Jego DTEK może dyktować Ukrainie takie ceny węgla, jakby w całości pochodził on z importu. Działające przy UE Europejskie Stowarzyszenie Węgla Kamiennego i Brunatnego (Euracoal) przez niemal dwa lata przygotowywało analizę zamówioną przez ukraińskiego regulatora rynku energii.
Kijów poprosił o opinię w sprawie kontrowersyjnej formuły Rotterdam+, na podstawie której ustala się cenę węgla na rynku wewnętrznym, a na jej podstawie – także regulowaną cenę prądu dla odbiorców. Rotterdam+ to cena surowca w portach ARA (Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia) plus transport na Ukrainę. Tyle że 72 proc. ukraińskiej konsupcji w tym roku ma pochodzić ze znacznie tańszego wydobycia krajowego. Na różnicy kosztów zarabia głównie DTEK najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa.
Wyniki raportu oceniają formułę Rotterdam+ pozytywnie i sugerują, by zezwolić firmie – od 2010 r. będącej członkiem Euracoalu – na jej dalsze stosowanie. – W marcu 2017 r. DTEK ogłosił, że utracił kontrolę nad swymi firmami zlokalizowanymi w obwodach donieckim i łu gańskim. Uszkodzenia infrastruktury transportowej po 2014 r. i blokada handlu z Donbasem z początku 2017 r. utrudniły dostawy na Ukrainę z kopalń z okupowanych terenów. Doprowadziło to do zwiększenia zapotrzebowania na surowiec z importu – tłumaczy w rozmowie z DGP Brian Ricketts, sekretarz generalny Euracoalu i autor raportu.
Jeszcze w 2013 r. Ukraińcy wydobyli 83,7 mln ton węgla. W ubiegłym roku już tylko 34,9 mln ton. Część zapotrzebowania pokrywa obecnie import (w 60 proc. z Rosji). W 2016 r. regulator ustalił cenę, po jakiej państwowe zakłady miały kupować węgiel. Surowiec poprzez pośredników w większości dostarcza DTEK Achmetowa, kontrolujący 75 proc. rynku. Część węgla faktycznie pochodzi z zagranicy. Ale większość Achmetow wydobywa w kraju albo sprowadza z własnych kopalń w Rosji. Rzeczywisty koszt jego dostarczenia do elektrowni jest więc znacząco niższy niż cena ustalona w ramach Rotterdam+.
CENY WĘGLA W PORTACH ARA / Dziennik Gazeta Prawna
Efekt? Ogromne zyski dla Achmetowa i wzrost cen prądu na Ukrainie. Zwłaszcza że cena tony węgla w portach ARA poszybowała od 2015 r. z ok. 55 dol. do ok. 100 dol. Rotterdam+, teoretycznie będący elementem oczekiwanego przez Zachód urynkowienia energetyki, pomógł Achmetowowi stanąć na nogi i odzyskać płynność finansową po tym, jak stracił wiele aktywów na terenach okupowanych.
W 2014 r. oligarcha początkowo starał się utrzymywać równy dystans między separatystami a rządem w Kijowie. Utrata kontroli nad sytuacją doprowadziła go do ucieczki z Doniecka, a to z kolei wpędziło go w kłopoty finansowe. Udało mu się jednak zawrzeć taktyczny sojusz z prezydentem Petrem Poroszenką, czego efektem – według naszych źródeł w Kijowie – było przeforsowanie formuły cenowej.
Ukraińska opozycja alarmuje, że nie dość, iż ceny rosną, to państwo wbrew własnym interesom finansuje oligarchę. Nasi rozmówcy obawiają się, że przedstawiciele władzy wykorzystają raport europejskiego stowarzyszenia, by dowodzić, że to Zachód uznał, iż w formule Rotterdam+ nie ma nic niepokojącego, a zarzuty są bezpodstawne. Raport Euracoalu nie dostrzega tego problemu.
„Dla Ukrainy odejście od rynkowego sposobu wyznaczania ceny byłoby przeciwskuteczne i sprzeczne ze światowymi trendami” – czytamy w dokumencie. „Producenci węgla ponoszą także koszty rekultywacji gruntów i inne zobowiązania, takie jak szkody górnicze. To różnica między ceną sprzedaży a kosztami zmiennymi. Bez tej zachęty nie byłoby inwestycji ani wzrostu wydajności, więc koszty i ceny byłyby wyższe, a konsumenci znaleźliby się w gorszej sytuacji” – piszą jego autorzy.