceprezes Tauronu Krzysztof Zawadzki dodaje, że z rynku płyną sygnały, iż sytuacja finansowa i postrzeganie Rafako przez banki się poprawia, co dobrze wróży inwestycji.
– Pracujemy intensywnie z zamawiającym i instytucjami finansowymi. Wszelkie decyzje będą komunikowane w formie raportów bieżących – mówi Jacek Balcer, dyrektor komunikacji Grupy PBG, do której należy Rafako.
Warunkiem uzyskania gwarancji jest skompletowanie drużyny kluczowych podwykonawców. Wartość prac stricte budowlanych w tym projekcie przekracza 2 mld zł. W gronie spółek, z którymi Rafako negocjuje, są Bilfinger i Strabag (dla potrzeb tego projektu zawiązały robocze konsorcjum) oraz Warbud. Do położenia na stole ofert wiążących jeszcze daleko. Kością niezgody jest wymagane przez Rafako wzięcie solidarnej odpowiedzialności za kontrakt. Budowlanka godzi się wziąć na siebie ryzyko kontraktowe, ale tylko za swoje prace.
Pełen zwrotów akcji jest też wybór dostawcy technologii: dostawa i montaż turbiny pochłoną 1 mld zł. Przedstawiciele Rafako przyznawali, że największe szanse ma Siemens. Zarząd Rafako uzyskał zgody korporacyjne na negocjacje z tym partnerem. Jak dowiedział się DGP, sprawa wcale nie jest zamknięta, a Rafako nie wyklucza powrotu do rozmów z francuskim Alstomem. Według naszych ustaleń układ sił jest taki: jako partner w negocjacjach za zamkniętymi drzwiami z Siemensem ustawiają się Bilfinger i Strabag, a z Alstomem – Warbud.
– To poker. Nikt nie wie, jak ta rozgrywka się skończy – usłyszeliśmy wczoraj od osoby zbliżonej do negocjacji.
Bez Jaworzna założenia finansowe Tauronu na ten rok przewrócą się jak kostki domina. Ta druga w Polsce grupa energetyczna pochwaliła się wczoraj, że w 2013 r. przy przychodach na poziomie 19,1 mld zł zarobiła na czysto ponad 1,3 mld. Czy akcjonariusze mogą zacierać ręce? Nie wiadomo, bo zarząd spółki uzależnił wysokość wypłacanej dywidendy od tego, czy wystartuje Jaworzno.
Polityka dywidendowa grupy zakłada przeznaczanie na wypłatę minimum 20 proc. skonsolidowanego zysku netto (w 2013 r. było to 350 mln zł, ok. 25 proc.). Zakładane przez Tauron wydatki inwestycyjne w tym roku to ok. 4 mld zł. Ale jeśli Jaworzno nie będzie budowane, będą mniejsze o 880 mln zł. I wtedy wypłacana dywidenda za 2013 r. byłaby wyższa. Tauron zapowiada, że w razie zawarcia kontraktu na budowę bloku w Jaworznie nie wyklucza, iż w pierwszym półroczu 2014 r. wyjdzie na rynek z emisją obligacji. Spółka zakładała już w 2013 r. – wtedy miała ruszyć budowa opisywanej elektrowni – emisję o wartości 1,5 mld zł. Wiceprezes Krzysztof Zawadzki nie wyklucza, że kwota emisji będzie wyższa.