Na poniedziałek zaplanowano decydujące rozmowy w Polskiej Grupie Górniczej. W przypadku braku porozumienia w środę strajk ostrzegawczy.
Spór zbiorowy dotyczący wynagrodzeń w PGG trwa od ponad miesiąca. Nie pomógł nawet mediator. Strona społeczna zażądała 10 proc. podwyżek i nie chce ustąpić, argumentując, że w tej spółce górnicy zarabiają najmniej – średnia miesięczna pensja brutto w 2017 r. ze wszystkimi dodatkami wyniosła 6565 zł, wobec ok. 7500 zł w Bogdance czy ponad 8500 zł w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Jeśli dziś porozumienia nie będzie, w środę w kopalniach PGG odbędzie się strajk ostrzegawczy, a potem ostatnia tura rozmów z mediatorem. Jeśli i to nie pomoże, możliwy jest strajk generalny.
Kierownictwo PGG oferuje 6 proc. podwyżki, tłumacząc, że na więcej jej nie stać. W ub.r. zatrudniająca 43 tys. ludzi PGG wypracowała ponad 80 mln zł zysku, tymczasem spełnienie żądań związkowców kosztowałoby ją ok. 400 mln zł rocznie.
Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, w poniedziałek może pojawić się nowa oferta zarządu – podwyżka płac o 7 proc., co kosztowałoby w skali roku ok. 280 mln zł. Sęk w tym, że szefostwo PGG musi dostać na to zielone światło z nadzorującego branżę Ministerstwa Energii. A na podwyższanie kosztów działalności PGG nie ma zgody jej udziałowców, czyli kontrolowanych przez Skarb Państwa spółek, głównie energetycznych, które dwa lata temu doinwestowały PGG ponad 3 mld zł.
Związkowców największego w UE producenta węgla dla energetyki przebili koledzy z największego w UE producenta węgla koksującego, czyli JSW. Mimo że ich zarobki po odblokowaniu zawieszonych w kryzysie świadczeń są najwyższe w sektorze węglowym, zażądali aż 15-proc. podwyżki. Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka JSW, powiedziała DGP, że pismo w tej sprawie właśnie wpłynęło do spółki, jest analizowane. Z naszych informacji wynika, że obie strony w JSW poczekają na rozstrzygnięcia płacowe w PGG i kompromis ma zakładać poziom podwyżek zbliżony do tych ostatecznie tam ustalonych.
JSW wydała w ubiegłym roku na płace ok. 2,24 mld zł. Ich wzrost o żądane przez związkowców 15 proc. kosztowałby firmę dodatkowo ponad 330 mln zł.