Prawo, które ma poprawić jakość powietrza w Polsce, może zmniejszyć obroty terminali przeładowujących węgiel i podnieść jego ceny.
Produkcja węgla kamiennego w Polsce / Dziennik Gazeta Prawna
Przygotowana przez resort energii ustawa o jakości paliw stałych, która ma poprawić jakość powietrza, przeszła już w Sejmie pierwsze czytanie. Zakłada ona m.in., że do kraju nie będzie mógł wjeżdżać węgiel niesortowany. Ten przepis pomógłby przy okazji ograniczyć import surowca z Rosji (ma 60–65 proc. udziału w zagranicznych zakupach) po tym, jak nie udało się wprowadzić nań cła. Sęk w tym, że za wschodnią granicą są już przygotowane do pracy sortownie, więc nowe przepisy mogą zaszkodzić firmom po polskiej stronie.
Towarzyszące ustawie rozporządzenie zakłada, że wjeżdżający do Polski węgiel może zawierać do 10 proc. podziarna. Powstaje ono w efekcie kruszenia surowca w trakcie transportu. Dziś przeładunek i sortowanie węgla odbywa się po polskiej stronie. Przedstawiciele firm, które się tym zajmują, nalegają, by zwiększyć dopuszczalny procent podziarna, bo inaczej spora część węgla nie będzie mogła wjechać do Polski.
– Przeładunek i sortowanie rosyjskiego węgla przeniesie się na stronę rosyjską, białoruską czy ukraińską. To uderzy w polskie firmy, które są właścicielami przygranicznych terminali, i w firmy handlujące węglem – mówi Dariusz Lewko, dyrektor zarządzający Polfrost Terminal z Braniewa. Jego firma kiedyś odprawiała miesięcznie 300 wagonów towarów na Wschód, teraz 50–60. Dlatego istotną częścią jej działalności jest dziś przeładunek importowanego węgla.
Właściciele terminali (jest ich siedmiu, zatrudniają ok. 2 tys. ludzi) oceniają, że wprowadzenie nowych przepisów spowoduje, że 40–50 proc. przeładowywanego i sortowanego dziś po stronie polskiej węgla będzie przerabiane po stronie wschodniej. W 2017 r. przez terminale przewinęło się ok. 7 mln ton surowca. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że na każdej tonie zarabiały ok. 20 zł (przeładunek, sortowanie). Spadek przeładunku o połowę oznaczałby więc dla tych firm blisko 70 mln zł mniej wpływów w skali roku.
Branża zaalarmowała szefa resortu energii Krzysztofa Tchórzewskiego. „Przyjęcie nowelizacji ustawy bez proponowanych zmian spowoduje, że importerzy dla uniknięcia problemów będą przewozić rosyjski węgiel przez inne kraje UE albo będą dokonywać przesiewania po stronie rosyjskiej lub białoruskiej” – napisali do ministra przedstawiciele firm. Część z nich skorzystała z dofinansowania UE i obawiają się, że mogą być problemy z jego rozliczeniem.
Za przedsiębiorcami wstawiają się samorządowcy. „Na przejściu granicznym Mamonowo-Braniewo wykonywana jest kompleksowa obsługa przeładunków towarów (węgla) ok. 1,5–2 mln ton rocznie. (...) Nie można wykluczyć, że z węgla rosyjskiego usuwane będzie podziarno na terenie innego państwa, co w konsekwencji skutkować będzie utratą dużej ilości miejsc pracy na terenie naszego województwa, czemu stanowczo się sprzeciwiamy” – napisał w uwagach do procedowanych przepisów marszałek woj. warmińsko-mazurskiego. Bezrobocie w tym województwie na koniec marca wynosiło 11,8 proc., średnia dla Polski to 6,6 proc.
Resort energii odmówił zmiany przepisów. „W celu uregulowania rynku węgla kamiennego w Polsce (...) powinien być importowany węgiel posortowany, który spełnia wymagania zawarte w rozporządzeniu” – napisał Piotr Woźny, pełnomocnik premiera ds. czystego powietrza. Z pytaniami odesłał nas do resortu energii, ale ten na nie nie odpowiedział.
– Standardem światowym jest określanie granulacji surowca między stronami transakcji. Tak długo, jak strony się zgadzają, nie ma potrzeby ingerencji państwa – mówi Dawid Salamądry, ekspert parlamentarnego zespołu górnictwa i energii. – Zmuszanie firm handlowych do inwestycji w infrastrukturę do odsiewania węgla to niepotrzebny koszt, który nie ma wpływu na jakość powietrza czy świadomość zakupu u klienta detalicznego. A na koniec zostanie przerzucony na finalnego odbiorcę – uważa.
O tym, że przepisy w takim kształcie wpłyną na wyższe ceny węgla, mówi też Łukasz Horbacz, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. – Ogromna liczba miejsc pracy związana z sortowaniem ucieknie za wschodnią granicę. Koszty przeorganizowania odbiją się wyższymi cenami węgla z importu. Ten ma ok. 40 proc. udziału w rynku węgla opałowego, więc spowoduje wzrost cen węgla na całym rynku – mówi Horbacz. Podkreśla, że dotychczasowe prace nad normami ocenia pozytywnie. – Normy jakości dla węgla są potrzebne. Ale postulowaliśmy, by obowiązywały na ostatnim etapie, tzn. na styku sprzedawca – klient detaliczny. Kilka lat temu węgiel importowany stanowił dla krajowego górnictwa trudną konkurencję. Dziś jest niezbędnym uzupełnieniem rodzimej produkcji.