R ok po nawałnicach, które zniszczyły część sieci elektroenergetycznych, zarządzający dystrybucją oraz operator systemu przesyłowego podpisali porozumienie o współpracy przy usuwaniu szkód i usterek.
– Ubiegły rok, kiedy niemal wszystkie spółki zmagały się ze skutkami ekstremalnych zjawisk atmosferycznych i kooperowały ze sobą, pokazał, że taka współpraca jest nie tylko możliwa, ale i konieczna – powiedział minister energii Krzysztof Tchórzewski. – Porozumienie zawarte rok po ubiegłorocznych wichurach to ważny dokument, który pozwoli na usystematyzowanie tej współpracy. Wyznacza nie tylko jej zakres, ale i schematy działań. Dzięki temu odbudowa systemu po nadzwyczajnych sytuacjach pogodowych będzie jeszcze szybsza i efektywniejsza – dodał.
Porozumienie zawiera deklarację operatorów o wzajemnej współpracy i pomocy przy usuwaniu skutków awarii sieci na liniach napowietrznych i kablowych oraz przy odbudowie systemu elektroenergetycznego. Chodzi o to, by na miejsce awarii jak najszybciej wysyłać wykwalifikowanych elektro monterów, od razu ze sprzętem i niezbędnymi materiałami.
Wszystko po to, by poszkodowani, którym wyłączono z powodu awarii prąd, mogli liczyć na szybkie wznowienie jego dostaw.
Warto przypomnieć, że od 2011 r. wskaźniki wyłączeń SAIDI (całkowity czas trwania przerw w zasilaniu) i SAIFI (liczba przerw, których można się spodziewać w ciągu roku) spadły odpowiednio o 59 proc. i 56 proc.
Nasze sieci energetyczne są awaryjne, bo są stare. Ponad 77 proc. linii napowietrznych średniego napięcia, których w kraju jest najwięcej, ma ponad 25 lat, a 36 proc. – ponad 40 lat. I choć nasze wskaźniki wyłączeń są coraz lepsze, to jednak wciąż SAIDI dla Polski grubo przekracza 200 minut rocznie. Dla porównania w Danii czy w Niemczech to mniej niż 50 minut na przestrzeni 12 miesięcy. A we Francji i Włoszech – 200 minut (raport CEER, Rady Europejskich Regulatorów Energii).
Co można zrobić, by zmniejszyć awaryjność sieci i szybciej przywracać zasilanie? Resort energii uważa, że przede wszystkim powinniśmy dążyć do tego, by udział linii kablowych w sieciach średniego napięcia osiągnął poziom 75 proc. (kable pod ziemią są mniej narażone na awarie, głównie pogodowe, w porównaniu do linii napowietrznych). To jednak kosztuje. Szacunki mówią, że konieczne inwestycje, oczywiście rozłożone na lata, pochłoną 46 mld zł.
Tylko w ubiegłym roku energetycy zainwestowali w sieci dystrybucyjne 7,3 mld zł. Ale minister Tchórzewski deklaruje, że to dopiero skromny początek. I zapowiada, że pierwszy etap kablowania sieci będzie kosztował ok. 11 mld zł.
Zdaniem Tchórzewskiego w pierwszej kolejności przeniesione pod ziemię powinny zostać te odcinki sieci, do których dotarcie podczas awarii jest dziś najtrudniejsze. – Modernizacja staje się priorytetem sektora – zapewnia minister.
– Każdy z operatorów co roku inwestuje miliardy w poprawę stanu sieci energetycznych. Jednak rodzaj i skala niektórych zjawisk pogodowych sprawiają, że również naj nowocześniejsza infrastruktura ulega zniszczeniu lub uszkodzeniu – ocenia Robert Zasina, prezes zrzeszającego operatorów Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiREE). Dodaje, że podpisane porozumienie na pewno wpłynie na poprawę wskaźników wyłączeń, ale trudno wyrokować, o ile dokładnie. Zwłaszcza że często mamy do czynienia z naprawdę gwałtownymi i niespotykanymi dotychczas zjawiskami atmosferycznymi. Te ubiegłoroczne pokazały, że ważące kilka ton betonowe słupy silny wiatr potrafił powykręcać jak śrubę.
Czy na sieci mają wpływ wysokie temperatury, z jakimi mamy do czynienia tego lata? Raczej nie. Ale na system energetyczny już tak. I to ogromne. Niemniej minister Tchórzewski zapewnia, że w tym roku blackout nam nie grozi.
Eryk Kłossowski, prezes spółki PSE Operator, zauważa, że letnie szczyty zapotrzebowania na moc są spowodowane przede wszystkim bardzo dużym przyrostem powierzchni klimatyzowanych, zarówno publicznych, jak i komercyjnych i prywatnych. A najbardziej chłodzenia potrzebują duże serwerownie, których bardzo szybko przybywa. Kłossowski przyznaje, że przy takich upałach sieci są przeciążone. Jednak większym problemem jest chłodzenie samych elektrowni.
Nie zawsze płynie prąd / Dziennik Gazeta Prawna