Środki nacisku na Rosjan ze strony Komisji Europejskiej są mniejsze niż w przypadku postępowania wobec Microsoftu czy Intelu. Nie będzie przełomu w sprawie monopolistycznych praktyk koncernu w Europie Środkowej.
Ogromna kara finansowa, zniesienie zakazu reeksportu gazu oraz zmiana formuły cenowej – wszystko to grozi Gazpromowi, jeżeli Komisja Europejska (KE) udowodni, że rosyjski koncern nadużywał monopolistycznej pozycji w Europie Środkowej. Problem w tym, że Bruksela ma ograniczone możliwości zmuszenia Rosjan do poddania się karze. O ile kara finansowa wydaje się realna, o tyle inne formy nacisku nie będą skuteczne.
– Komisja szykuje oficjalne zarzuty wobec Gazpromu – oświadczył w Wilnie unijny komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia. To kolejna faza prowadzonego od ponad roku dochodzenia w sprawie domniemanych praktyk monopolistycznych Rosjan po 2004 r. w krajach, takich jak: Litwa, Polska, Czechy, Bułgaria, Łotwa, Estonia i Słowacja. Gazprom jest podejrzany o blokowanie swobodnego przepływu gazu między krajami członkowskimi, próby udaremniania dywersyfikacji źródeł dostaw i narzucanie swoim klientom nieuczciwych cen poprzez indeksowanie ceny gazu z cenami ropy naftowej. Odpowiednie zarzuty KE zamierza przedstawić Gazpromowi wiosną przyszłego roku. Ostateczna decyzja zostanie podjęta przez KE po wysłuchaniu argumentów Rosjan.
Z udowodnieniem winy rosyjskiego koncernu nie będzie problemu – przekonują w rozmowie z DGP eksperci. Gorzej z wyegzekwowaniem kary. – Generalna Dyrekcja ds. Konkurencji wszczyna postępowanie dopiero wówczas, gdy ma naprawdę poważne dowody. Zapewne wiele z nich zyskała po rewizjach w biurach Gazpromu w Czechach i Niemczech we wrześniu 2011 r. – przekonywał w rozmowie z DGP brytyjski prawnik Alan Riley.
Za łamanie antymonopolowego ustawodawstwa Unii Europejskiej KE może nałożyć na Gazprom karę finansową w wysokości do 10 proc. rocznych przychodów, czyli ok. 15 mld dol. Ponadto Bruksela może zarządzić, by Gazprom usunął wszelkie zakwestionowane zapisy ze swoich kontraktów. A za naruszenie tego wymogu KE może nałożyć na Rosjan kolejne kary. – Istotnej zmianie mogą ulec znane od kilkudziesięciu lat zasady handlu rosyjskim gazem – mówi w rozmowie z DGP Witalij Kriukow, ekspert od energetyki z moskiewskiej grupy doradczej IFD Capital. – Chodzi o zasadę kształtowania ceny gazu w oparciu o notowania ceny ropy. Krytykowana przez Europejczyków jest także zasada reeksportu zakupionego u Rosjan surowca czy warunek „take or pay” (bierz lub płać). Wprowadza on zasadę minimalnych ilości surowca, za które kupujący musi zapłacić, nawet jeżeli ich nie pobierze – wymienia Kriukow.
– Komisja Europejska, niezależnie od swojej decyzji, ma ograniczone możliwości jej egzekucji – powiedziano DGP w międzynarodowej firmie prawniczej współpracującej z Gazpromem. – Nawet by ściągnąć finansową karę od Gazpromu, Europejczycy będą musieli się zwrócić z odpowiednim wnioskiem do rosyjskiego sądu. Trudno oczekiwać od Rosjan współpracy. Zwłaszcza że Gazprom cieszy się protekcją Kremla – dodaje nasz rozmówca. We wrześniu 2012 r. koncern trafił na listę rosyjskich firm strategicznych, co oznacza, że wszelka współpraca Gazpromu z zagranicznym wymiarem sprawiedliwości będzie odbywała się pod ścisłą kontrolą władz w Moskwie. Gazprom pozostaje monopolistą na rynku dostaw gazu we wschodniej Unii. Stąd też finał postępowania antymonopolowego będzie kompromisem, a nie wyraźnym zwycięstwem którejś ze stron.
Pozycja KE w sporze z Gazpromem może być mniej rygorystyczna niż np. w przypadku amerykańskiego Microsoftu czy Intelu. Obydwie firmy prócz zapłacenia wysokiej grzywny musiały też skończyć z praktykami zakwestionowanymi przez Brukselę. Intel musiał zmienić swoją dotychczasową politykę marketingową. Zdaniem ekspertów szkodziła ona interesom europejskich konkurentów z AMD.
Z kolei dochodzenie przeciwko Microsoftowi w 2004 r. skończyło się tym, że koncern został zmuszony do ponaddziesięciokrotnego obniżenia opłat, które pobierał od konkurencji za dostęp do informacji technicznych. – W sporze KE z Gazpromem nie należy jednak liczyć na takie cuda – mówi w rozmowie z DGP Michaił Krutichin, analityk agencji RusEnergy. – Wygrana KE może wzmocnić pozycje poszczególnych europejskich klientów w negocjacjach z Gazpromem. Zyskają oni prawo do domagania się zmian warunków kontraktów – dodaje.