Nie ukrywamy, że bardzo liczymy na wsparcie przez USA wysiłków różnych krajów, w tym Polski, by Nord Stream 2 nie powstał - powiedział minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.

- To nie jest kolejna nitka gazociągu z Rosji do Niemiec. To jest próba uzależnienia gazowego przez Rosję Europy, ale również próba zmonopolizowania kierunku dostaw gazu przez Niemcy. To jest niebezpieczne dla bardzo wielu krajów - powiedział Kwieciński w rozmowie z Polskim Radiem 24.

Nord Stream 2 to projekt liczącej 1200 km dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Jego moc przesyłowa to 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie. Gazociąg ma być gotowy do końca 2019 roku, gdyż potem Rosja zamierza zaprzestać przesyłania gazu rurociągami biegnącymi przez terytorium Ukrainy.

Przebywający w sobotę w Warszawie Sekretarz Stanu USA Rex Tillerson oświadczył, że Polska i Stany Zjednoczone razem są przeciwne Nord Stream 2, który podkopuje całościowe bezpieczeństwo i stabilność energetyczną Europy, zapewniając Rosji jeszcze jedno narzędzie upolitycznienia energetyki. Wcześniej, podczas ubiegłotygodniowego spotkania w Davos z premierem Mateuszem Morawieckim podobną deklarację złożył sekretarz energii USA Rick Perry.

Kwieciński przypomniał, że w sprawie budowy drugiej nitki gazociągu Nord Stream nasze krytyczne stanowisko podziela Komisja Europejska. "Gdyby Nord Stream 2 miał podlegać zasadom unijnym, to ta inwestycja mogłaby być zakazana" - podkreślił.

W listopadzie Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji unijnej dyrektywy gazowej, która ma jednoznacznie wskazać, że podmorskie części gazociągów na terytorium UE podlegają przepisom tzw. trzeciego pakietu energetycznego. Inicjatywa ta mogłaby zagrozić opłacalności projektu Nord Stream 2. KE liczyła na to, że zmiany przepisów zostaną szybko przyjęte przez kraje unijne i Parlament Europejski.

Według źródeł PAP układ sił w Radzie UE nie daje nikomu decydującej przewagi w kwestii nowelizacji dyrektywy gazowej. Dyrektywę wprost popiera 10 państw: Chorwacja, Dania, Estonia, Litwa, Łotwa, Polska, Rumunia, Słowacja, Szwecja i Wielka Brytania. Dalsze prace nad dyrektywą popierają Francja, Hiszpania i Włochy. Kraje te oczekują, że dalszy proces powinien wyjaśnić pewne ich wątpliwości, m.in. wpływ na istniejące gazociągi importowe, wiodące z Północnej Afryki przez Morze Śródziemne.

Do nowelizacji dyrektywy negatywnie - ale nie z powodu Nord Stream 2 - nastawione są Cypr, Grecja i Finlandia. Grupa państw twardo sprzeciwiających się nowelizacji to Austria, Belgia, Holandia i Niemcy. Opóźniają one cały proces np. domagając się nowych opinii prawnych. Zdecydowani przeciwnicy nie mają jednak mniejszości blokującej.

Rząd Niemiec wspiera Nord Stream 2, utrzymując, że projekt ten ma charakter biznesowy, a nie polityczny. W finansowaniu przedsięwzięcia uczestniczą niemieckie koncerny Uniper i Wintershall oraz francuski Engie, austriacki OMV i brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell.