Konsorcjum Nord Stream, należące w dużej części do rosyjskiego koncernu Gazprom, wycofuje się z planów szybkiej rozbudowy bałtyckiego Gazociągu Północnego. Powodem są zmiany na międzynarodowym rynku gazowym, na którym m.in. Stany Zjednoczone niespodziewanie przekształciły się z wielkiego importera gazu w eksportera błękitnego paliwa, rosnącego w potęgę.

Stało się to dzięki odkryciom zasobów tzw. gazu łupkowego i opanowaniu przez Amerykanów technologii jego eksploatacji. Zmiany w tej dziedzinie następują błyskawicznie, można je było zauważyć na światowym rynku paliw nawet w ostatnich 12 miesiącach. Dzięki nim Europa, która była coraz bardziej zależna od dostaw rosyjskiego gazu, może teraz kupować tańszy m.in. amerykański gaz.

Tymczasem Gazprom planował położenie dwóch kolejnych rur gazociągu na dnie Bałtyku. Miały one łączyć rosyjski terminal gazowy niedaleko Petersburga z brzegiem niemieckim.

myślano też o odgałęzieniu do Wielkiej Brytanii, liczono na zainteresowanie Szwecji kupnem gazu. Koszt nowych nitek gazociągu, bez odgałęzienia do brzegów angielskich obliczano niemal na 7 miliardów euro. Proponowano nawet budowę gazoportu, z którego rosyjski gaz w ciekłej już postaci miał płynąć do Stanów Zjednoczonych. Według szwedzkich komentatorów, te plany mają już tylko wartość archiwalną.