Za plecami 25 tys. osób domagających się blisko 600 mln zł odszkodowania od państwa stoi jeden człowiek. Jeśli Marcin Juzoń wygra, zostanie niezwykle zamożnym człowiekiem: za reprezentowanie innych dostanie połowę kwoty.
Wspólna Reprezentacja to stowarzyszenie założone do reprezentowania mniejszościowych akcjonariuszy elektrowni i kopalni, którzy w wyniku konsolidacji branży w potężne grupy w latach 2009–2010 zawarli ze Skarbem Państwa umowę zamiany walorów i czują się oszukani.
„Podczas tej transakcji akcjonariusze zostali pozbawieni części majątku, oddając akcje o większej wartości w zamian za akcje o mniejszej wartości” – czytamy na stronie projektu (więcej o konflikcie w ramce obok). Zainteresowani odzyskaniem pieniędzy mogą się zgłaszać do czterech biur obsługi klienta na południu Polski. Kto tego nie zrobi, przedstawiciela Wspólnej Reprezentacji może spotkać w progu swojego mieszkania.
– Jeden z takich domokrążców zaoferował mi odkupienie roszczeń za kilka procent ich wartości. To nieuczciwe – skarżył się pracownik elektrowni należącej do PGE.
Pod koniec czerwca media obiegła informacja o wezwaniu PGE do zapłaty 300 mln zł. Roszczenie w imieniu kilku tysięcy akcjonariuszy złożyła spółka Socrates Investment. Prezesem firmy jest Marcin Juzoń. Były makler i wieloletni pracownik Beskidzkiego Domu Maklerskiego. Szef Socratesa przyznaje, że przedstawiciele stowarzyszenia proponują np. 1 tys. zł za odkupienie roszczeń wartych 30 tys. zł. Zapewnia jednak, że taka oferta to celowa zagrywka, która ma skłonić energetyków i górników do głębszej refleksji.
– Osoba poszkodowana zaczyna wtedy kalkulować, co jej się bardziej opłaca, i następuje zawarcie umowy na normalnych warunkach – twierdzi Juzoń i dodaje, że zdarzają się jednak przypadki, że ludzie wolą dziś ten 1 tys. zł niż kilkadziesiąt za kilka lat.
– Ale to ułamek procenta wszystkich zawartych umów. Naszym celem biznesowym nie jest „skupowanie” tych roszczeń, ale reprezentowanie jak największej liczby osób przed sądem – oświadcza.
Kto nie zdecyduje się oddać wierzytelności za grosze, może zdecydować się na rozwiązanie, w którym nie będzie ponosić kosztów sądowych, ale w przypadku wygranej przed sądem podzieli się hojnie odszkodowaniem – po połowie – ze spółką Socrates.
– Wyszliśmy z założenia, że istnieje duża grupa osób bardzo pasywnych, które nie są skłonne ryzykować jakichkolwiek pieniędzy, ale chętnie podzielą się sukcesem – tłumaczy Marcin Juzoń.
Ci pracownicy konsolidowanych elektrowni i kopalni, którzy skłonni są ponieść część kosztów procesów, muszą oddać tylko 20 proc. odszkodowania. W ciągu trzech lat od przystąpienia do stowarzyszenia muszą wpłacić 7,2 proc. wartości żądanej kwoty na koszty sądowe. Jeśli przegrają, tracą te opłaty. Kwota, która z tego tytułu wpłynęła do kieszeni Socratesa, zbliża się do 1 mln zł, ale Juzoń twierdzi, że na razie dokłada do interesu.
Były makler gra o astronomiczną stawkę, bo 95 proc. reprezentowanych przez niego klientów zdecydowało się na układ 50/50. Na razie Socrates reprezentuje ponad 25 tys. pracowników energetyki – głównie PGE – i w ich imieniu domaga się już blisko 600 mln zł odszkodowania. Jeśli zwycięży, spółka wzbogaci się o ok. 280 mln zł.
Na razie wynik kilkunastu trwających potyczek jest obiecujący.
– Mamy dwa wyroki sądu apelacyjnego – jeden korzystny dla nas, a drugi niekorzystny – mówi DGP Marcin Juzoń.
Zdaniem Ministerstwa Skarbu Państwa ryzyko wypłaty wielomilionowych odszkodowań „wydaje się minimalne”. PGE zaś odrzucił roszczenia formułowane przez Socrates Investment.

Pracownicy mogli stracić 1,5 mld zł

Ok. 50 tys. pracowników energetyki padło ofiarą zaniżenia wartości konsolidowanych akcji. Przy Elektrowni Opole wycena firmy PwC w 2009 r. opiewała na 1392,27 zł za akcję, a walory, które w wyniku zamiany wręczono akcjonariuszom, były warte 860,68 zł. W odniesieniu do Kopalni Węgla Brunatnego Turów strata na akcji przekroczyła 13 zł (34,51 zł przed, 21,36 zł po konsolidacji). Łączna strata mniejszościowych akcjonariuszy może sięgać 1,5 mld zł. W grudniu 2010 r. PGE kupiła od Skarbu Państwa „resztówki” akcji spółek, które wchłonęła, płacąc cenę zbliżoną do tej wyliczonej przez PwC (łącznie 3 mld zł).