Raport Komisji Europejskiej na temat m.in. zagrożeń wynikających z eksploatacji gazu łupkowego jest niekorzystny dla Polski - uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP. Według nich wielu koncernom energetycznym zależy na utrzymaniu status quo.

AEA Technology - międzynarodowa firma konsultingowa w dziedzinie energii, klimatu i środowiska wydała w piątek raport dla Komisji Europejskiej, w którym zwraca uwagę na zagrożenia płynące z wydobycia i eksploatacji gazu łupkowego. Z raportu wynika, że głównymi zagrożeniami mogą być zanieczyszczenie wód gruntowych, powierzchniowych i powietrza.

Raport wskazuje również na luki w prawie UE. Analitycy podali jako przykład m.in. unijną dyrektywę o ocenie oddziaływania na środowisko, jakiej wymaga się przy dużych projektach budowlanych i wydobywczych. Według autorów raportu nie zawiera ona oceny warunków geologicznych i hydrogeologicznych, przez co uniemożliwia ocenę ryzyka nieszczelności i zanieczyszczeń.

Nowy raport może opóźnić wydobycie gazu go w Polsce

Komentując raport, ekspert ds. polityki energetycznej w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, dr Mariusz Ruszel powiedział PAP, że ta analiza "nie utopi" gazu łupkowego w Europie, ale na pewno opóźni jego eksploatację. "To, co chcą autorzy raportu osiągnąć, to czas" - zaznaczył.

Jak dodał, "branża energetyczna jest grą interesów różnych środowisk. Dlatego raporty z narzuconą tezą są wykorzystywane jako instrument wywierania wpływu".

Przypomniał, że AEA Technology, która przygotowała analizę, jest brytyjską firmą, która powstała w wyniku prywatyzacji brytyjskiego oddziału agencji ds. energii atomowej. "W 2007 roku przygotowywała też raport dla rosyjskiego Gazpromu ws. projektu Sachalin-2" - podkreślił.

Gaz łupkowy jest konkurencją nie tylko dla gazu konwencjonalnego, ale także dla energii atomowej, jak i tej uzyskiwanej ze źródeł odnawialnych. "W pierwszej kolejności na spowolnieniu eksploatacji gazu łupkowego może zależeć koncernom energetycznym, które zainwestowały w rosyjskie złoża gazu ziemnego, jak i budowę infrastruktury przesyłowej - np. gazociąg północny" - powiedział Ruszel.

Dodał, że należy pamiętać, iż Rosja, mimo "kontestacji" gazu łupkowego, sama przyspiesza rozwój technologii wydobycia ropy i gazu z łupków. W kwietniu br. Rosnieft podpisał z Exxon Mobil porozumienie ws. eksploatacji złóż węglowodorów w Arktyce, na Morzu Czarnym, w Kanadzie i USA.

Pytany jak Polska, której szczególnie zależy na gazie łupkowym, powinna zareagować na raport, ekspert powiedział, że powinniśmy zastosować wielopoziomowy lobbing, oparty m.in. na instytucjach państwowych, biznesie, ośrodkach analitycznych, stowarzyszeniach i fundacjach. "Polska powinna się bardzo zmobilizować i bardziej dynamicznie, merytorycznie wziąć udział w tej otwartej debacie KE" - podkreślił.

W jego opinii powinniśmy także zawrzeć nieformalny sojusz w oparciu o państwa Grupy Wyszehradzkiej (Węgry, Czechy i Słowacja), państwa bałtyckie (Litwa, Łotwa i Estonia) oraz Bułgarię, Danię i Wielką Brytanię, aby wywierać nacisk polityczny. "Pokazywać Komisji Europejskiej, że ze względów politycznych Unii jest potrzebna samowystarczalność energetyczna" - wyjaśnił.

Tomasz Chmal z Instytutu Sobieskiego uważa, że "nie ma bezpośredniego przełożenia, że ktoś za takim, a nie innym kształtem raportu lobbował". Według niego jednak bezspornym jest, że "kwestia gazu łupkowego w USA może się rozlać na świat, w szczególności na Europę, Chiny, Argentynę, i wszyscy ci, którzy są za utrzymaniem tych rynków, będą starali się temu przeciwdziałać".

"Będzie to próba na poziomie europejskim, jak i na poziomie krajowym. (...) Dotychczasowi dostawcy (gazu - PAP) na pewno nie widzą interesu w tym, żeby gaz łupkowy się rozwinął, bo stracą rynki albo stracą wpływ na cenę, jaki mają do tej pory" - powiedział ekspert.

Według niego nie ma też potrzeby wprowadzania dodatkowych przepisów prawnych w UE, regulujących sprawy związane z węglowodorami pochodzącymi z łupków. "W mojej ocenie - jako prawnika - regulacje, jakie są w Europie, są wystarczające do tego, żeby wprowadzić i podejmować inwestycje związane z gazem łupkowym" - powiedział. "Szczelinowanie, które jest technologią używaną w procesie pozyskiwania gazu, jest znane na świecie od kilkudziesięciu lat. Co więcej, ta technologia była wielokrotnie używana w Polsce, a w Europie pewnie kilka tysięcy razy dla symulowania złoża" - dodał.

Rzecznik KE ds. środowiska Joe Hennon poinformował w piątek, że w 2013 r. KE może zaproponować nowe prawo środowiskowe, regulujące wydobycie w UE gazu z łupków, jak i zmianę istniejących dyrektyw. Wyjaśnił, że teraz KE rozpocznie przegląd prawa i konsultacje wewnętrzne oraz z krajami członkowskimi w sprawie wniosków raportu. Zastrzegł, że Komisja weźmie pod uwagę także inne raporty na temat gazu łupkowego, powstające m.in. w Parlamencie Europejskim i innych dyrekcjach KE.

Chmal podkreślił, że raport jeszcze nie tworzy żadnego prawa, ale nie jest dobrym znakiem dla polskiego gazu z łupków. "Trochę szkoda, że KE próbuje zawłaszczać kolejne obszary, które były suwerenne dla państw, a takim obszarem było poszukiwanie i wydobywanie gazu" - zaznaczył.

Dodał, że UE "dokłada coraz to nowe przepisy, które czasem nie wspierają przedsiębiorczości i nie sprzyjają konkurencyjności". "Jest wiele emocji w tym co robi KE, (więcej) niż rzeczywistej refleksji nad tym gazem" - podkreślił Chmal.

Jak powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka Ministerstwa Środowiska Magdalena Sikorska, resort analizuje raport i niedługo przedstawi swoje stanowisko.