Trzy dni wystarczyły, żebyśmy zdywersyfikowali dostawy gazu, rozpoczęli budowę elektrowni w Ostrołęce i przekop Mierzei Wiślanej oraz zmienili formułę podatku miedziowego i znaleźli 40 mln zł dla Roberta Kubicy. Kampanio, trwaj!

Dziś Polska i USA podpisały długoterminowe umowy na dostawy skroplonego gazu (LNG). To wielki sukces negocjacyjny PGNiG, tylko czy naprawdę nawet on musiał się wpisać w obrazek kampanii wyborczej?

Wczoraj dziesięć pierwszych łopat zostało wbitych w szczerym polu w Ostrołęce, skąd w 2023 r. za wszelką cenę ma popłynąć prąd z nowego bloku 1000 MW za 6 mld zł. Nieważne, że brakuje 3 mld zł na tę inwestycję i zgody na rozpoczęcie prac. Nieważne też, że logika ekonomiczna (gdyby występowała w tym projekcie) nakazywałaby sprowadzanie tam węgla z Rosji. Ważne, że szef siedlecko-ostrołęckiego PiS, minister energii Krzysztof Tchórzewski, ogłosił rozpoczęcie budowy.

Z przytupem zaczął się tez przekop Mierzei Wiślanej z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, a dziś finisz konsultacji Polityki Surowcowej Państwa, gdzie i tak okazuje się, że rządzi węgiel.

Udało się też zmienić formułę podatku miedziowego. Nieważne, że zmiana polegająca nie na tym, że KGHM zapłaci mniej, ale że 5 proc. sumy przekaże samorządom, wejdzie w życie dopiero w połowie przyszłego roku. Ogłoszono ją we wtorek z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego, który nabywa zdolności rozdwajania się w czasie i przestrzeni.

A skoro przy premierze jesteśmy, to nieszczęsna radość (w czasach, gdy jeszcze był prezesem banku) ze złamanej ręki kierowcy F1 Roberta Kubicy też odeszła w niepamięć. 40 mln zł z Orlenu, o których napisał m.in. „Fakt”, to drogie przeprosiny.

Do ciszy wyborczej jeszcze dwa dni. Nie zdziwię, jak jutro w okolicach Żarnowca zostanie ogłoszona budowa pierwszej w Polsce elektrowni atomowej, a w zrepolonizowanej Stoczni Gdańsk w piątek budowa 6 GW mocy wiatrowych na Bałtyku. Nie wiem tylko, na którym z tych spotkań zostanie ogłoszona polityka energetyczna Polski do 2030 r. No i w którym momencie będzie czas na ogłoszenie uniezależniania się od importu węgla, zwłaszcza z Rosji (2018 r. będzie pod tym względem rekordowy). Za chwilę zacznę żałować, że kampania się już skończy. Na szczęście w 2019 r. mamy wybory do Europarlamentu oraz krajowe parlamentarne.