Nie ma mowy, by górnicy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej dostali żądaną 15-proc. podwyżkę. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że mogą liczyć maksymalnie na połowę tego.
Sprawa rozmów o wzroście wynagrodzeń u największego producenta węgla koksowego, bazy do produkcji stali, przycichła po wypadku w kopalni Zofiówka, gdzie 5 maja w wyniku silnego wstrząsu zginęło pięciu górników. Jednak temat podwyżek powoli wraca. Jastrzębska Spółka Węglowa to ostatnia z największych spółek węglowych, w której temat tegorocznych wynagrodzeń wciąż pozostaje otwarty.
– Na razie nie ma ustalonego żadnego terminu rozmów – mówi nam Tomasz Siemieniec z biura prasowego JSW. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika jednak, że 15 proc., czyli żądanie, jakie wysunęła strona społeczna, jest dla zarządu nieakceptowalne.
– Podwyżki muszą się zamknąć w 7–8 procentach. Nie ma mowy, by jastrzębscy górnicy, którzy i tak mają wyższe pensje niż koledzy z innych kopalń, dostali większe podwyżki niż załoga Polskiej Grupy Górniczej – mówi nam osoba znająca sprawę.
W PGG strona społeczna żądała 10-proc. podwyżek, uzasadniając to najniższymi średnimi zarobkami w branży.
Z naszych obliczeń wynika, że w ubiegłym roku PGG wydała na płace swej 43-tys. załogi ok. 3,38 mld zł. Podwyżka o 10 proc. oznaczałaby konieczność znalezienia 338 mln zł w 2018 r. (z narzutami pracodawcy nawet ponad 400 mln zł). Stanęło na 7 proc., co będzie kosztowało firmę w skali roku dodatkowo ok. 280 mln zł.
Ubiegłoroczny zysk spółki wyniósł ok. 80 mln zł.
– Jak górnicy z PGG widzą zarobki kolegów z JSW, to szlag ich trafia, bo w JSW te zarobki są godziwe – irytuje się Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce. Dodaje też, że duże podwyżki w oczach opinii publicznej obróciłyby się przeciwko samym górnikom.
Jednak liczby – średnia miesięczna pensja brutto ze wszystkimi dodatkami (deputaty, czternastki, barbórki, kredkowe, nagrody jednorazowe itp.) – są bezwzględne. W PGG w 2017 r. było to 6565 zł, a w JSW 8520 zł.
– Nasze wysokie zarobki to mit. Są niskie i dlatego ludzie nie idą już do górnictwa – oceniają związkowcy.
Jeśli zarząd JSW zgodzi się na podwyżki na poziomie zbliżonym do PGG, to będzie musiał znaleźć dodatkowe 200 mln zł na pensje dla ok. 23-tys. załogi w 2018 r. Ale to nie wszystko. Wcześniej porozumiał się ze stroną społeczną i zdecydował o odblokowaniu zawieszonych na dwa lata w kryzysie czternastek i deputatów węglowych. A to kolejne 350 mln zł na ten rok. Spółka jednak w 2017 r. pochwaliła się zyskiem przekraczającym 2,5 mld zł netto, więc załoga upomniała się o swoje.
Negocjacje płacowe mają już za sobą również górnicy z Lubelskiego Węgla Bogdanka, gdzie średnia miesięczna pensja brutto wzrośnie z ok. 7500 zł w 2017 r. do ok. 7933 zł w tym roku. Firma musi na to znaleźć dodatkowe 19 mln zł (plus 11 mln zł na wypłatę nagrody jednorazowej).
Bogdanka w ubiegłym roku miała 670 mln zł zysku netto. Jednak realny zysk wyniósł ok. 170 mln zł, ok. 500 mln zł było wynikiem rozwiązania rezerw na deputaty węglowe dla emerytów i rencistów, które za ponad 2 mld zł od zainteresowanych wykupiło państwo. Dla porównania – w JSW rozwiązane rezerwy deputatowe wyrobiły niemal połowę ubiegłorocznego zysku.
82,8 tys. tyle na koniec marca 2018 r. wynosiło zatrudnienie w sektorze węgla kamiennego w Polsce
90,06 dol. tyle kosztowała 22 maja tona węgla energetycznego w portach ARA (Amsterdam–Rotterdam –Antwerpia), na początku kwietnia było to 80 dol.
ok. 240 zł tyle wynosi koszt produkcji tony węgla kamiennego w polskiej kopalni