Związkowcy przekonują, że energetyczne plany Jastrzębskiej Spółki Węglowej są nieopłacalne i skarżą się na blokowanie ich planu reaktywacji nieczynnej kopalni w Suszcu.
Elektrownia szczytowo-pompowa, która może powstać w likwidowanej kopalni, przyniosłaby w 10 lat przynajmniej kilkaset milionów złotych straty, a w najgorszym razie nawet niemal 1,3 mld zł – wynika z wyliczeń ekspertów, na których powołują się związkowcy. Dla porównania Krupiński w czasie, gdy wydobywał węgiel, przez dekadę miał ok. 1 mld zł strat. Kopalnia należy obecnie do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, w której od kwietnia ubiegłego roku jest likwidowana.
W połowie 2017 r. JSW podpisała z konsorcjum firm CKD Blansko, Sage Power oraz Energoprojekt list intencyjny o współpracy dotyczącej możliwości zbudowania elektrowni szczytowo-pompowej. Z naszych informacji wynika, że JSW przeprowadziła już rozmowy z PSE Operator o wpuszczeniu energii do sieci. – Pracujemy nad spójną koncepcją rewitalizacji terenów po kopalni Krupiński. Zaangażowane zostały w to nasza spółka JSW Innowacje, Główny Instytut Górnictwa, Instytut Technik Innowacyjnych EMAG, AGH i Politechnika Śląska – mówi DGP Daniel Ozon, prezes JSW. – Przy realizacji tych projektów chcemy sięgnąć po różne źródła finansowania: zarówno polskie, jak i unijne. Elektrownia szczytowo-pompowa jest jednym z analizowanych rozwiązań. Pracujemy jednak także nad wykorzystaniem tych terenów do funkcji mieszkaniowych – mogłyby tam stanąć budynki zasilane przez niskoemisyjne źródła, funkcji przemysłowych oraz jako centrum czystych technologii węglowych – wylicza.
– Nie jestem w stanie ocenić ani słuszności decyzji o zamknięciu kopalni, ani szans na jej ponowne otwarcie. Natomiast z perspektywy brukselskiej sam fakt, że spółka węglowa planuje niezależność energetyczną, także w oparciu o odnawialne źródła energii, jest interesujący – komentuje europoseł Andrzej Grzyb.
W elektrowni szczytowo-pompowej energia elektryczna jest skupowana wtedy, gdy ceny prądu są najniższe, a sprzedawana, gdy są najwyższe, w okresie najwyższego zapotrzebowania. – Zacznijmy od tego, że tego rodzaju instalacja tak naprawdę nie jest elektrownią w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Raczej magazynem energii dla „prawdziwych” źródeł wytwarzania, który netto zużywa prąd, zamiast go produkować. Koszty budowy są dosyć wysokie, a zyski z działalności stosunkowo niewielkie. Dlatego pytanie o opłacalność takiej inwestycji może się wydawać zasadne – mówi Dawid Salamądry, ekspert Parlamentarnego Zespołu Górnictwa i Energii.
– Propozycje Jastrzębskiej Spółki Węglowej z 29 stycznia, gdy było już wiadomo, że pozyskaliśmy zainteresowanie potencjalnego inwestora dotyczące zagospodarowania kopalni Krupiński, odczytujemy jako próbę storpedowania naszej inicjatywy dla kopalni i odbudowy miejsc pracy w regionie – deklaruje Mieczysław Kościuk, szef „S” w Krupińskim. – Proponowana przez JSW rewitalizacja terenu nie jest tym samym co inwestycja o wartości 600 mln zł, z której korzyści odczują nie tylko mieszkańcy Śląska, ale i całej Polski – tłumaczy. Dodje, że planowana na Krupińskim elektrownia nie zatrudni 2 tys. osób (a tyle chce zatrudnić potencjalny inwestor po reaktywacji zakładu), a najwyżej 150.
Strona społeczna, jak już informowaliśmy, chce z pomocą brytyjskiego inwestora – spółki Tamar – reaktywować zakład wydobywczy. Najpierw związkowcy zarzucali JSW blokowanie prywatnego inwestora, gdy Jastrzębska wystąpiła o koncesję na to samo złoże węgla koksowego (droższy niż energetyczny, baza do produkcji stali). Teraz twierdzą, że planowana budowa podziemnej elektrowni szczytowo-pompowej w Krupińskim to uniemożliwianie planów reaktywacji kopalni.
Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej Solidarności, zaapelował do resortu energii o spotkanie z ministrem Krzysztofem Tchórzewskim. Resort podkreśla, że do rozmów jest gotowy, niczego nie wyklucza, ale musi się zapoznać z dokumentacją potencjalnego inwestora, a konkretnie z jego możliwościami finansowymi. Związkowcy zapowiadają, że będą próbowali dobić się do premiera Mateusza Morawieckiego.
Z dwóch niezależnych źródeł usłyszeliśmy, że spór o przyszłość kopalni Krupiński jest jednym z elementów dyskusji, jakie toczą się między kierownictwem rządu a Ministerstwem Energii.
700 mln zł tyle mniej więcej ma kosztować budowa podziemnej elektrowni szczytowo-pompowej w nieczynnej kopalni Krupiński
72–93 MW taką moc ma mieć planowana przez Jastrzębską Spółkę Węglową siłownia
1,27 mld zł nawet tyle według Solidarności mogą przez dekadę wynieść maksymalne straty planowanej elektrowni