Firmie zależy na europejskim rynku i dokończeniu budowy Nord Stream 2. Nawet za cenę restrukturyzacji i podziału na dwie części.
Dziennik Gazeta Prawna





Aleksiej Miller, szef Gazpromu, poinformował przed weekendem na Twitterze, że spółka w tym roku pobije kolejny rekord eksportu gazu (do krajów, które nie były republikami ZSRR). W zeszłym roku było to 178,3 mld m sześc. Jak podał Miller, według stanu na 8 grudnia 2017 r. wielkość dostaw gazu na ten rynek od początku roku przekroczyła 179,8 mld m sześc.
Do końca 2019 r. na dnie Bałtyku, równolegle do gazociągu Nord Stream 1, ma powstać Nord Stream 2 o przepustowości 55 mld m sześc. rocznie. Jego koszt szacowany jest na ok. 9,5 mld euro. Inwestycja napotyka jednak trudności. Komisja Europejska zaproponowała w listopadzie nowelizację unijnej dyrektywy gazowej. Zgodnie z nią podmorskie części gazociągów na terenie UE mają podlegać przepisom trzeciego pakietu energetycznego. Komisja wychodzi z założenia, że sprzedawcą gazu i operatorem gazociągu nie może być ten sam podmiot. Do rury musiałyby też mieć dostęp inne firmy zainteresowane przesyłem. A to oznaczałoby, że projekt byłby dla Gazpromu mniej opłacalny.
W tym momencie po raz kolejny pojawiły się informacje, że Gazprom może zostać podzielony, co w kontekście planowanych przez KE zmian można wiązać z próbą dostosowania się do wymogów Unii. Jak podał niedawno rosyjski dziennik „Wiedomosti”, w prospekcie euroobligacji firmy znalazł się zapis o jej możliwej reorganizacji oraz o pozbawieniu monopolu na eksport gazu rurociągami. Decyzji w tej sprawie na razie nie ma, jednak propozycje KE mogą spowodować, że taki scenariusz faktycznie się ziści.
– Plan podziału Gazpromu wiązałbym z układem nowych dróg transportowych gazu na terenie Europy. Sądzę, że jest to odpowiedź na plany Komisji Europejskiej, która chce objęcia Nord Stream 2 trzecim pakietem energetycznym. Podział byłby metodą na ominięcie wątpliwości KE. Choć prawdopodobnie nie jest to jedyny argument. Może to mieć również związek z sytuacją wewnątrz Rosji, z napięciami pomiędzy tamtejszymi przedsiębiorstwami – powiedział DGP Paweł Grzejszczak, partner z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Podobnie uważa Szymon Kardaś, ekspert z Ośrodka Studiów Wschodnich. Według niego zmiany strukturalne w Gazpromie wychodziłyby naprzeciw oczekiwaniom KE. – Trudno natomiast jednoznacznie ocenić zgodność czy niezgodność z prawem unijnym takiego kroku, bez znajomości szczegółowych zasad, na jakich podział Gazpromu miałby się dokonać – powiedział Kardaś.
Zwrócił uwagę, że temat restrukturyzacji Gazpromu pojawia się w rosyjskiej debacie od mniej więcej 2000 roku. Proponowano wówczas wydzielenie odrębnych podmiotów odpowiedzialnych za wydobycie surowca, oraz za infrastrukturę przesyłową. – Od tego czasu postulat podziału wraca w rosyjskiej debacie branżowej z pewną regularnością. Szczególnie zintensyfikował się w ostatnich czterech latach za sprawą głównie Rosniefti i Novateku – opowiada ekspert.
Zmiany strukturalne w Gazpromie miałyby też istotny wpływ na wewnętrzny rosyjski rynek gazowy. Firma jest dziś wykorzystywana do subsydiowania nierentownych przedsiębiorstw i strategicznych dla Kremla projektów infrastrukturalnych.
Jeśli Rosja zdecydowałaby się odebrać Gazpromowi monopol na eksport gazu rurociągami i dopuściła inne firmy, te musiałyby przejąć część „sponsorskich” obowiązków Gazpromu.
– Dodatkowym czynnikiem działającym przeciwko reformie mogą się okazać ewentualne zmiany kadrowe po wyborach prezydenckich 2018 r. Gdyby potwierdziły się pogłoski, że obecny premier Dmitrij Miedwiediew zostanie w przyszłym roku szefem Gazpromu, z pewnością odsunęłoby to perspektywę osłabiania uprzywilejowanej pozycji największego rosyjskiego koncernu gazowego – ocenia Kardaś.
Nie wiadomo, czy i tym razem skończy się jedynie na opowiadaniu o możliwych zmianach w Gazpromie. Wydaje się, że zapowiedzi KE mogą okazać się istotnym argumentem za tym, by reorganizację w końcu przeprowadzić. – Gra idzie o bardzo duże pieniądze. Być może Rosjanie wychodzą z założenia, że warto poświęcić integrację Gazpromu, by utrzymać pozycję na rynku. Europa jest istotnym rynkiem zbytu. Były plany, żeby gaz rosyjski, którego nie wchłonie Europa, trafiał do Chin. Ale to nierealne – podsumowuje Grzejszczak.